ŻYCIE

Covid nie może być słowem wytrychem

Covid-19 to wiele narosłych już mitów i wszechobecna psychoza strachu, mniej lub bardziej świadomie podsycana przez rządzących w imię sobie tylko znanych interesów. Prof. dr hab. med. Piotr Kuna, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, proponuje otrzeźwienie i racjonalne spojrzenia na nękające nas zagrożenie.

Nieuzasadniona panika

„Nie mogę się zgodzić z sianiem globalnej paniki. To jest nieuczciwie i niemoralne. To generuje zbiorowy lek, którego konsekwencje mogą być gorsze od zakażenia. I ten lęk wpędza ludzi w depresję, w panikę. To jest głęboko szkodliwe, a skutki będziemy odczuwać przez lata. Boję się też o kilkanaście milionów ludzi chorych na raka, na serce, na cukrzycę, którzy mają utrudniony dostęp do leczenia”.

„COVID nie może być słowem wytrychem, hasłem, które sprawia, że zamyka się szkoły, seniorów w domach, podopiecznych w DPSach, że zabrania wychodzenia z domu, podróżowania czy nawet naszych ulubionych form wypoczynku. (…) Liczne przypadki wyleczeń pokazują, że koronawirus nie jest tak groźny, aby popadać w panikę, gdyż jego skutki zdrowotne na podstawie dostępnych badań nie są gorsze niż zapaleń płuc wywołanych chociażby pneumokokiem – najczęstszym patogenem w tzw. domowych zapaleniach płuc”.

Samotność

„Jest wiele publikacji, że samotność, brak czułości, izolacja i brak poczucia więzi mają negatywny wpływ na naszą odporność na choroby, w tym na wirusa SARS-CoV-2. Dlatego ludzie w domach pomocy i w domach seniora są tak bardzo narażeni na zakażenia i stanowią grupę najsilniej dotkniętych COVID-19”.

„Samotność jest czynnikiem ryzyka zgonu, podobnie jak BMI powyżej 30, cu­krzyca, nadciśnienie, niewydolność krążenia czy POChP [przewlekła obturacyjna choroba płuc]. Mamy dowody na to, że jeśli zakaża się osoba samotna, to o 50 procent wzrasta ryzyko, że choroba będzie miała ciężki przebieg. Dlatego tak ważne jest, aby być blis­ko, podtrzymywać więzi rodzinne, spotykać się z przyjaciółmi. Mówienie o czułości i bliskości jest w czasie pandemii tak samo uzasadnione jak namawianie do reżi­mu sanitarnego”.

Śmiertelna moc respiratorów

„Bardzo ważne jest też, żeby monitorować i dobrze leczyć także choroby przewlekłe u pacjentów covidowych. Nie wolno, pod żadnym pozorem, skupiać się wyłącznie na koronawirusie. Radzę też wesprzeć się metodami chińskimi z początków pandemii. Gdy zauważyli, że respirator często oznacza utratę pacjenta, zaczęli stosować nieinwazyjną wentylację mechaniczną. To pomaga uchronić wielu pacjentów przed podłączeniem do respiratora. Niestety, my w Polsce mamy kilkaset stanowisk wentylacji mechanicznej, a respiratorów kilkanaście tysięcy.(…) Bo decyzji o wyposażeniu szpitali na czas pandemii nie podejmowali pulmonolodzy czy interniści, tylko urzędnicy. A oni nie muszą wiedzieć tego, co my wiemy – że w COVID powinna być stosowana niskociśnieniowa wentylacja, a nie wpychanie powietrza przez respirator, co bywa wyrokiem śmierci”.

Zabójczy lockdown

„Niedawno opublikowano w „Nature Medicine” dwa badania z USA dotyczące liczby zgonów w trakcie pandemii COVID­19 i jedno z Europy. Polska, obok takich krajów jak Norwegia, Finlandia, Nowa Zelandia, Australia, nie ma zwiększo­nej liczby zgonów. W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, która ma największy przyrost zgonów, ale jest on spowodowany nie tylko COVID, ale także zaniedbaniami w leczeniu chorych z chorobami przewlekłymi. To samo zaobserwowano w USA. Nie bierzmy przykładu z Anglii, gdzie mimo lockdownu są najgorsze wyniki w postę­powaniu z epidemią, a liczba zgonów na milion mieszkańców jest sześć razy wyż­ sza niż w Polsce. Nawet w Szwecji i Holandii, gdzie nie wprowadzono totalnego lock­ downu, sytuacja jest dużo lepsza”.

Czynniki sprzyjające

„Pojawił się smog, a on przenosi wirusa na duże odległości i zakażamy się, kiedy od­dychamy zanieczyszczonym powietrzem. Gdy chory bez maseczki idzie ulicą, z wy­dychanego powietrza wytwarza aerozol, który może podróżować na cząsteczkach smogu. A wirus z nim. To może tłumaczyć część zakażeń rozproszonych, których źródła nie da się wskazać. Jest też wskazaniem do noszenia maseczki na ulicach. Ale nie w parkach czy lasach oczywiście.
Z badań publikowanych w australijskim „Journal of Virology” wynika też, że tempe­ratura otoczenia ma wpływ na to, jak długo może przetrwać wirus. Im chłodniej, tym dłużej. Kolejnym czynnikiem jest sezon przeziębień i grypy. Każda infekcja osłabia naszą odporność. W ostatnim sezonie w Polsce na grypę, według oficjalnych danych, zachorowały 3 miliony 800 tysięcy osób. Na koronawiru­sa przez siedem miesięcy około 170 tysięcy, czyli w takim samym czasie jednak ponad 20 razy mniej niż na grypę. A objawy grypy i COVID­19 w początkowej fazie choroby są nie do odróżnienia”.

Jak żyć

„Musimy zaakceptować fakt, że jest nowy wirus, który wywołuje infekcję dróg odde­chowych i może prowadzić do wirusowe­go zapalenia płuc. Musimy nauczyć się żyć z tym wirusem, i to kwestia czasu, kiedy się do niego przyzwyczaimy. Trzeba sobie uświadomić, że epidemia będzie trwała, dopóki większość populacji się nie zetknie z SARS­CoV­2 lub nie dosta­niemy skutecznej szczepionki. I że jesteśmy w sytuacji, gdy trzeba wybrać mniejsze zło. Dla mnie mniejszym złem jest normalna praca, nauka, normalne życie przy zachowaniu wszystkich zalecanych środków ostrożności. I przy zachowaniu dobrej organizacji opieki medycznej dla wszystkich, którzy tego naprawdę potrzebują, a nie dla wybranych grup chorych”.

„Zalecam noszenie maseczek, najlepiej medycznych, bo ich skuteczność jest potwierdzona. Polecam noszenie okularów. Należy zachowywać odpowiedni dystans społeczny, często i dokładnie myć ręce, od­każać je. To o kilkanaście razy zmniejsza ryzyko zakażenia. Zalecam unikanie komunikacji publicznej i chodzenie pieszo, unikanie jeżdżenia windą. Warto wietrzyć intensywnie sypialnie, biura i mieszkania. Jeśli w ciągu dnia mamy ochotę na drzemkę, pozwólmy sobie na nią. W ogóle sen jest bardzo ważny, bo w czasie snu organizm się regeneruje i oczyszcza, usuwane są uszkodzone komórki, także te 100 tysięcy komórek nowotworowych, które w ciągu doby powstają i krążą we krwi. Starajmy się żyć zdrowo, gimnastyko­ wać się, chodzić na spacery, nie palić, nie nadużywać alkoholu, odżywiać się w rozsądny sposób, uzupełniać niedobory witaminy D3. Poradzimy sobie znakomicie z tą pandemią, ale liczmy tylko na siebie samych i na naszych najbliższych. Żaden rząd nie zrobi tego za nas”.

THE END

2 komentarze dotyczące “Covid nie może być słowem wytrychem

  1. Anonim

    To jest to co i ja myślę, nie dajmy się zwariować.

    Polubienie

  2. ka-mi-la789

    Wszystko to prawda. Tylko trzeba jeszcze to wytłumaczyć niedorozwojowi, który oprócz zaaresztowania całego społeczeństwa chce ZAMYKAĆ CAŁY HANDEL I USŁUGI! Co oznacza nie mniej ni więcej, tylko to, że będziemy zdychać z głodu, brudu i obsrania. Ale świruska nie dostaniemy. Choć też bez gwarancji, bo co apostoł Szmatołusz się oboszczy, to liczba zakażeń rośnie. Przynajmniej w zeznaniach junty, bo jak jest naprawdę, to prawdpodobnie nawet oni nie wiedzą. Ale że mają interes w zawyżaniu danych tak jak wiosną mieli go w ich zaniżaniu, to już chyba nawet dla Maciusia z Klanu oczywiste.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: