WIARA

Parafianie nie chlejcie!

Z jakiegoś nie do końca dla mnie zrozumiałego powodu, mało mi znany biskup Bronakowski wezwał wszystkich parafian do zachowania w sierpniu trzeźwości. Ma to być wyraz… patriotyzmu.

Zakładam, że pan biskup wie o czym mówi, bowiem w ramach episkopatu stoi on na czele zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości. To nie jest żart wymyślony przeze mnie na kolanie, taki zespół faktycznie istnieje.

Nic mi nie wiadomo o jego sukcesach, ale przypuszczam, że największym jego dotychczasowym sukcesem jest wysłanie Głódzia na emeryturę. Naprawdę doceniam ten ruch, jeden z najlepszych na rzecz propagowania trzeźwości. No bo jak chce się odwodzić innych od pijaństwa, to należy w pierwszej kolejności pozbyć się pijaków z własnych szeregów.

Co dalej? Otóż dyskutowałbym nad nieuzasadnionym moim zdanie łączeniem trzeźwości z patriotyzmem. Jakkolwiek ładnie to brzmi, to mnie nie przekonuje, bowiem doświadczenie uczy, że najwięksi patrioci popełniali swe bohaterskie i głęboko patriotyczne czyny po pijaku. Na trzeźwo człowiek trzeźwo myśli, a tym samym nie popełnia idiotyzmów. Zreszta nie na darmo wojsko na froncie poją gorzałą, gorzała skutecznie zabija wszelkie racjonalnie odruchy i zagłusza wątpliwości.

Nie inaczej było w tym 20-tym roku. W dupę pijani byli zapewne wszyscy po obu stronach frontu, ale nasi wypili więcej i dlatego zdolni byli do czynów do których na trzeźwo zdolni by nie byli. Czyli żadna to tam zasługa mateczki Maryi, tylko polskiego samogonu. Teza zapewne dyskusyjna, ale prawdopodobna, do dalszego zbadania przez historyków. Zresztą pokażcie mi wojnę, jakąkolwiek, która nie była pijana. Ale zostawmy już ten wątek.

Dziś problem polega na tym, że wojny żadnej dziś nie ma, a mimo to w Polsce, zdaniem biskupa Bronakowskiego szerzy się pijaństwo, Szerzy się bezdyskusyjnie, pełna co do tego zgoda. Zastanawiam się więc, co jest tego przyczyną, i wychodzi mi, że zapewne Polacy piją z rozpaczy, z permanentnego braku okazji do przelania wiader krwi. Niektóre patriotyczne w treści i pijane w formie marsze i manifestacje to potwierdzają.

Są oczywiście tego przykre konsekwencje, bo jak taki niedorobiony i a przede wszystkim niespełniony patriota się napije a potem niedostatecznie wyładuje nagromadzoną w organizmie patriotyczną energię, to po powrocie do domu z reguły skopie żonę i skatuje dzieci, no bo jakoś przecież ta energia ujść musi. I w tym sensie mogę zgodzić się biskupem, to znaczy trzeba nam powszechnej trzeźwości, ale nie należy łączyć tego z jakimkolwiek patriotyzmem.

Acz cały czas się też zastanawiam, czy aby nie jest to jakiś zamach na tradycje, w tym sensie, że tu się zawsze piło, od dziada pradziada, więc dlaczego teraz miałoby być ianczej? No i nadal nie wiem, po kiego ten Chrystus zamieniał wodę w wino. Mam podejrzenia, że on wcale nie chciał chronić ludzkości. 🕷

6 komentarzy dotyczących “Parafianie nie chlejcie!

  1. Oj, to mi wygląda nie tylko na zamach na tradycję, ale też na jawny zamach na „Słowo Boże”. Wszak, skoro już wspomniałeś wesele w Kanie Galilejskiej, goście byli niedopici, a wino się skończyło. Ponieważ Maryja wiedziała, że jak prawdziwy mężczyzna z bogobojnych czasów, przed deprawacją jakiegoś dżędera i unii, był niedopity, to mógł się unieść świętym gniewem i po ryja mógł dać mógł, jakby to Koterski w scenariuszu napisał. Dlatego Jezus zadbał, by towarzystwo mogło się dojebać, ale…., nie byłby sobą, gdyby nie pozwolił sobie na perwersję, bo kazał im chlać płyn zaczerpnięty wprost z ówczesnych zbiorników kloacznych, zwanych eufemistycznie „stągwiami na nieczystości”. I tu dochodzimy do sprawy kolejnej: SANEPiD jest również antybiblijny, bo nie zezwala na chlanie takiego ścieku. Zresztą, co ja tu się będę produkował, przytoczmy tę powiastkę w całości:
    W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.
    Jezus jej odpowiedział: „Czyż to moja lub twoja sprawa, niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła moja godzina?”.
    Wtedy matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
    Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.

    Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodę”. I napełnili je aż po brzegi.
    Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Oni zaś zanieśli.
    A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem — nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli — przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.
    Zwróćmy uwagę, że weselnicy byli tak nachlani, że gdy pili ściek ze stągwi, jawił im się on jako najlepsze wino. SMACZNEGO, AMEN.

    Polubienie

  2. Anonim

    Revel, ty znów przegiołeś. Acz twierdzenie że za zwycięstwem dziś czczonym nie stoi geniusz Piłsudksiego prowadzonego za ręke przez Maryje, tylko odpowiednia ilośc okowity, zasługuje faktycznie na uwagę, Mówię ci,doigrasz się 🙂

    Polubienie

  3. Krzycho45

    Biskup Bronakowski może nieświadom,że alkoholizm to choroba zawodowa kleru.Przyznają to nawet katolickie publikacje.Kościół prowadzi zakłady odwykowe dla swoich funkcjonariuszy.Nie przeszkodziło to w kłamaniu,że funkcjonariusze w PRL siłą wlewali księżom gorzałę w gęby,żeby ich zabijać.

    Polubienie

    • wujcio

      Funkcjonariusze PRL tak robili z funkcjonariuszy KK pijaków, jak dzieci lgnąc robią z nich pedofilów.

      Polubienie

  4. ikka133

    Nic nie kumacie autorze. To stara polska tradycja, że „sierpień miesiącem trzeźwości”. Wszak był „przednówek” (wypijało się resztki). W lipcu były żniwa, a dopiero po nich było z czego „zacier” uczynić. Jak dobrze poszło to na dożynki we wrześniu była odpowiednia ilość „napędzona”
    Pomyślności.

    Polubienie

  5. w.i.e.s.i.e.k

    Oj cos z tym „zrozumieniem suwerena” u pana biskupa coś nie tak.A jeszcze wymagania „miesięcznego postu trzeźwości”Boki zrywać.
    Pomijając iż jest to zamach na państwo Wszak akcyza w gorzale bezpośrednio zasilająca Skarb Państwa to ok 80 % ceny.Dzis picie to czyn patriotyczny pozwalający państwu na podniesienie sie z kryzysu A tu taki sabotaż.
    Kto dzis jeszcze pamieta co Wieszcz Młynarski kiedyś śpiewał?
    „Tekst
    W tygodniu to jesteśmy cisi jak ta ćma,
    W tygodniu to nam wszystko wisi aż do dna.
    A jak się człowiek przejmie rolą, sam pan wisz,
    To zaraz plecy go rozbolą albo krzyż.
    W tygodniu to jesteśmy szarzy jak ten dym,
    W tygodniu nic się nie przydarzy, bo i z kim?
    I życie jak koszula ciasna – pije nas,
    Aż poczujemy mus i raz na jakiś czas
    W Polskę idziemy, drodzy panowie,
    W Polskę idziemy,
    Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
    Drugą pijemy.
    Do dna, jak leci,
    Za fart, za dzieci,
    Za zdrowie żony.
    Było, nie było…
    W to głupie ryło,
    W ten dziób spragniony.
    Świat jak nam wisiał, tak teraz nie jest nam wszystko jedno,
    Śledziem się przeje, kumpel się śmieje, dziewczyny bledną,
    Świerzbią nas dłonie i oko płonie, lśni jak pochodnia
    Aż w nowy tydzień świt nas wygoni, no, a w tygodniu…
    W tygodniu, bracie, wolno goisz kaca fest,
    Bo czy się stoi, czy się leży, jakoś jest.
    W tygodniu kleją ci się oczy, boli krzyż,
    A wyżej nerek nie podskoczy, sam pan wisz…
    W tygodniu żony barchanowe chrapią w noc,
    A ty otulasz ciężką głowę ciasno w koc,
    I rano gapisz się na ludzi okiem złym,
    Gdy nagle coś się w tobie budzi i jak w dym.
    W Polskę idziemy, drodzy panowie,
    W Polskę idziemy,
    Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
    Do ludzi lgniemy.
    Słuchaj, rodaku,
    Cicho!
    Czerwone maki, serce, ojczyzna,
    Trzaska koszula, tu szwabska kula,
    Tu, popatrz, blizna.
    Potem wyśnimy sen kolorowy, sen malowany,
    Z twarzą wtuloną w kotlet schabowy, panierowany,
    My, pełni wiary, choć łeb nam ciąży, ciąży jak ołów,
    Że żadna siła nas nie pogrąży… orłów, sokołów!
    A potem znów się przystopuje i znów gaz,
    I społeczeństwo nas szanuje, lubią nas.
    Uśmiecha się najmilej ten i ów,
    Tak rośnie, rośnie nasz przywilej świętych krów.
    Niejeden to się nami wzrusza, słów mu brak,
    Rubaszny czerep, ale dusza, znany fakt,
    Nas też coś wtedy dołku ściska, wilgnie wzrok,
    Bracia rodacy, dajcie pyska, równać krok.
    Lewa!
    W Polskę idziemy,
    W Polskę idziemy, bracia rodacy!
    Tu się, psia nędza, nikt nie oszczędza,
    Odpoczniesz w pracy.
    W pracy jest mikro, mikro i przykro,
    Tu goudą spływa,
    Cham lub bohater,
    Polska sobotnia alternatywa.
    Gdy dzień się zbudzi i skacowani wstaną tytani
    I znowu w Polskę, bracia kochani, nikt nas nie zgani.
    Nikt złego słowa, Łomża czy Nakło,
    Nam nie bałaknie
    Jakby nam kiedyś tego zabrakło,
    Nie… nie zabraknie…”
    No i podobno …procenty zwalczają tego co w koronie.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.