Anżej Duda:
„Dobrostan zwierząt jest dla mnie ogromnie ważny, to, aby były traktowane humanitarnie, aby żyły w jak najlepszych warunkach, ale nie można zapominać o tym, że na pierwszym miejscu jest byt rolnika, jakość życia jego i jego rodziny”.
Pierdu, pierdu panie prezydencie. Mam w tej kwestii nieco odmienne zdanie i twierdzę, że byt rolnika wcale nie jest na pierwszym miejscu.
Po pierwsze, generalnie statystyczny polski rolnik ma w dupie dobrostan swoich zwierząt, bo wie, że one nie są do pieszczenia i hołubienia, tylko do w miarę szybkiego zabicia dla kasy. Zwisa mu więc, czy za tego krótkiego i marnego swojego życia mają się dobrze, czy czują się komfortowo i czy są po ludzku traktowane. Pomijam już to, że pewnie połowa z nich nie wie co to znaczy słowo „dobrostan”.
Po drugie, w tym konkretnym przypadku mówimy o dość specyficznej grupie ludzi, których absolutnie na wyrost i w sposób nieuprawniony nazywa się rolnikami. Co brutalne zbrodnie na zwierzętach, popełniane dla pozyskania ich futer, ma wspólnego z rolnictwem, tego doprawdy nie wiem i nijak nie mogę tego zrozumieć. Mógłbym poprosić o wyjaśnienie ministra (jeszcze) Ardanowskiego, ale nie zwykłem wchodzić w jakiekolwiek relacje z ludźmi, którzy nie budzą ani mojego zaufania, ani nawet odrobiny sympatii. Krótko mówiąc, nie zadaje się z bucami.
Po trzecie wreszcie, chciałbym postawić może i kontrowersyjną tezę, ale próbuję jakoś dorównać intelektualnie prezydentowi. Otóż taki „rolnik” dręczyciel i zwyrodnialec, zresztą jak każdy inny rolnik, zawsze może się przebranżowić. Jak zakażą mu prowadzenia tego moralnie nagannego biznesu, to nie zostanie na lodzie. On nie musi być rolnikiem mordercą, może być rolnikiem hodowcą ogórków, cukinii, albo cebuli. Może zostać dozorcą, albo pracownikiem najemnym obojętnej specjalności. Takiej szansy nie mają niestety dręczone przez takiego prymitywa zwierzęta. Norka, szynszyla czy lis, nie przebranżowi się, nie zostanie wróblem, kotem czy psem, zawsze będzie nieszczęsnym futrzakiem na którego dybią takie zwichnięte psychiatrycznie chuje jak ten Wójcik, wietrzący łatwy zarobek. Ich byt i byt ich rodzin kompletnie mnie nie interesuje. Mają łeb niech kombinują.
Oczywiście po czwarte można by napisać, a nawet koniecznie trzeba by napisać, że jeszcze bardziej niż Wójcika, gnębić i szykanować należy wszystkie te zadufane durne, pustogłowe pizdy (acz bywają durne i pustogłowe chuje, które gustują na przykład w futrach jenotów), które za punkt honoru i miarę swej wartości uważają ustrojenie dupy w futro. Jako zdziczałe intelektualnie dziwki nie mają zapewne pojęcia skąd te futra się biorą i jakimi metodami są pozyskiwane. Ale to ich absolutnie nie usprawiedliwia. Je trzeba tępić, ganiać po ulicach, pokazywać palcem i traktować sprayem, nie odpuszczać nawet o milimetr.
Cieszy to, że wiele sieci handlowych, czy wyspecjalizowanych sklepów coraz częściej odmawia dystrybucji prawdziwych futer, ale ciągle jest ich jeszcze za mało. Tylko ciągła, agresywna presja społeczna może to zmienić. Gońmy futrzary, zróbmy hodowcom zwyrodnialcom życie nieznośnym.
No dobrze, ale co z Anżejem? Niczym Błasik w kokpicie, czekam na jakieś pomysły. 🕷

Co do Anżeja. Na futro co prawda się nie nadaje, bo bardzo szybko łysieje, ale za kratki można by go wsadzić.
PolubieniePolubienie
spodobała mi się Twoja spokojna, koncyliacyjna postawa i użyty przez Ciebie zrównoważony i obliczony na przekonanie innych do swoich racji język. W ten sposób z pewnością zbliżymy się do racjonalnych i uwzględniających dobrostan ogółu rozwiązań.
A teraz poważnie: prawo do generalizującego wkurwu nie jest co prawda zagwarantowane w Karcie Praw Podstawowych, nawet w ułomnej polskiej konstytucji niezostało wymienione. Pewnie jakieś powody były, nespa? Okolicznością łagodzącą może być fakt, że istotnie mamy przeważnie do czynienia z cynicznymi chujami, ale może lepiej by było zastanowić się czy propozycja rozstrzelania tych, których nie uda się zagłodzić jest naprawdę pragmatycznym rozwiązaniem.
Mamy do czynienia z problemami rozkładającymi się na dwóch płaszczyznach: tradycyjnie uformowanej mentalności/świadomości polskiej wsi i graniczącej z demagogią argumantacji ekonomicznej. W pierwszym przypadku (świadomości) może lepiej byłoby się zastanowić dlaczego jest jaka jest i jak ją zmienić? A w drugim w jaki sposób zmniejszyć ból dupy ludziom, którzy swoje podłe zajęcie uczynili jedynym źródłem dochodu dla siebie i swoich rodzin? Z tezą, że mamy do czynienia ze świadomym wyborem zła przez wszystkich ciurkiem trudno mi się zgodzić mimo że może z punktu widzenia Nowego Swiata róg Chmielnej tak może się to nawet jawić.
A teraz kilka słów wyjaśnienia dlaczego się głupio przypierdalam. Rozumiem, że podobnie jak wielu z nas zależy Ci nazwiększeniu szans lewicy, na powiększeniu jej bazy wyborczej lub choćby ilości ludzi spoglądających na nią z sympatią. Otóż mam takie nieodparte przeczucie, że autorytarna retoryka zaostrzająca polaryzację i wykluczająca wszelkie kompromisy, które przez ogół mogłyby potencjalnie zostać uznane za konstruktywne, nie jest właściwą drogą. Tak się drogi majorze nie buduje fajnego społeczeństwa.
Nie noszę futra, rzygam na widok cipek otulających się w odpady zwierzęce, nie mam wujka z farmą norek. Ale chciałbym żyć w rzeczywistośc,i w której prymat ma poprawianie starego połączone z budowaniem nowego i lepszego nad burzeniem Bastylii i ustawianiem gilotyn.
PolubieniePolubienie
Polki uwazane sa za elegantki, ale jesli ciagle masowo lubia nosic prawdziwe futra, to ta moda pachnie mocno naftalina. Sklepy futrzarskie istnieja jeszcze dla ekskluzywnych klientek, ktore z ulicznym tlumem sie nie mieszaja, ale futer jako takich nie zobaczysz na ulicy, a jesli jakies sie pojawi w „zimnym sezonie”, to przewaznie przemyka szybko i sie w tlumie roztapia. Epoka oblewania farbami juz minela, bo nie ma kogo. Sztuczne futra sa tanie i fantazyjne. Jedynie mlodziez nosi jeszcze te nieszczesne puchowe kurtki z futrem na kapturze, wszystkie jednakowo z lisa, ale mlodziez lubi uniform.
Tyle raportu z t zw Zachodu. Zima w tym roku bedzie pewno znow bezsniezna i dosc ciepla.
PolubieniePolubienie