ŻYCIE

Pandemia kaput!

Trochę żałuję tej ustępującej (chwilowo?) pandemii. Naprawdę. Prawdę mówiąc pandemia kojarzy mi się z relaksem i odpoczynkiem, acz szczerze współczuje tym którzy skojarzenia mają zgoła inne.

Ponoć był to czas, który obudził wiele demonów, ale mnie to szczęśliwie ominęło. Urządziłem sobie świat po swojemu. Za wiele rzeczy, mimo tych dziejących się wokół tragedii jestem pandemii wdzięczny.

Za co najbardziej? Za pewien rodzaj ciszy. Przeczytałem parę książek, których dotąd przeczytać nie miałem czasu i których pewnie w innej sytuacji nigdy bym nie przeczytał, odkryłem parę innych, których zagoniony nigdy bym nie odkrył. Obejrzałem też wreszcie wiele filmów, które kiedyś obiecałem sobie raz jeszcze a nawet po raz kolejny obejrzeć, sięgając głęboko do szafy, do ukrytej tam całkiem sporej kolekcji DVD. („Do utraty tchu”, „Windą na szafot” – muzyka Davisa fantastico – „Pogarda”, „Słodkie życie”, „Rzym”, „Siedem grzechów głównych”, „W pełnym słońcu”, „Wałkonie„, „Nóż w wodzie” „Niewinni czarodzieje”, „Salto”, „Big Lebowski„, etc…)

Odpocząłem też od ludzi, w tym od niektórych znajomych. To było niezamierzone, ale tak wyszło i chwalę to sobie i nie mam zamiaru zmuszać się do jakichkolwiek kontaktów i nie chcę wracać do tego „nowego postpademicznego życia„. Zamierzam zostać w domu! Kiedy inni nie mogą się już doczekać tego nowego otwarcia, ja zamierzam iść pod prąd. Nie wyskakuję z dresów, złachanych dżinsów i rozciągniętych t-shirtów, których nie zdjęłam od ponad roku. Może w tym sensie staję się ekstrawagancki?

Doszło do mnie, że nie potrzebuję nieustannego fizycznego kontaktu ze światem, by komfortowo żyć, by obserwować i opisywać ludzi i zjawiska. Owszem, przez ten rok karmiłem się co nieco obrazami, byłem długimi momentami przyklejony do komputera, telefonu i tabletu i bywało, że głowa pękała mi wprost od tych wszystkich scen dziejących się tam gdzieś za oknem, ale na szczęście działo się to kompletnie obok mnie.

Koronawirus, Strajk Kobiet, gnijący kościół, gnijące państwo, zmierzch cywilizacji, renesans średniowiecza, wybory kretyna roku (na najbliższe pięciolecie), nieustanne konkursy kto jest większym idiotą… Mimo woli, najadłam się tym na lata, do wyrzygania, ale powoli i zauważalnie, coraz bardziej się od tego odklejam. Nie chcę już tego słuchać i oglądać, więc najpewniej jest to też powolny koniec historii tego bloga. Widać jego kres na horyzoncie.

Nauczyłem się lenić, mieć przyjemność z „nic nierobienia”, i ta bezczynność, mimo, że początkowo nieco irytująca, wcale mnie nie wykończyła jak przepowiadali niektórzy. Być może nadała mi sens życia, choć pewnie jeszcze nieco za wcześnie żeby w pełni to ocenić. Paradoksalnie, całe to zło na coś się przydało!

Relax! Obowiązująca ścieżka muzyczna na dziś (leżak w ogrodzie, plus do kompletu „2666” Bolano):
• Adele, Set fire to the rain (reggae ver.)
• Alpha Blondy, Les Chiens
• The The, Infected
• Desireless, Voyage Voyage
• Springfield Buffalo, For What it’s Worth
• Hugo Race & The True Spirit, Elevate love
• Bee Gees, Closer Than Close
• Malia & Boris Blank, Reising Venus
• The Cash, The Magnificent Seven
• Morcheeba, Blood Like Lemonade
• Tony Tucker, The Old Man The Strat and The Swamp.⤵️

3 komentarze dotyczące “Pandemia kaput!

  1. wiesiek

    Czyli?
    Przecież to jest normalna „podgotowka” do życia emeryckiego
    Wtedy tez trzeba
    „Nauczyłem się lenić, mieć przyjemność z „nic nierobienia”, i ta bezczynność, mimo, że początkowo nieco irytująca, wcale mnie nie wykończyła”
    I mieć wszystko i wszystkich tam gdzie słońce nie dochodzi.Oczywiście w „racjonalnym wymiarze”

    Polubione przez 1 osoba

  2. wandeczka 9

    Dzięki za przypomnienie tego linka. Musiałam się ”dopełnić” kilkoma innymi w jego wykonaniu. Rozumiem plusy pandemii, jakich doświadczyłes. Fakt ten objawił się wielu osobom. Mam również problemy z śledzeniem idiotyzmów w wydaniu rządowym i nie tylko. Życie ciągle może być piękne, choćby na leżaczku w ogrodzie, słuchawki na uszach i TT.między innymi.;)

    Polubienie

  3. Nightgale

    Jeśli mam być szczery, to ta cała pandemia mnie jakoś nie specjalnie osobiście dotknęła.
    Owszem, były i są pewne upierdliwe utrudnienia jakie nam mściwie nam rządzący na łeb spuścili.
    Morda w maseczce…niby wkurwia, ale jak się czasem patrzy na rodaków na ulicach, to może by na stałe wprowadzić…
    Dla niektórych przynajmniej 😉 Ze sfer partyjno-sejmowo-rządowych przykładowo.
    Zamknięte knajpy. No tak. To smętna sprawa. Ale dla chcącego nic trudnego i jak się ktoś chciał ściorać ze znajomymi z obłapywanką i zwisem na ryju, to zawsze się znalazł jakiś lokal który to po cichaczu umożliwił.
    A jak nie, to zawsze można było myknąć do kogoś, kto ma „chatę z kraja” bez kablujących sąsiadów i chętnych do mandatowania kulsonów.
    Ograniczenia wyjazdowe. No tak. To można było odczuć boleśnie, jak ktoś podróżować lubi. Ale w moim wypadku (taka praca) w życiu się tyle nie najeździłem na zagraniczne roboty co przez ostatni rok z hakiem.
    Niewątpliwie przykrą sprawą było to, że kilka osób z mojego (dalszego na szczęście) otoczenia ten łez padół opuściło ostatnio. Choć ile z nich posłał do grobu osławiony wirus, to nie wiem i się nie dowiem. Podobnie jak się nie dowiem ilu z nich jeszcze by żyło gdyby tej pandemii nie było. Zapewne kilku więcej.
    Jeśli chodzi o naprawdę fatalne jej skutki (pomijając rekordową od czasów wojny liczbę zgonów w kraju) to jak dla mnie najgorszym jest eksplozja na niespotykaną nawet u nas skalę buta, „cfaniactwo” i arogancja „wadzy”.
    Zamykamy co chcemy – bo wirus. Zamknięte w zeszłym roku lasy, przejdą zapewne do annałów polskiego debilizmu.
    Robimy wały na czym się da – bo wirus. I skoczcie nam na czubek – bo wirus. Takiej okazji do wyprowadzenia bokiem ciężkiego szmalu nie było chyba jeszcze.
    Pałujemy dziewczyny na ulicach – bo wirus. Nic chyba nie dało by lepszej okazji do przetestowania „oddziałów zwartych i zamaskowanych” do pacyfikowania. Oraz specjalsów wrzucanych w tłum i napierdalających teleskopowymi pałami kto pod rękę wlezie. Przy okazji zweryfikowano kadry. Kto napierdala chętnie aby kasa leciała, a kto ma jakieś opory. A kasa dla kulsonów leciała, to i opory coraz mniejsze.
    Skala łamania przez kaczystów prawa przez ostatni rok, od konstytucji zaczynając, nie ma zapewne precedensu w żadnym cywilizowanym kraju.
    Ale lud pisowski zadowolony i sondaże w górę biją aż miło.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.