Biskup Hoser, jedna z najbardziej betonowych postaci polskiego kościoła, choć już na emeryturze, dał znać, że żyje i że najprawdopodobniej kolega Karol plus paru innych kolegów, muszą na niego trochę jeszcze poczekać. Siedzą sobie oni przy oknie domu pana, wyglądają, ale Henio póki co nie nadchodzi, bo takie mendy jak on łatwo się nie poddają.
Ba, Henio nawet kontratakuje, broni swojego przyszłego partnera od niebiańskiego brydża.
„Jan Paweł II i jego nauczanie są przeszkodą dla neomarksistów, którzy budują „nowego człowieka” w oderwaniu od tego, co dawniej go kształtowało. Zwolennicy tej ideologii wynajdują nieprawdopodobne historie, które przypisują papieżowi, ponieważ jest on symbolem wartości opartych na dekalogu”.

• Po pierwsze, to nie mam do niego szczególnych pretensji, że mówi, bo każdemu wolno mówić co chce, w tym i Heniowi. Może więc wypowiadać swoje opinie, nawet te najbardziej durne, co zresztą jest jego znakiem rozpoznawczym.
• Po drugie, wyluzował bym z tym neomarksizmem, w ogóle nie tykał bym Marksa, bo to był mądry i przyzwoity człowiek, gdzie tam Heniowi do niego. Więc Heniutku drogi, odpierdol się łaskawie od Marksa, skup się raczej, jeśli już musisz, na bandytach z twojej korporacji. Życia ci nie starczy, żeby o każdym z nich wspomnieć choćby w dwóch zdaniach.
• Po trzecie, pedofilia w kościele, to nie jest jakaś „nieprawdopodobna historia” tylko fakty, których nijak nie da się podważyć. Są powszechnie znane. Za chwilę dojdzie jeszcze zapewne wątek handlu dziećmi, w co zamieszanych jest/było ponoć wielu watykańskich dostojników, lub ludzi z nimi związanych, handlu dziećmi wywożonymi z krajów biednych, upośledzonych i podzielonych, takich jak choćby Rwanda. Tu pan Henryk gdyby chciał, mógłby coś od siebie dodać.
• No i po czwarte wreszcie, z tym Lolkiem Wojtyłą to jest jak najbardziej „prawdopodobna historia„, i jeszcze wiele, wiele jest do wyjaśnienia, choć jak na dłoni już widać, że jego aktywna rola w tuszowaniu procederu kościelnej pedofilii, nie ulega najmniejszej już wątpliwości. I nie jest to historia dotycząca tylko wojtylego pontyfikatu.
Myślę, że śladów takiego procederu w życiorysie Wojtyły należy szukać dużo wcześniej. Najpewniej Lolek, jeszcze jako metropolita krakowski, tak jak inni jego ówcześni koledzy, z premedytacją niszczył wszelkie dowody dotyczące gwałtów księży na dzieciach, żeby broń bosze bezpieka o tym się nie dowiedziała. Zresztą to instytucjonalne niszczenie „kwitów” trwało do początku lat 90-tych, a i dziś jak widzimy, wielu biskupów nadal hołduje tej zasadzie.
Tak na marginesie warto też przy okazji zbadać aktywną w tym procederze rolę Wyszyńskiego, bo przecież biskupom te rozkazy ktoś musiał wydawać, ktoś musiał tym sterować, uzgadniać z Watykanem, koordynować, egzekwować. Nikt mi więc nie powie, że Wyszyński o niczym nie wiedział, nic nie rozumiał, tak jak i JPII parędziesiąt lat później nie wiedział. Logicznie rzecz biorąc jest po prostu niemożliwe. Wszyscy oni mają tony brudu za paznokciami.
Tak, musicie przyznać, sami niepokalani i nieskalani święci są w tym naszym/waszym kościele. Więc niech pan Hoser za bardzo się nie wychyla, nie pyskuje, bo procesy pewne nabierają rozpędu i nie daj bosze też świętym zostanie. I co wtedy? 😈

Czarne świnie idą, jak zwykle, w zaparte. Co gorsza ciągle masy katolskie to kupują i nie prędko do nich dotrze, że klecha to taki sam człowiek – a nawet gorszy – jak oni. Dla ludu bożego, a raczej kleszego, uosobienie Boga to ci parszywi przebierańcy.
I nie prędko to się zmieni.
PolubieniePolubienie