Na temat niedawnych, bo piątkowych wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu (zatrzymanie Margot i związany z tym tęczowy protest) postanowili wypowiedzieć się panowie Wąsik, oraz Szymczyk. Jeden to wiceminister od policji, czołowy podglądacz i podsłuchiwacz PRL-bis, drugi to komendant główny milicji bis.
Czy czymś zaskoczyli? W zasadzie niczym poza tupetem.
Wersja Wąsika różni się od wersji licznych świadków w tym będących wtedy na miejscu parlamentarzystów. W skrócie mówiąc i nie wnikając w szczegóły, wedle Wąsika, spokojnie stojących sobie milicjantów, wygrzewających się leniwie w pierwszych promieniach Księżyca, zaatakowali demonstranci. Wedle świadków spokojnych i niewadzących nikomu tyle że tęczowych ludzi, zaatakowali z niebywałą dotąd agresją prawdopodobnie czymś naspidowani milicjanci. Czyli dwa diametralnie różne spojrzenia na ten sam ciąg wydarzeń.
Wedle pana ministra cała ta awantura nie miała nic wspólnego z jakąś tam Margot, bo w gruncie rzeczy chodziło tylko o to, aby „zrobić awanturę, nagrzać sprawę, żeby nagłośnić, żeby pokazać, że się jest męczennikiem w imię tęczowej flagi. Można było całemu światu powiedzieć: zobaczcie, tęczowych biją w Warszawie.” To oczywiście karygodna postawa, bo powszechnie wiadomym jest i to na całym świecie właśnie, który nas obserwuje i podziwia, że nie ma nigdzie tak tolerancyjnego kraju jak Polska. Tu przed ludźmi LGBT wprost rozwija się dywany, dba się o nich tak jak o psy w schroniskach, zawsze pełna micha i woda na czas, jednym słowem mogą wszystko, pracować, awansować, a nawet – czego są przykłady – mogą być a nawet są, ważnymi lub najważniejszymi ludźmi w państwie. No, tak właśnie jest, a kto w to wątpi, to złośliwa antypolska menda jest a nawet chuj złamany.
Może nie wprost, ale na okrągło to mniej więcej pan Wąsik powiedział, a wie co mówi moi drodzy, bo nikt tak jak on nie zna się na homoseksualnych relacjach. On osobiście jak zapewne pamiętacie, celem zdobycia wiedzy i doświadczenia, testował kiedyś pewne zachowania i mechanizmy z bliskim sobie kolegą.
Do tablicy poczuł się wywołany również Jarosław Szymczyk, czyli ów główny komendant milicji. To ten, który nie tak dawno powiedział, że „największym szczęściem polskiej policji jest to że ministrem jest pan Kamiński”. Pozycjonuje go to oczywiście w określonym narożniku. Przekaz którym pan komendant zapragnął podzielić się z narodem, jest taki, że rąk ani czasu mu nie staje, by utulić i uspokoić płaczących mu w rękaw milicjantów. „Panie komendancie, mówią do mnie, co jeszcze musimy znieść, co jeszcze musimy wytrzymać, nieustannie nas się szarpie, wyzywa, pluje się na nas, a nam chodzi przecież tylko o dobro narodu? A im na to, chłopcy głowa do góry, jesteście wspaniali, bóg i ojczyzna patrzy na was, jak dzielnie bronicie prawa i jacy praworządni jesteście. Więc ogarnijcie się, otrzyjcie łzy, przestańcie się mazać, głowy do góry i pałki w dłoń”.
Aha, i nieprawdą jest jakoby milicja torturuje zatrzymanych, bo nie torturuje, tylko stosuje procedury przewidziane prawem. Paznokci jeszcze nie wyrywa i nie miażdży jaj więc spoko, chociaż prądem zdarza się, już razi… Plus minus tak przekaz pana komendanta zrozumiałem.
Show dali dwaj panowie o nieposzlakowanej opinii i wyjątkowo czystych intencjach. Przy okazji mam pytanie, o pisiorów, skąd wy chłopaki bierzecie takie gnidy?
Dla kontrastu, głos zabrali też byli policjanci, którzy mieli szczęście uciec nieco wcześniej na emeryturę, bo wiedzieli co się święci. Teraz nie mają wątpliwości, że dobrze zrobili, oraz są pewni, że „za ostatnie bulwersujące działania policji odpowiedzialna jest niewielka stosunkowo liczba funkcjonariuszy i ich decydentów. Za nadgorliwość nielicznych, mogą jednak zapłacić wszyscy policjanci”. Mają więc mieć na uwadze swoją przyszłość, bo wiele wskazuje na to, że jak tak dalej pójdzie i dalej będą się tak szmacić, to spotka ich los taki, jaki spotkał tysiące innych byłych już funkcjonariuszy służb. „Bez wykazania jakiejkolwiek winy oraz bez wyroku sądu, zostali pozbawieni należnych im świadczeń emerytalnych i zepchnięci na skraj ubóstwa”. A więc wet za wet! 🕷

Tak to w praktyce wygląda to co Poeta ujął zgrabnie
„Poeta pamieta.Spisane będą czyny i rozmowy”
A do tych tu czytających funkcyjnych i mundurowych ,jeszcze jedno przesłanie.
Bylem kiedyś widzem takiej prowadzonej dla was i na was,weryfikacji.
Niektórzy wili się jak piskorze, albowiem nie było na nich”pisemnych dowodów.bo je spalono” były tylko zeznania i doniesienia dawnych widzów i części opozycji.Ze zachowywali się nadgorliwie
I to wystarczyło by ich wywalić z służby a dla niektórych drastycznym zbiorowym /co uważam za q-restwo/ obniżeniem emerytur.
Dzis gdy spisywane są nie tylko rozmowy, ale zanotowane „czyny”na setkach telefonów komórkowych rozliczenie was i przedstawienie dowodów waszej głupoty i nadgorliwości to „mały Pikuś”
A możecie się tego spodziewać bo wszystkie „smutne miasteczka” kiedyś odjeżdżają”
I co wtedy?Powołacie się na kazus Konrada Wallenroda.
Podsyłam wiec to jako” materiał do przemyslenia”.
Bo „warto jednak być przyzwoitym” Jak powiadał Prof.Bartoszewski Sól w oku „zjednoczonej prawicy”
PolubieniePolubienie