Romuald Szeremietiew, ksywka Szary Mietek, w wywiadzie dla szczujni toksycznych bliźniaków (jeśli są bliźniacy, którzy także czują się toksyczni, to sorry, ale to nie o was):
„Opozycja straciła łączność z decydentami na Zachodzie albo uważa, że szef jest w Moskwie (…) Mam nadzieję, że państwo polskie będzie miało możliwość i sposoby, aby tego typu rzeczy ukrócić i właściwie potraktować”.
Pretekstem do sformułowanie tej zgrabnej myśli pana Romualda, jakoby specjalisty od spraw bezpieczeństwa, a nawet jakoby profesora, stały się działania opozycyjnych polityków (oraz ludzi dobrej woli ponoć przez opozycję inspirowanych) w stosunku tych „podobno uchodźców z Afganistanu„, koczujących na granicy z Białorusią.
Lubię, a w zasadzie to nawet lubuję się w wyszukiwaniu jakiejkolwiek aktywności życiowej różnych takich ewolucyjnych niedoróbek, męczącej dość mniejszości, której pan Romuald jest znamienitym dość przedstawicielem. Może to nie klasa i poziom zaawansowania kolegi Targalskiego, ale urok osobisty u niego na podobnym poziomie i myśli też światłe, choć szczerze przyznam, że ów Targalski to jednak dalej i głośniej odleciał. Przed Szeremietiewem przeto, jeśli chce osiągnąć przyzwoity poziom, długi jeszcze proces uczenia się. Jak się postara to znakomitemu koledze zdoła dorównać. Tak, to jeszcze nie ten poziom odlotowości.
Z pewnych wydaje mi się oczywistych powodów, z poglądami pana Szeremietiewa nie ma sensu dyskutować, tak samo jak i sensu nie ma dyskusja z szympansem, o wyższości polskiej marchwi nad afrykańskimi bananami. Szympans uparł się te banany żreć, a przecież nie ulega żadnej wątpliwości, że ta polska marchew jest zdecydowanie lepsza i zdecydowanie dla niego zdrowsza. Jedyne co mnie przekonuje i co jest podstawowym wnioskiem płynącym z tego krótkiego dość wywiadu, to to, że wszystko to co się w tej chwili dzieje wokół tych uchodźców, to rzecz jasna bezsprzecznie i bezdyskusyjnie wina… Tuska. Panie Romualdzie drogi, wiedziałem, przez skórę czułem, że mnie pan nie zawiedzie.
Jedynie przeraża mnie mówiąc szczerze, ta ich niezachwiana, ortodoksyjna wręcz wiara w Tuska, w jego sprawczość, nieomylność i nadprzyrodzoną wręcz moc. Oni nawet w boga tak nie wierzą, jak wierzą w Tuska. To niebezpieczni religijni fanatycy.
Prawaczki i naziołki bardzo chcą żeby ruscy nas najechali. Wtedy byliby usprawiedliwieni. „Ostrzegaliśmy przecież”, choć najpewniej pierwsi by uciekali
PolubieniePolubione przez 2 ludzi