Szerzej nieznany wam zapewne Paweł Lisiecki, były radny i burmistrz warszawskiej Pragi, teraz chyba pisposeł (nieważne), pisze na Twitterze i widzę nawet jak jego łzy ciurkiem spadają na podłogę: „Żyjemy w czasach, w których ksiądz idący po ulicy w sutannie to odważne świadectwo wiary.”
Być może nie do końca pojąłem o co chodzi, bo jest ów komunikat filozoficznie zbyt wysokich dla mnie lotów. Podejrzewam jednak, że chodzi być może o to, iż ksiądz wychodząc teraz na ulicę w stroju służbowym, czyli mundurze musi się liczyć z tym, że za chwile dostanie w mordę (przewrotnie powiem, że okupanci wrogiej armii łażący po ulicach w mundurach, muszą się liczyć z nieprzyjemnościami).
W każdym razie obserwacja pana Lisieckiego to zapewne rezultat głębokich badań i długotrwałych obserwacji, więc nie pozostaje nic innego jak mu wierzyć.
Nie podejmuję się tu oczywiście prowadzić jakiejkolwiek dyskusji na temat co jest a co nie jest świadectwem wiary, natomiast w przypadku tych akurat panów w sutannach, strach jest odczuciem jak najbardziej pożądanym, bowiem strach również uszlachetnia. Strach zmusza niejednokrotnie do zmiany sposobu/stylu życia i porzucenia dotychczasowym niebezpiecznych i szkodliwych dla otoczenia hobby.
Źródła owego strachu mogą być różne, choć zakładam, że w przypadku księży, najczęściej wynika on z obawy przed spotkaniem na ulicy którejś z ofiar swoich gwałtów. To jest to świadectwo wiary: wierzą, że jednak nikogo takiego nie spotkają.
Oprócz strachu, ksiądz idący ulicą doświadcza także uczucia zdziwienia, bowiem jakże często dorośli idący z dzieckiem, na jego widok natychmiast przechodzą na drugą stronę ulicy. Tak na wszelki wypadek. Wystarczy, że do rodziców, czy opiekunów, dotarła taka oto informacja, że prawdopodobieństwo iż przypadkowy, losowo wybrany ksiądz jest pedofilem, bywa kilkadziesiąt razy większe niż w przypadku świeckiego mężczyzny. Więc to zdziwienie da się racjonalnie wytłumaczyć i żaden ksiądz nie powinien się dziwić, że kiedy kroczy sobie ulicą to coraz częściej wokół niego pustka. A jeszcze niedawno było tak pięknie. ⤵️
No, ale tak naprawdę to wszystko to taki trochę teoretyczny problem, bowiem znajdźcie mi dzisiaj klechę, nawet pośledniej szarzy, który tak ot sobie zapierdala piechtą po ulicy. Nie po to Audi w dyzlu pod plebanią parkuje, żeby zniżać się do tego poziomu. A jak ktoś nie daj bosze w mordę da?
Szerzej nieznany wam zapewne Paweł Lisiecki, były radny i burmistrz warszawskiej Pragi, teraz chyba pisposeł (nieważne), pisze na Twitterze i widzę nawet jak jego łzy ciurkiem spadają na podłogę: „Żyjemy w czasach, w których ksiądz idący po ulicy w sutannie to odważne świadectwo wiary.”
Być może nie do końca pojąłem o co chodzi, bo jest ów komunikat filozoficznie zbyt wysokich dla mnie lotów. Podejrzewam jednak, że chodzi być może o to, iż ksiądz wychodząc teraz na ulicę w stroju służbowym, czyli mundurze musi się liczyć z tym, że za chwile dostanie w mordę (przewrotnie powiem, że okupanci wrogiej armii łażący po ulicach w mundurach, muszą się liczyć z nieprzyjemnościami).
W każdym razie obserwacja pana Lisieckiego to zapewne rezultat głębokich badań i długotrwałych obserwacji, więc nie pozostaje nic innego jak mu wierzyć.
Nie podejmuję się tu oczywiście prowadzić jakiejkolwiek dyskusji na temat co jest a co nie jest świadectwem wiary, natomiast w przypadku tych akurat panów w sutannach, strach jest odczuciem jak najbardziej pożądanym, bowiem strach również uszlachetnia. Strach zmusza niejednokrotnie do zmiany sposobu/stylu życia i porzucenia dotychczasowym niebezpiecznych i szkodliwych dla otoczenia hobby.
Źródła owego strachu mogą być różne, choć zakładam, że w przypadku księży, najczęściej wynika on z obawy przed spotkaniem na ulicy którejś z ofiar swoich gwałtów. To jest to świadectwo wiary: wierzą, że jednak nikogo takiego nie spotkają.
Oprócz strachu, ksiądz idący ulicą doświadcza także uczucia zdziwienia, bowiem jakże często dorośli idący z dzieckiem, na jego widok natychmiast przechodzą na drugą stronę ulicy. Tak na wszelki wypadek. Wystarczy, że do rodziców, czy opiekunów, dotarła taka oto informacja, że prawdopodobieństwo iż przypadkowy, losowo wybrany ksiądz jest pedofilem, bywa kilkadziesiąt razy większe niż w przypadku świeckiego mężczyzny. Więc to zdziwienie da się racjonalnie wytłumaczyć i żaden ksiądz nie powinien się dziwić, że kiedy kroczy sobie ulicą to coraz częściej wokół niego pustka. A jeszcze niedawno było tak pięknie. ⤵️
No, ale tak naprawdę to wszystko to taki trochę teoretyczny problem, bowiem znajdźcie mi dzisiaj klechę, nawet pośledniej szarzy, który tak ot sobie zapierdala piechtą po ulicy. Nie po to Audi w dyzlu pod plebanią parkuje, żeby zniżać się do tego poziomu. A jak ktoś nie daj bosze w mordę da?
Dodaj do ulubionych: