ŻYCIE

Kontekst bez kontekstu

Zaczynam się zastanawiać, tak niezobowiązująco oczywiście, nad przyczynami tej nagłej fascynacji prezesa z Żoliborza prezesem z Płocka, a w zasadzie z okolic Pcimia. Mam nawet wrażenie, że wcale nie chodzi tu o to, że on to taki zdolniacha i geniusz jest, tylko o to, że się prezesowi z Żoliborza po prostu podoba.

Prezes lubi dojrzałych, mocnych mężczyzn, niejednokrotnie dawał to do zrozumienia, chętnie takimi i tylko takimi mężczyznami się otacza, więc w zasadzie wszystko się tłumaczy. Acz w tym konkretnym przypadku, można mówić o fascynacji na granicy wręcz uczucia. On go zapewne pokochał, jak… własnego syna.

No, ale niektórzy faceci tak mają i powiem wam, że nie ma w tym nic złego i nie mam osobiście nic przeciwko temu, przynajmniej dopóty, dopóki nie interesują się zanadto mną.

Nie widziałem nigdy tego pcimskiego zdolniachy na żywo, stąd trudno mi ocenić jednoznacznie jego walory: ile ma w klacie, w talii i w biodrach, oraz ile wzrostu (to wcale nie taki banalny problem), a więc czy nadaje się na pewno na drugiego człowieka w Polsce, ale sądząc po manierach i sposobie wysławiania się, daje radę, spełnia normy, więc naszego warszawskiego prezesa absolutnie rozumiem. Zdecydowanie zaś nie rozumiem tamtego, zwłaszcza jego bezgranicznej gotowości do bolesnych być może poświęceń, no chyba, że fascynacja działa też w drugą stronę.

Więc obserwujmy proszę pilnie ten rodzący się związek (chodzi oczywiście o związek tylko i wyłącznie biznesowo-polityczny, kto myśli o czym innym, niechaj się wstydzi), bo mówię wam, że dzieci to może z tego nie będzie, ale kto wie czy nie jakiś nowy premier, o czym zresztą plotkuje się nie od dziś.

Był plan z Julią – bo ten związek trwa w najlepsze, acz opiera się na zupełnie innych zasadach – ale Imperator doszedł jednak do wniosku, że kobieta to może dobra jest do zupy, placków i bigosu z grzybami, ale nie do tego, żeby budować z nią nowe i trwałe stosunki polityczne, nie mówiąc o zarządzaniu państwem. Julka ma ponoć problem z sensownym ustawieniem kubków w kredensie, a przecież ministrowie to nie kubki, choć bywa oczywiście, że niektórzy z nich wcale od kubków nie są mądrzejsi.

Co innego prezes z Pcimia, rzutki, przebojowy, posłuszny, jak trzeba to kupi, jak trzeba sprzeda a nawet ugotuje i pozmywa.

Myśle sobie więc, że różni zdolni a niedocenieni do tej pory, zwłaszcza ci coraz bardziej rozgoryczeni i sfrustrowani koledzy z koalicyjnej partii Zera pana Zero, powinni czym prędzej wyciągać wnioski. Nie mazać się chłopaki, nie rozpaczać z byle powodu, tylko za przeproszeniem bierzcie dupy w troki i do roboty. Wygląda na to, że o sukcesie w dzisiejszej polskiej polityce, decydują nie giętkie umysły, których nota bene ci od Zera i tak nie mają, tylko giętkie biodra i szeroko rozwarte pośladki, co jest oczywiście rodzajem metafory, bez jakiegokolwiek kontekstu w kontekście tego i owego.

Przedmiotem tej notatki nie jest bowiem życie erotyczne, tylko życie polityczne, a jakiekolwiek podobieństwo do relacji innych niż polityczne, jest oczywiście przypadkowe. Jeśli ktoś w ogóle takie skojarzenia ma, to musi się głęboko nad sobą zastanowić. 🕷

2 komentarze dotyczące “Kontekst bez kontekstu

  1. Anonim

    Gdybym cie nie znał Revel (a bywam tu od lat) to bym ten tekst uznał za homofobiczny a ciebie za homofoba. Ale wiem że tak nie jest. Więc rozumiem że nie chodzi tu o słabości takie i owe tych i owych, tylko zapewne o powszechną hipokryzję w pewnych sprawach. To by zresztą tłumaczyło, przynajmniej częściowo tę niechęć do kobiet pana prezesa z Żoliborza. No chyba, że jest tu jeszcze jakiś ukryty miedzy wierszami przekaz.

    Polubienie

  2. Gdybyśmy tylko mogli usłyszeć co delfin Mateusz mówi o wójcie Pcimia w zaufanym gronie…

    Polubione przez 1 osoba

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: