duperele EXTRASY

Krótki raport z dnia dziecka

Wczorajsze czytanie bajek przez premiera Morawieckiego obyło się bez większych niespodzianek i bez kłopotów, może dlatego, że premier to specjalista od bajek i nie ma problemów ani z ich opowiadaniem ani z czytaniem. Opanował tę umiejętność w stopniu doskonałym.

Zaczął premier:
„Stoi na stacji lokomotywa, ciężka, ogromna i pot z niej spływa: tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha, żar z rozgrzanego jej brzucha bucha…”

Znawcy i bywalcy pisowskich salonów zdradzili nam o co tak naprawdę szło z tą bajką. Wedle tych plotek była to taka w sumie nieudolnie zakamuflowana złośliwość w stosunku do pana nadprokuratora Święczkowskiego, którego premier ponoć pasjami nie cierpi, tak jak nie cierpi jego mecenasa, magistra prawa Ziobry.

Z pewnego punktu widzenia i biorąc pod uwagę standardy jakie panują w tej formacji, to nawet ładny gest, bo przecież, nie oszukujmy się, pan premier z zamiast recytować wierszyki mógł wyjechać z grubej rury: „ty bucu gruby i chuju kosmaty”. Nie zrobi tego, ubrał swą niechęć w poetycką metaforę, posiłkując się językiem mistrza Tuwima. Szacun, no naprawdę szacun, nie spodziewałem się tego. Ale premier to oczywiście światowiec i ma maniery. Powiem wam, że zdobył u mnie tzw. plus dodatni, acz…

No właśnie, jeśli Święczkowski bezapelacyjnie wpisuje się w poetycką stylistykę lokomotywy, ociekającego tłustą oliwą parowozu, bez zastanowienia i bezwolnie mknącego szynami przed siebie, o tyle kolejne posługiwanie się przez premiera kolejną bajką dla opisania rzeczywistości i zneutralizowania swoich frustracji, może jednak budzić pewne zdziwienie, zwłaszcza wśród sceptyków i umiarkowanych fanów. No, bo przecież ile można. Mógłby sobie chociaż raz, z szacunku do dzieci, odpuścić już to bajanie i mimo, że czuje się w tym bardzo dobrze, to chociaż teraz mógłby zaproponować coś bardziej wykwintnego i wyrafinowanego. Tym bardziej że nie wszystkie dzieci to takie znów dzieci i im zgrabną skądinąd bajką Tuwima, nie można ot tak zamydlić oczu.

Jestem zaś autentycznie zaskoczony i niedowartościowany, że żadnej najmarniejszej nawet bajeczki nie czytał wczoraj pana Macierewicz, a przecież w repertuarze ma przynajmniej dwie bardzo mocne, tę o raporcie i tę o zamachu i gdyby tylko chciał, to z pewnością znalazłby tego poetycką metaforę, choćby sięgając do Broniewskiego.

A on proszę ja was nic i szkoda mi przeto tego Mundka Jannigera, który tak czekał, na najmniejszy chociaż gest, jakiś prezencik, może misia, może chociaż czekoladę od Wedla. A tu dupa. Antos się nim pobawił i zapomniał. Nikczemnik. 🕷

2 komentarze dotyczące “Krótki raport z dnia dziecka

  1. A co Patrioci Wyklęci na to, że PPM recytuje Żyda ?

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: