POLITYKA

Relikwie coraz bardziej w cenie

Takie oto wydarzenie polityczno-dewocyjne zaistniało w Końskich. W siedzibie tamtejszego starostwa wystawiono stolik, przy którym Duda w marcu na pustym peronie, pustego bo nieczynnego dworca podpisał ustawę o transporcie kolejowym. Była to tak zwana ustawa Kolej+, czyli rutynowe robienie wyborcy w chuja, mamienie go obietnicami, o których nikt dziś – poza naiwnymi autochtonami – zapewne już nie pamięta.

I co tam mamy w tym starostwie… Ano jest więc krzesło, ponoć dokładnie to samo na którym swoje cztery litery posadził pan na cztery litery, jest stół a na stole kartka papieru, która ma udawać dokument, no i obowiązkowo długopis, bez którego pan prezydent nigdzie się nie rusza. Nawet jak idzie do kibelka to go bierze, bo nigdy nie wiadomo, czy w trakcie czegoś pilnie nie trzeba będzie podpisać. Jest oczywiście portret pana prezydenta podpisującego, opatrzony stosownym komentarzem: „Dla utrwalenia tego historycznego wydarzenia, które daje naszej małej Ojczyźnie szansę na nowy cywilizacyjny rozwój, w siedzibie Starostwa Powiatowego w Końskich powstało to szczególne upamiętnienie najnowszych dziejów”. No więc taka patriotycznie wzniosła sytuacja zaistniała.

Co niektórzy tamtejsi bardziej sceptycznie nastawieni obywatele mówią, że aby „ekspozycja” była jeszcze bardziej wiarygodna i za serce trzymająca, już zamówiono woskową kukłę Dudy, a wtedy ten leżący póki co na stole długopis kukła będzie dzierżyć w dłoni. Nie zawadziło by, gdyby gdzieś w tle powieszono też ulubiony autorytet Dudy, czyli pannę Marysię i wtedy nie było by już żadnych przeszkód, żeby ekspozycji nadać charakter wybitnie sakralny. Można by się modlić niczym przy pierwszej lepszej przydrożnej kapliczce, a pamiętajmy, że każda kapliczka więcej, to więcej łaski dla Polski i jej zasługujących na to obywateli. Z kolei każdy nieprzychylny komentarz, lub niestosowną uwagę, można by wtedy z miejsca traktować jako obrazę uczuć religijnych.

Ponieważ w czasie swojej kampanii, prezydent był wszędzie i prawie wszędzie składał jakieś mniej lub bardziej niedorzeczne obietnice, więc inicjatywa należy teraz do starostw i powiatów, by godnie to uczcić. Nie bądźcie gorsi od Końskich, wystawiajcie swoje własne, dziękczynne kapliczki. Bo nie daj boże za chwile ktoś was zacznie rozliczać z ich braku. Lepiej się ubezpieczyć!

Swoją drogą ciekawe czasy nastały. Ileż to mamy okazji do zaistnienia. Wcale bym się na przykład nie zdziwił, gdyby z nowym rokiem szkolnym na klasowych ścianach obok godła (a gdzieniegdzie Wojtyły), zawisły portrety Jarosława i Anżeja, tak jak drzewiej wisiały Gomułki i Cyrankiewicza. Kiedyś pisałem nawet o tym pomyśle, który w ministerialnych tlił się wtedy głowach. Z jakiś powodów upadł, ale nie znaczy, że umarł, co daje szansę żeby teraz z hukiem wrócił.

To nie są moi drodzy żadne tam podśmiechujki, to życie, które obok wartko się toczy i nabiera rozpędu. Jeśli przeoczyliście, to uprzejmie zwracam uwagę, że na rynku relikwii i dewocjonaliów widać wzmożony ruch i nowe trendy. Wojtyła się co prawda nadal nieźle sprzedaje, ale władza jak widać też chce mieć swoje pięć minut, też chce pozostać w pamięci potomnych na wiki wieków amen.

Bo oprócz tego końskiego dudziego stolika, nie tak dawno temu, relikwią się stał ów słynny słupek, który Kaczyński wkopywał w Mierzeję i co miało być początkiem rozerwania jej na pół. Otóż jak ten słupek wkopano, to szybko zniknął, mówiąc wprost, ktoś pod osłoną nocy zwyczajnie go zapierdolił. Po intensywnych poszukiwaniach wreszcie go odnaleziono i na pamiątkę wystawiono w jednym z urzedów, by przypominał wielką chwilę i początek dziejowej inwestycji.

Wy naprawdę się nie śmiejcie, bo to wbrew pozorom wcale nie komedia, tylko dramat, objaw całkowitego upodlenia umysłowego znacznej części narodu, więc w tym sensie nie ma się co dziwić wynikom wyborów.

Żeby zamknąć temat słupka, to nadmienię, że do tej pory poszukiwana jest też owa łopata, którą Kaczor Jarosław wbił w ziemię i dół pod słupek drążył. Ona też gdzieś wsiąkła, i nigdzie śladu po niej nie ma. Zachodzi podejrzenie sabotażu, ale za rękę nikogo nie złapano, mimo intensywnego śledztwa policji i to tej aż z województwa. Nie wiem, czy się nie mylę, ale dużo prostszym rozwiązaniem byłoby po prostu kupić w sklepie nową taką łopatę, a potem iść w zaparte, że to właśnie ta historyczna i najcenniejsza, jeszcze ze śladem kciuka Kaczora na stylisku. No, ale zapewne ojcom chrzestnym zabrakło wyobraźni.

Szykuje się też jakiś numer z Giewontem, jakieś monumentalne dzieło się kroi, ale ten watek dopiero sprawdzamy i z pewnością opiszemy jak się dowiemy.

A póki co pamiętajcie, Jarosław zawsze dziewica a Anżej giermkiem jego na wieki wieków amen. 🕷

5 komentarzy dotyczących “Relikwie coraz bardziej w cenie

  1. Wśród proPiSowskich samorządowców rozpoczął się konkurs na skromnego dupoliza dekady. Gdyby tego typu kreatywne myślenie uwolnili podczas wychowania dzieci, gdyby to im poświęcili czas, który zabiera im wchodzenie w odbyt większej szyszki (dokładnie nie widać czyje to dupsko, ale to nieważne, gorliwy patryidiota nie grymasi), to ich dziatwa nie wyrosłaby na takich niewolników, jak oni. Póki co jednak w patridiotycznych domach panuje wychowanie „pasem albo w ryj, a potem za wszarz i do kruchty, czekają przygotowania do sakramentu pedofilii”.
    Mam kilka pytań: Jaki urząd odpowiada za wystawianie pozwoleń na ucałowanie kultowego stolika? Czy za drobną opłatą można possać długopis? Czy błogosławiony, cudownie odnaleziony słupek da radę wsadzić Dudzie w dudę?

    Polubienie

  2. sugadaddy

    Brak słów.

    Polubienie

  3. wujcio

    Zbliża się moment gdy powołają specjalną formację służb, na przykład Centralne Hufce Utrwalania Jaromyśli. Tacy funkcjonariusze będą krążyć po kraju i wsadzać ludzi za muchy srające na portret wodza.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: