SZUM&POCHODNE

O przewodniej sile narodu

Wracamy do starego i zgranego tematu, takiego do wyrzygania, bo rzeczywiście rzygać się chce od tego słuchania i pouczania, że dobre jest jakoby tylko polskie, a rolnik awangardą narodu jest a nawet przewodnią siłą.

Z niebytu przebudził się nagle i raczej niespodziewanie minister rolnictwa Grzech Puda i wydaje mu się, że okrył świat:
„…konieczne jest budowanie świadomości społecznej na temat rangi zawodu rolnika. Warto też powiedzieć, że mleko nie bierze się z kartonu, jak wiele młodych ludzi w miastach do dzisiaj uważa. To pokolenie dobrobytu, tak często wychowywane bez wartości, jest coraz słabsze i pokazała to pandemia. Tu wygrywa wieś”.
Ponieważ nie tak dawno temat tzw. patriotyzmu gospodarczego był tu już co nieco wałkowany, to dam sobie spokój z tym mlekiem, powstrzymam się od udowadniania po raz kolejny co jest ważniejsze – kraj pochodzenia, czy jakość i cena. Z doświadczenia konsumenckiego wiemy, że jakość polskich produktów, w tym wypadku rolniczych, bywa zawodna, a cena zazwyczaj nieadekwatna do jakości. To tyle.

No, a teraz parę przytyków.

Bo to trochę w takim starym, zgranym socjalistycznym sznycie było powiedziane, gdzie naród dzieli się na przewodnią siłę narodu i resztę narodu z reguły mniej istotną. Wedle Pudy tę przewodnią siłą narodu, jego wręcz awangardą nadal i niezmiennie są rolnicy, zwani też chłopami – choć akurat to pojęcie za chwilę ma być na cenzurowanym, bo podobnie jak choćby murzyn czy cygan, są pojęciami stygmatyzującymi, obraźliwymi. Jest więc tak jak za Bieruta, Gomułki i Gierka, choć tam dla niepoznaki rolnicy/chłopi występowali w parze z robotnikami kopalń i hut – ci od kopalń do dziś zresztą nie mogą przeboleć, że spadli z piedestału. To oczywiście spojrzenie arcy anachroniczne, intelektualny cytat z myśli towarzysza Wiesława.

Tymczasem to żadna siła przewodnia narodu, choć wiecznie z czegoś niezadowolona, wiecznie naburmuszona. Pora wreszcie przestać postrzegać rolników jako wyimaginowaną klasę społeczną, bowiem w dzisiejszych czasach to żadna tam klasa, tylko zwykły zawód. To wyrobnicy tacy sami jak informatycy, budowlańcy, nauczyciele… wszyscy, którzy coś wytwarzają, jakieś dobra materialne lub intelektualne. Rolnik nie jest więc szczególnie lepszy, czy wartościowszy od programisty, konstruktora maszyn rolniczych, czy inżyniera chemii wymyślającego i produkującego te wszystkie nawozy, bez których buraki i kartofle by pozdychały. I wszyscy jako tako kumaci, mamy pełną świadomość na temat rangi każdego z tych zawodów, więc nie widzę najmniejszego powodu promowania i dopieszczania akurat rolników.

Poza tym żyjemy w czasach powszechnej globalizacji – wiem, to z trudem przebija się nacjonalistycznych łbów – i każdy produkt, może być zastąpiony innym produktem, zaimportowanym z innego kraju, co czasem jest zdecydowanie bardziej opłacalne.

Druga część wypowiedzi Pudy, ma już charakter zdecydowanie rozrywkowy, bo może są i tacy którzy wierzą, że mleko pochodzi z kartonów a nie od krowy, ale są również i tacy, którzy wierzą, że człowiek pochodzi od boga a nie na odwrót, zaś ziemia jest płaska. Nie wiem która „niewiedza” czy „wiedza” jest groźniejsza i z powodu której powinniśmy załamywać ręce.

Nie bardzo rozumiem też czemu Pudę tak niepokoi fakt, że wyrosło nam oto pokolenie dobrobytu, o co zresztą walczyliśmy od zawsze. Więc kiedy wreszcie mamy jaki taki sukces, okazuje się, że to porażka. Należy się z tego cieszyć panie Puda a nie narzekać i zasłaniać się jakimiś bliżej nieokreślonymi wartościami. No bo o jakie wartości tu chodzi, w tę wierzbę płaczącą, czy bocianie gniazdo na kominie? Dobrze by było przy okazji to wyjaśnić.

Wydaje mi się, że jeśli ktoś coś osiągnął, do czegoś doszedł i żyje we względnym dobrobycie, to znaczy, że mimo wszystko kierował się jednak jakimiś wartościami, istotnymi żeby ten sukces osiągnąć, i naprawdę ostatnią rzeczą którą miałby się przejmować, to – sorry za banał – z czego pochodzi mleko i czy na pewno jest to mleko. Niestety taka wieś jaka roi się ministrowi w głowie, z nikim nie wygrywa i z nikim nie jest w stanie wygrać, a pandemia ma się tak do tego wszystkiego, jak pięść ma się do ministerialnego nosa (proponowałbym przed ten zdjąć jednak okulary). No ale my jak widać od dłuższego już czasu mamy wyjątkowe szczęście do ministrów rolnictwa. 🕷 [by_revel⚡️tein]

2 komentarze dotyczące “O przewodniej sile narodu

  1. sugadaddy

    Chłopi coś się burzą, to trzeba im pokadzić.

    Polubienie

  2. Anonim

    Ten gość na zdjęciu ma minę, jakby właśnie wyciskał spieczonego kilkudniową obstrukcją gluta i to na piramidalnym kacu. Sorry za skojarzenie, ale takie właśnie mam, jak na niego patrzę.Ten ktoś jest polskim ministrem rolnictwa? Wyjątkowy niechluj.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: