Dziwna ta historia z tym łańcuchem. Nijak nie dająca się logicznie jakoś wytłumaczyć. No bo sami powiedzcie, po kiego prezydentowi królewski łańcuch? Nie znajduję żadnego logicznego wytłumaczenia. Nic tylko zakochany w sobie megaloman.
Wiecie zapewne w czym rzecz. W skrócie: ktoś wpadł na pomysł, aby fundnąć prezydentowi złoty łańcuch tzw. Orderu Orła Białego, taki gadżet jeszcze z czasów koronacji króla Stanisława Augusta. Osobiście sądzę, że to żaden „ktoś”, tylko sam pan Anżej sobie to wymyślił, tylko głupio mu było samemu coś takiego zgłosić, więc podstawiono umyślnego, niby anonimowego. Taki prostacki, łatwy do przejrzenia zabieg. W zamyśle miałoby to być coś, co znacząco podniosłoby autorytet pana prezydenta. To o tyle jednak skomplikowane, że nie da się podnieść czegoś, co nigdy nie istniało i żaden najcięższy i najbardziej wypasiony łańcuch nic tu nie pomoże.
W każdym razie prezydent mocno się na to napalił i już widział się w tym na piersi wiszącym łańcuchu, w koronie i w czerwonym koniecznie płaszczu do ziemi, ze zdobnym kołnierzem z soboli.
No, ale księgowi wyliczyli, że taki łańcuch kosztowałby dobrych parę, jeśli nie parędziesiąt milionów, co znacząco ostudziło zapędy zwolenników zrobienia z Dudy coś na kształt króla. Kiedy więc projekt trafił do odpowiedniej komisji senackiej, ta uwzględniając szokującą ilość zer po przecinku, postanowiła „odłożyć projekt do zamrażarki” czyli mówiąc po ludzku zwyczajnie go ujebać. Elegancki jak zwykle marszałek Grodzki, elegancko zwrócił uwagę, że może i pomysł jest śmiały i na swój sposób interesujący, ale prace nad nim należy odłożyć, przynajmniej do czasu zakończenia pandemii, bo akurat teraz są zdecydowanie ważniejsze wydatki niż jakieś z dupy wzięte łańcuszki króla Stasia.
I to mniej więcej tyle w skrócie, zaś całość tej historii przypomina marnej jakości wodewil wystawiany w prowincjonalnym teatrzyku niedzielnym amatorów.
Spójrzmy na ten problem z dwóch różnych stron.
Przede wszystkim, dziwi mnie jednak małość marszałka Grodzkiego, bo to jednak wstyd, żeby takiemu mężowi stanu żałować błyskotki za byle parę milionów. To nic na tle paru miliardów wyrzucanych zupełnie bez sensu na utrzymanie choćby publicznej, goebbelsowskiej (sąd ostatnio uznał, że to przymiotnik dopuszczalny w stosunku do TVP) de facto szczujni. Więc decyzja marszałka wygląda na zwykłą złośliwość, a pamiętajmy, że jak Anżej chce, to powinien to dostać i już, bo inaczej zacznie krzyczeć, tupać nogami i płacząc oświadczy, że nie będzie jadł obiadu. Sytuacja bez wyjścia. Przez kolano nie da go się przełożyć, bo to dzieciak zbyt już wyrośnięty, przytył też nieco, a poza tym karanie dzieci klapsami, czy zwykłym paskiem od spodni, nawet tych dużych i przerośniętych, jest jednak zabronione.
Z drugiej strony na to patrząc, to dziwię się też panu Anżejowi, bo po co mu ten łańcuch, skoro od zawsze na grubej smyczy chodzi i nawet za bardzo się nie szarpie. Czasem się z lekka wyrwie jak zobaczy wiewiórkę, ale wystarczy wtedy mocniejsze szarpnięcie i już wraca do nogi. Smycz więc w zupełności wystarcza i jest zdecydowanie tańsza od łańcucha. Dla większej pewności, można jeszcze dokupić dobrą kolczatkę, może być nawet zdobna, a ta w parze ze skróconą nieco, ale nadal mocną smyczą powinna wystarczyć na następne cztery lata z małym hakiem. Można też dokupić gorset by wzmocnić i usztywnić mocno naruszony kręgosłup. I ten sposób mielibyśmy sprawę załatwioną, bez cudownego łańcucha króla Stasia. 🕷

A sprawić Anźejowi taki tombakowy, ze szkiełkami z Jablonexu. Odzwierciedlać będzie małość i lichość jego kadencji.
PolubieniePolubienie
Zwykły stalowy nie mógłby być? Po co mu złoty?
PolubieniePolubienie
Ależ mi to poprawiło humor z samego rana ,po relacji z szusowania w Zakopanem.
PolubieniePolubienie
Najdroższy narciarz Świata, a może i Wszech wczuwa się w rolę, póki jego pan nie szarpnie smyczą i nie przywoła – „do nogi”.
PolubieniePolubienie
Cos sie musi za tym kryć
Musi mieć coś na Anżeja
Jakaś teczka oprócz smyczy tylko co w niej jest?
PolubieniePolubienie