Gdzieś, nie pamiętam już gdzie, chyba na Twitterze, znalazłem myśl która mnie zainspirowała a nawet się nieco rozmarzyłem. Wyobraźcie sobie, że napada nas Rosja i w wyniku tego najazdu tracimy Podlasie, Podkarpacie, Małopolskę a także – jakże by inaczej – lubelskie wraz z Kraśnikiem. Reszty mam nadzieję nie zdążą skubnąć, bo zadziałają być może te wszystkie papierowe póki co sojusze i międzynarodowe gwarancje.
To z pewnego punktu widzenia dość atrakcyjna perspektywa, bo być może przy okazji udałoby się rozwiązać wiele nabrzmiałych problemów, teraz wydaje się nierozwiązalnych.
Oczywiście jako urodzony pacyfista i typ absolutnie patriotycznie niekompatybilny z narodem, z niechęcią i obrzydzeniem patrzę na jakiekolwiek przejawy niepotrzebnej agresji, oraz nie podnieca mnie absolutnie perspektywa bezsensownego rozlewu krwi. Wiem, genetyczni Polacy to akurat lubią, ale naprawdę nie widzę w tym przypadku takiej potrzeby.
Więc zamiast strącać sobie wzajemnie drogie dość samoloty i niszczyć niepotrzebnie czołgi (ludzie jak rozumiem, to tylko nieistotne i bezwartościowe armatnie mięso, jak zawsze bez znaczenia), spróbujmy się wzajemnie jakoś dogadać. Po prostu oddajmy im te tereny dobrowolnie! Niech sobie biorą, niech się cieszą (radość może być obopólna), bo kulturowo i mentalnie to i tak prawie Rosja.
No a gdyby tak się stało – bo nigdy przecież nic nie wiadomo, historia zawsze pełna bywa zaskoczeń – że kiedyś te tereny odbijemy, bądź po jakiejś zawierusze ktoś nam je da w prezencie, to je oczywiście repolonizujemy, a dotychczasowych mieszkańców wysiedlimy do Rosji. Niechaj tam sobie zakładają Związek Wypędzonych. 🕷
Litości !!!
Mieszkam w Białymstoku i to nie jest powód , abym został obywatelem Rosji !!!
Najpierw referendum i prawo do przesiedlenia !
PolubieniePolubienie
Uciskać póki czas
PolubieniePolubienie