Zakonnice na plakacie reklamującym napój, matka boska w kolorach tęczy, gejowska flaga przed kościołem, trąbienie na plączących się po drogach pielgrzymów… wszystko to przykłady obrazy uczuć religijnych Polaków. Przy czym zastanawiająca pojawia się prawidłowość: im ta wiara bardziej powierzchowna, infantylna i badziewna, tym poziom obrazy wyższy.
Polacy strasznie ostatnio gustują w demonstrowaniu swoich obrażonych uczuć religijnych – to sygnał o postępującym w zastraszającym tempie zidioceniu narodu – więc proponuję, by nie psuć im tej zdaje się jedynej w życiu rozrywki, a nawet dostarczyć jeszcze więcej powodów do radości. Pomagać bliźnim w potrzebie to nasz obywatelski obowiązek.
Oni proszę jak was, bez obrażonych każdego dnia owych uczuć, to już po prostu żyć nie mogą i normalnie funkcjonować. Czują się wtedy niedowartościowani, pomijani, lekceważeni, celowo i złośliwie nie obrażani, a nie ma nic bardziej frustrującego i jednocześnie tragicznego, niż Polak katolik obrażony barkiem obrażenia.
Powiedzieć Kowalskiemu, że jest kretynem, głupolem, debilem, to tak jakby nic nie powiedzieć, najpewniej nie zrozumie tego przytyku, nie obrazi się, spłynie to po nim niczym woda po kaczce z kanałku na Żoliborzu. Ale powiedzieć Kowalskiemu, że Maryja była dziewicą tylko dlatego, że była brzydka jak noc i nikt jej tknąć nie chciał, a syna po prostu (a) adoptowała, lub (b) znalazła porzuconego w koszyku na pustyni, to masz jak w banku przechlapane. Nim dojdziesz do domu, Kowalski już będzie siedział w prokuraturze z donosem na ciebie. Jego uczucia religijne zostały głęboko i nieodwracalnie obrażone. I strasznie tym się jara. Tak to w skrócie działa.
Więc dajmy tym wszystkim Kowalskim pożyć w błogim stanie znieważenia, dajmy im satysfakcję bycia obrażanym uczuciowo religijnie, zaspokójmy ich głód przemożny bycia poniżanym. W jakikolwiek sposób. Jeśli musicie się żegnać, żegnajcie się na odwrót (prawa-lewa-dół-góra), pozdrawiajcie go gestem szatana, tak dla jaj, niech Kowalski się wkurwia, bo jest to dla niego źródło życia, wkurw dający satysfakcję i poczucie religijnego spełnienia.
Naprawdę żyjemy w czasach, które wręcz wymagają, aby zainteresować się bliźnim, jego samopoczuciem i stanem psychicznym i spełniać w miarę możliwości jego najskrytsze oczekiwania, tym bardziej, że są to zazwyczaj drobne gesty nie wymagające specjalnego zaangażowania. Bo umówmy się, dziś obrazić uczucia religijne to żadna sztuka, to tak jak splunąć a nawet jeszcze łatwiej. Więc jakimś takim drobnym gestem, Polak Polakowi niechaj los uczyni łaskawszym. Powtórzę raz jeszcze: to nasz obywatelski obowiązek.
Uczucia religijne? Co to kurwa takiego? Dawno temu, łamiący nakazy swojej religii, porucznik Wojska Polskiego będący Świadkiem Jehowy (podobno im nie wolno służyć w armii) czuł się obrażony medalikiem z Maryśką z Częstochowy u jednego z podwładnych. A tu okazuje się, że wyznawcom Maryśki i tego jej, nie oszukujmy się, bękarta, przeszkadza wszystko, co nie jest katolskie. Do czego to prowadzi? Talibowie znów przejęli Afganistan, więc odtworzą swoje praństwo wyznaniowe. A w Polsce władza zblatowana z kościołem katolsko-pedofilskim buduje państwo talibańsko-katolskie, żeby niedoczeni wyznawcy Marusi i jej bękarta oraz wierzący z boskie pochodzenie chujka z Żuliborza, choć raz w życiu na małą chwilkę poczuli, że „wstają z kolan”…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam pytanie do autora: czy olewając, też podpadam pod ów sławetny paragraf o obrazie „uczuć religijnych” ?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zacytuję sam siebie: „nie ma nic bardziej frustrującego i jednocześnie tragicznego, niż Polak katolik obrażony barkiem obrażenia”. Droga Ewo oznacza to, że olewając także podpadasz pod „obrazę”. Pamiętaj również że ich uczucia religijne obrażasz i to ostentacyjnie, żyjąc z kimś (płeć obojętna) na kocia łapę czyli bez ślubu, oczywiście kościelnego bo pamiętajmy że cywilny dla nich się liczy i jest też obrazą może nawet gorszą od masturbacji. Ich uczucia obrażąsz poza tym przechodząc obok kościoła i nie czyniąc na widok jego znaku krzyża, a także chodząc w spodniach, w szortach, i nie klękając przed księdzem dumnie kroczącym ulicą. Zaprawdę bogaty jest zestaw elementów czynnie i biernie znieważających i obrażających uczucia standardowego polskiego katolika. Czasem może nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ze obrażasz, tak cienka jest granica między bólem obrażonego a duma wierzącego. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ojej, to większość Polaków obraża te uczucia. Niektórzy nawet „wspólnie i w porozumieniu”. Mnie cieszy, że nie muszę się zbytnio wysilać, ponieważ z natury jestem nieco leniwa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tam łatwo powiedzieć kiedy żyje sie w mieście i prawie anonimowo.
Wies czy male miasteczka żyją staropolskim”co ludzie powiedzą:”kiedy ja q-wa zmuszony jestem do danin to czemu ten sąsiad nie ma płacić”
To nie wiecie ze np na wsi „kazde gospodarstwo” dostaje powiadomienie ile wynosi jego danina od kościoła.to nie wiecie ze wyznaczone sa kolejno domy z ktorych ma być delegowana osoba a to do sprzątania plebani,kościoła lub „szarwarku” na przykościelnej działce.
Toz w czas kolędy wyznaczane sa gospodarstwa które to „dadzą samochod”do wożenia księdza,które to „poczęstują „obiadem czy kolacja.
A po wymienia sie z ambon podziękowania ile kto dal,jakie jedzenie przyszykowano oczywiście w ramach podzięki i ze zrozumieniem wymienia się często imiennie tych co to ze zrozumiałych oczywiście powodów nie mogli i zawiedli.
Wies, miasteczko wie wszystko
I nie myślcie ze wy jesteście anonimowi bo od lat księdza w domu nie przyjmujecie.Nie bójcie żaby .Sąsiedzi o was wszystko mu powiedzieli gdy stroskany wypytywał o zbłąkaną owieczkę
Maja wszystko zapisują w kartotece i gdy przyjdziecie by np”dziadka pochować”wypomną to wam Kazda złotówkę.
A i sąsiadów napuszcza”na odmieńca”tak by poczuł sie obrażany religijnie”bo jak on łoży to czemu wy nie?”Czyli go obraza !
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przyłączam się do apelu. Moje nie-religijne uczucia ciagle są obrażane przez religijne dewiacje. Wet za wet
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z tymi uczuciami, to ciekawa sprawa. Jak ledwo ciepły kolo wystęka przez mikrofon z wysokości ołtarza, że pamięta jak żarł po maturze kremówki, to sekta wpada w euforię, że to wzruszające, ale gdybym ja stojąc sobie skromnie pod tym samym ołtarzem, piękną polsczyzną przez przenośny megafon powiedział „a ja pamiętam, jak po maturze poszliśmy na golonkę w piwie”, to miałbym szczęście, gdyby mnie nie zlinczowali, a 48 godzin na dołku miałbym jak ramen w paździerzu. Coś tu jest nie tegez, zwłaszcza że golonka w piwie wzrusza suwerena zdecydowanie bardziej niż jakaś kremówka, wystarczy przeprowadzić eksperyment, rozdając na ulicy jedno i drugie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pozwól, że sprostuję. Polak-katolik nie tyle czuje się tym wszystkim obrażony, co jest przekonany, że POWINIEN czuć się obrażony. Sama obraza to, jak mawiał jeden z moich przyjaciół, zwykły owad (lata mu koło przyrodzenia), ale OBOWIĄZEK pokazania całemu światu, jak on czuje się obrażony – to już nie przelewki! Tego zlekceważyć nie można.
PolubieniePolubienie