POLITYKA

Wspomnienie seksu i czar wakacji

Jeśli chodzi o prawienie złośliwości, to nie ma sprawy i bardzo proszę. Jak donoszą Ci i Owi, nieodżałowanej pamięci były już marszałek Kuchciński, był ostatnio gdzieś widziany, co oznacza, że żona zaczęła go znów wypuszczać z domu, po uprzednim założeniu mu elektronicznej obroży.

Sprawdza też stan narządu (nie obroży), po każdorazowym powrocie do domu o wyznaczonej wcześniej godzinie. Nie mniej to co wywołało najwięcej komentarzy, to przyodziewek marszałka, coś co miało udawać maseczkę i wyglądało tak:

Na twitterze lewej strony, a mówiąc językiem ex-marszałka i jego kolegów, strony lewackiej, aż zaroiło się od domysłów i teorii, cóż to takiego jest i czemu w istocie służył kiedyś ów twarzowy gadżet.

Gdyby zrobić ankietę, to niechybnie zdecydowanie wygrałby pogląd, że są majcioszki (ale nie stringi) tej małoletniej Ukrainki, co to z nią pan marszałek się zabawiał w rzeszowskim burdelu i miał z tego powodu sporo radochy, a i potem nieco nieprzyjemności. Umyślni i znajomi opowiadali, co to w domu się działo i jakie niedogodności musiał znosić pan marszałek, by choć trochę odpokutować grzechy rozpusty i dymania na lewo bez wiedzy małżonki.

Teraz te majcioszki (chińskie gdyby kto pytał) ewidentnie się przydały, a wypada też nadmienić, że od zawsze pan marszałek nosi je przy sobie i traktuje jako fetysz, na dodatek – jak to z fetyszem bywa – najpewniej ich jeszcze nie uprał i obiecał, że nigdy nie upierze. Ten zapach go kręci!

Sorry, to naprawdę nie mój pogląd, no tak po prostu twitter to komentuje. Nie oceniam, choć na swój sposób jest to zabawne i jak gdyby całkowicie współgrające z osobowością pana marszałka. Z tymi majtkami mu po prostu do twarzy.

Gdyby były jakieś wątpliwości co do meritum, no to podaję być może przydatny link.

Z rzeczy równie przyziemnych, przyjemnych, choć mniej egzotycznych (moim zdaniem zaznaczam), niż uganianie się po burdelach za nieletnimi kurwami, warto zauważyć, że nadciągają jednak wakacje. Jakiś mało znany mi v-minister Gut-Mostowy mówi, że jeśli chodzi o te wakacje, to wyjazdy będą możliwe tylko do Czech, Słowacji, no i na Węgry, zaś na resztę świata raczej zdecydowany szlaban. Rozumiem, że na te Węgry, to chyba przede wszystkim po to, żeby chłonąć tamtejszą ozdrowieńczą atmosferę wolności i powoli się z nią oswajać.

Przez ostanie lata, długie lata, jakoś odzwyczaiłem się od tego, że byle urzędas i kaczy zwłaszcza chuj, dyktuje mi gdzie mam jechać a gdzie mi jechać nie wolno, więc chętnie bym mu powiedział „spierdalaj ćwoku”. Ale tak do końca nie jestem pewien, czy on i jego psychopatyczni koledzy rzeczywiście jakimś sposobem nie wprowadzą tego w życie. Ci co tego nie przeżyli, to nie wiedzą nawet o co chodzi, ale ja już czuję się niemal jak w PRLu, wspomnień czar powraca, bo nie dość, że nie mogę zaktualizować paszportu („to nie jest coś nieodzownego do życia proszę pana” – usłyszałem), to jeszcze mam odpoczywać w post demoludach.

Jestem bardzo zawiedziony, że w tym zestawieniu Kuta czy Guta, z jakiś powodów pominięto Bułgarię, a przede wszystkim Turkmenistan, gdzie zachorowalność jest ponoć jedną z najniższych na świecie (testy robią tylko wielbłądom), a który na dodatek jest ponoć piękny, i co najważniejsze cywilizacyjnie nam bliski. Nie od zawsze, od pewnego czasu. 🕷

INNE BYĆ MOŻE PRZYDATNE LINKI:

Czar wakacji w PRL nadal działa

Do szczęścia wystarczyło jezioro

Jak Polacy jeździli na wakacje

Niewinny całkowicie baranek

4 komentarze dotyczące “Wspomnienie seksu i czar wakacji

  1. ikka133

    Wybory i paszporty. Dla nas, wychowanych w PRL, skojarzenie natychmiastowe. Dla młodszych jeszcze błoga nieświadomość.
    Mnie i ojca mama siłą na wybory ciągnęła, bo zależało jej na paszporcie. Miała siostrę we Francji, którą chciała czasem odwiedzać. Dodam, że nawet fakt wejścia za zasłonkę (by chociaż unieważnić swój głos) był negatywnie przez władze oceniany i mógł wpłynąć na decyzję co do wydania paszportu.
    Pomyślności.

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Mietek

    Nawet fakt wejścia za zasłonkę? No , no.

    Polubienie

  3. w.i.e.s.i.e.k

    ikka133
    Kto ci takie bzdury opowiadał??Gdzieś je usłyszał czy wyczytał??
    Komu z komisji chciałoby się znaczyć i jak, na liście wyborczej /ptaszkiem.,plusem/ fakt wejścia za zasłonkę??
    Przy takiem natłoku „głosujących” nie było to technicznie możliwe.
    Po co było tam nawet zaglądać gdy nawet „na kolanie”można było skreślić kogo trzeba.
    Ktos takie bajdy puszczał i głosowano „bez skreśleń” bo się bano.
    Mimo iz nie było technicznych możliwości sprawdzić kto skreślił i kogo.A przecież kamer wtedy nie było.Wiec bajd nie opowiadaj.
    Tak to się tworzy „nową politykę historyczną”i nowych”bohaterów bojowników” co wchodzili za zasłonkę.Tak to dzielnie walczyli z reżimem.

    Polubienie

    • kika_7

      Nie do końca tak było. Pierwszy raz w życiu przyszło mi głosować w roku 1980, bodajże w marcu. Było nas kilkoro 20-latków i pamiętam wskazujący palec pani z komisji i to jej „tam trzeba wrzucić!”. Zaznaczam, że naszym pokrętnym celem było otrzymanie paszportu i rzeczywiście, takie „bajdy” były w powszechnym obiegu. Trudno się więc dziwić, że ludzie się bali. I zaręczam, że nie widziałam, aby ktokolwiek wtedy wszedł za zasłonkę. My byliśmy tylko grupką młodych i nic nieznaczących ludzi. Ale osoby, które nie były tak anonimowe, miały dużo do stracenia. Podobnie, jak za brak udziału w 1-Majowym pochodzie.

      Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.