KULTURA&MEDIA

Taka sobie bollywoodzka historia

Zaryzykuję twierdzenie, że przez PiS mam oto kolejny poważny problem, a w zasadzie małżeński kryzys. Otóż żona od parunastu dni mnie nagabuje i coraz bardziej agresywnie pyta, kiedy wreszcie przepiszę na nią cały majątek.

Sytuacja staje się powoli napięta. Tłumacze jej spokojnie, że nie mam majątku, nie mam nawet brata, nie mam więc co przepisywać. A ona na to wzburzona, że to dlatego, że nic nie robię. Powinienem dawno już zostać jakimś ministrem, albo chociaż wice, więc teraz zamiast napierdalać ciągle w ten PiS, czym prędzej powinienem się do nich zapisać, zadbać o rodzinę i jej przyszłość, bo atmosfera i klimat są sprzyjające. Generalnie, to może już ostatnia szansa żeby coś chapnąć, czegoś się dorobić, zgromadzić niezbędne dobra.

A wszystko to po to, proszę ja was, żeby ona potem była milionerem a ja jak zawsze gołodupcem, co szczerze mówiąc wcale mi się nie uśmiecha, nie chce mieć rudej brody od zmartwień i ciągle podkrążonych oczu. No ale uparła się baba na to przepisywanie i nijak jej nie mogę tego wyperswadować. Po prostu nie wiem jak z tego wybrnąć, więc liczę, że może ktoś z was jest w stanie mi coś podpowiedzieć, zaradzić, czyli grając Błasikiem: „pomysły, pomysły, czekam na pomysły„.

Natomiast wracając na chwilę do tego pana Szumowskiego, tego co to ma tysiąc zaledwie złotych oszczędności, ale za to bardzo bogatą żonę, która mam nadzieję, dzieli się z nim wszystkim co ma, otóż jest to proszę szanownych bywalców wymarzony scenariusz jakiejś bollywoodzkiej produkcji, prawdziwego hitu mam nadzieję. Matka Teresa gdyby żyła to by to poparła.

Tak, to musiała być wielka miłość i takie rzeczy się świetnie sprzedają: ona piękna i bogata, on biedak, ale inteligentny, dobrego serca, zmęczony życiem i ciągłą walką o każdy, najmniejszy nawet kawałeczek chleba… To naprawdę zadatek na solidną epicką opowieść o walce o godność i rodzinne szczęście, wprost z wyobrażeń ministra Glińskiego. Wielka epicka opowieść chwytająca Polaków za serca.

W roli ministra Szumowskiego, widziałbym koniecznie Jarosława Jakimowicza (trzeba by mu tylko trochę podbić oczy, jest już nawet paru chętnych), zaś panią Annę, czyli żonę milionerkę, mogłaby zagrać sądzę pani Klepacka, bo nie jest zbyt nachalnej urody, a takiej nam akurat trzeba. Poza tym, mimo że to amatorka, to zdolna i napisanych ról uczy się szybko, a wyuczone kwestie powtarza bezbłędnie. Mógłbym napisać szkic scenariusza, za darmo, dla dobra Polski, ku chwale bohaterom.

Panie ministrze Gliński, proszę o odzew, czy jest pan zainteresowany, a jeśli chwilowo nie ma pan czasu, bo właśnie przepisuje pan cały swój majątek na żonę Renatę, to nic nie szkodzi, nie ma pośpiechu, ja grzecznie poczekam.

No i na koniec jeszcze takie drobne spostrzeżenie, a mianowicie, wygląda na to, że jedynym politykiem PiS, który nie przepisał jeszcze majątku na żonę jest Jarosław Kaczyński. A wiecie dlaczego? Bo to po prostu niezwykle uczciwy człowiek jest. 🕷

3 komentarze dotyczące “Taka sobie bollywoodzka historia

  1. Tak, to może być dobre rozwiązanie. Przepisać majątek, którego nie masz, ustalić rozdzielczość majątkową, a jak już się dorobisz majątku, to babie nic do tego !

    Polubienie

  2. Brokoz

    Ja mam z moją rozdzielność majątkową-ona ma swoją emeryturę,a ja swoją.

    Polubienie

  3. sugadaddy

    Nie ma co się dziwić, każdy złodziej pozbywa się tzw. fantów.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.