SZUM&POCHODNE

Słowo na niedzielę. Marsz

Uczestnicy częstochowskiego Marszu Równości – w zdecydowanej większości młodzi ludzie – próbowali dostać się wczoraj w okolice tzw. jasnogórskiego klasztoru. Nie mieli rzecz jasna złych zamiarów, chcieli tylko panom na codzień gnieżdżącym się w tym klasztorze przypomnieć starą prawdę, że „miłość nie jest grzechem”, i to niezależnie od płci partnerów.

Niestety na drodze stanęli policjanci, plus współpracujące z policją zorganizowane grupy homofobów. Prostujemy jednak pewne przekłamania. Bo wbrew tu i ówdzie pojawiającym się plotkom, wcale nie chodziło tu o ochronę klasztoru przed pokojowo usposobionymi demonstrantami, tylko o ochronę owych demonstrantów przed elementem klasztornym, homofobicznym z zasady, homoseksualnym z natury.

Ja się nawet tym zakonnikom, wszystkim jak leci, niezależnie od miejsca skoszarowania, wcale nie dziwię. Ile można się miziać we własnym mocno jednak ograniczonym gronie? Na początku może są to nawet fascynujące układy, ale z czasem wszystko się nudzi. To prawie tak jak w małżeństwie. Więc widząc tyle świeżego i młodego mięsa, wręcz na wyciągnięcie ręki, płci męskiej zwłaszcza, na dodatek w strojach czasem prowokacyjnie kusych, musieli mieć jednak jakieś pokusy, musiało tam pod tymi habitami wrzeć i buzować, stąd słuszna decyzja policji, żeby jednak chronić tych demonstrantów. Bo łatwo sobie wyobrazić, co by to się działo, gdyby załoga klasztorna nagle otworzyła bramy i wściekle ruszyła do przodu. Zwłaszcza blondyni 16+ mieliby, za przeproszeniem, przejebane.

1 komentarz dotyczący “Słowo na niedzielę. Marsz

  1. Mietek

    A co by przeszkadzało Jasną Górę – i inne obiekty obawiające się napaści „wiernych” – otoczyć zasiekami z drutu kolczastego, obstawić policją lub owymi strażnikami bąkowiczowskimi? Straż graniczna – co prawda do granicy państwa daleko- też mogłaby służbę ochronną pełnić.

    Polubione przez 2 ludzi

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: