Andrzej Zybertowicz, gdyby co to doktor (re)habilitowany a przede wszystkim doradca (p)rezydenta Dudy, wbrew nadziejom i oczekiwaniom nie zostanie profesorem. Taką decyzję podjęło Prezydium Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów.
Powód: przedstawione do oceny prace naukowe Zybertowicza są „nieliczne, a ich konkluzje na tyle niedopracowane, że trudno o polemikę”, zaś „przedmiotowa decyzja została podjęta w wyniku wnikliwej analizy zgromadzonej dokumentacji w sprawie”. Czyli innymi słowy wypad!
Co teraz?
Po pierwsze, to oczywista zniewaga, którą jakoś trzeba będzie jednak przeżyć, broń panie bosze nie zapijać się bo to nic nie da.
Po drugie, pan PAD musi naprawić swój błąd i posprzątać to co przeoczył, czyli odzyskać tę całą Komisję od stopni, wykurzyć stamtąd łże-profesorską kastę i obsadzić swoimi. Aż mi się wierzyć nie chce, że tego dotąd nie zrobił, że zaniedbał problem, a przecież dzięki temu paru zupełnie niekumatych znajomków, mogłoby rozbić dziś zaskakujące a nawet zadziwiające naukowe kariery i cieszyć się szacunkiem swojego środowiska. Taki program „Profesor+” po prostu!
Już mu kiedyś Pawłowicz o tym wspominała, też niedowartościowana, żeby powiedzieć tytułowo niedorżnięta, merdająca ogonem na myśl o profesurze, a on, ten PAD, o tym zapomniał, albo niezbyt pilnie słuchał, bo akurat kiedy Krycha mu do ucha nawijała Kaczyński zadzwonił i Duda ze strachu natychmiast zgłupiał i zgubił wątek. No i wszystko poszło się jebać, w tym i Pawłowicz i Zybertowicz i najpewniej paru jeszcze innych, może średnio zdolnych ale wiernych. Także drogi panie Anżeju, trzeba będzie się do tego zabrać i się spieszyć, bo nie wiadomo czy za parę tygodni nie będzie konieczny jakiś wyPAD.
Po trzecie wreszcie, jest może prostsze i dużo szybsze rozwiązanie. Bo skoro prezydent może ułaskawiać kryminalistów, nawet nie czekając na prawomocne wyroki sądu, to może i może ułaskawiać też niedouczeńców skazanych na wieczne potępienie i nadawać im tytuły profesorskie poza kolejnością, wedle woli i własnego widzi mi się, nie oglądając się na wyroki czy decyzje najwyższej nawet i najznakomitszej Komisji od stopni i tytułów.
A co mu będzie kurwa jakieś grono postkomuszych zapewne złogów dyktować kto ma być profesorem a kto nie. Z Sądem Najwyższym jak było? Też niby niewiele mógł a jednak mógł. Outsiderkę zrobił szefową i kto mu podskoczył? Nikt! Ma więc prezydent wyjebane na wszystko, na wszystkie te głosy sprzeciwu i opinie konstytucjonalistów, więc dlaczego nie ma mieć również wyjebane na opinie i głosy jakiś szemranych profesorków?
Anżej do boju, czas nagli. Możesz też chłopie rzutem na taśmę, sobie samemu dać tego profesora, bo przecież należy ci on jak psu zupa, bo w kwestii prawa, jego interpretacji i naginania, masz niezaprzeczalne dokonania, a ten doktor prawa to w twoim przypadku zdecydowanie za mało, niezbyt poważnie to brzmi i tak mało dostojnie, niegodnie wręcz.
Pomyśl tylko: profesor Andrzej Sebastian Duda, syn profesora Jana Tadeusza Dudy… Jak to pięknie brzmi, jaka piękna wizytówka. I jak to brzmi! Świat zawyje z zachwytu.
A Jarek dalej tylko zwykły doktorek… 🕷
Anżej właśnie ułaskawił pedofila. Ciekaw jestem twego zdania Revel 😉
PolubieniePolubienie
No należy mu się jak psu zupa.
Przecież PAD to wieloletni wykładowca ze szkoły w Nowym Tomyślu !
Zapomniałeś już ?To przypomnę !
„Liczne obowiązki nie przeszkadzały mu dorabiać w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji im. Mieszka I w Poznaniu.
No to co ze, według rankingu WSPiA była na ostatnim, 93. miejscu wśród uczelni niepublicznych.
Nie przeszkadza chyba, że Duda jako poseł PiS podróżował do Poznania w latach 2012-2014 za sejmowe pieniądze.
Duda latał do Poznania samolotem z Warszawy, często tuż po sejmowych głosowaniach. Po zajęciach także samolotem wracał do stolicy.
/W sumie lotów było 17 po 572 zł za rejs (stawka ryczałtowa dla parlamentarzystów). Do tego sześć nocy w poznańskich hotelach, choć nie z najwyższej półki. Najdroższy pobyt w hotelu Mercure kosztował 440 zł, najtańszy w hotelu Gold przy ul. Bukowskiej – 150 zł. W sumie nie chodzi o wielkie pieniądze – podróże i hotele kosztowały Sejm 11 tys. zł.
W czym zatem problem? W rozliczeniach za wyjazdy Duda podawał, że wykonywał w Poznaniu obowiązki parlamentarzysty.
„Newsweek” sprawdził, że w tym czasie Duda, poseł z Krakowa, nie spotykał się w Poznaniu ani z wyborcami, ani nawet z działaczami PiS
Co on tam zarobił Poznańska uczelnia wypłaciła mu w ciągu czterech lat tylko 300 tys. zł.
Mały pikuś, gdy taki Karczewski jak wolontariusz /na urlopie bezpłatnym/szarpnął głupie 400 tys zł pracując dla idei
PolubieniePolubienie
Gdyby ktos zapomniał
Duda był wykładowcą na kierunku administracja w zamiejscowym wydziale WSPiA w Nowym Tomyślu, 60 km od Poznania.
PolubieniePolubienie
Żeby przywrócić porządek w naturze, na początek Duda powinien ustanowić tytuł NADPROFESORA i nadać go Kaczyńskiemu.
PolubieniePolubienie
To sa wszystko pisowate kanalje.Trzeba ich rozliczyc i zamknac do wiezienia.
PolubieniePolubienie