Jak tak się przyglądam temu co się dzieje, to myślę, że dobrze się dzieje. W każdym razie Rosjanie są ukontentowani i pełni szczęścia, bowiem agentura którą udało się im w zasadzie bez większych kłopotów zainstalować w Polsce, spisuje się dobrze, a nawet nad wyraz dobrze. Sami są tym zaskoczeni.
Przy jej pomocy krok po kroku rozmontowują to państwo, nie napotykając w zasadzie na żaden opór. Agenci karni, idą jak po sznurku i nawet nimi nie trzeba zbytnio sterować, wyuczeni sami doskonale wiedzą co mają robić żeby mocodawca był zadowolony. I robią to naprawdę znakomicie.
A w przeszłości, wbrew pozorom, różnie bywało i wcale nie tak różowo jak mogłoby się wydawać. Towarzysz Bierut był co prawda spolegliwy nadzwyczaj i nie dyskutował z rozkazami, a w razie czego wystarczyło po prostu raz z liścia dać w mu mordę i natychmiast odzyskiwał równowagę. Intelektualnie był zerem, więc tym bardziej łatwo się nim sterowało. Raz jeden jedyny jakiegoś nieprzemyślanego focha strzelił, więc zaproszono go do Moskwy i natychmiast odzyskał pion, to znaczy bardziej poziom, bo wrócił do domu w pozycji zdecydowanie poziomej.
Z towarzyszem Wiesławem już tak łatwo nie było, był co prawda niepoprawnym idealistą i idiotą, ale dość cwanym, robił uniki, składał obietnice unosząc jednocześnie środkowy palec, ale tak żeby nikt nie widział. Był jednym słowem wkurwiający i kiedy cierpliwość Loni się wyczerpała, a Wiesław skurwiel nie za bardzo chciał jeździć do Moskwy, pomny doświadczeń poprzednika, więc z niemałym trudem zastąpiono go górnikiem Edwardem.
A ten to już w ogóle był czaruś. Wciskał kit, że aż miło, nie tylko im ale i nam, ale wierny był i niezmiennie cenił przyjaźń polsko-radziecką, acz pod pewnymi warunkami.
Kiedy przelicytował, stery objął towarzysz generał Wojciech, od całej tej poprzedniej bandy, zdecydowanie najinteligentniejszy. Jak na żołnierza przystało niezły był taktyk, który z mniejszym lub większym powodzeniem wodził ruskich za nos, aż do niesławnego ich końca kiedy wszystko się posypało.
I kiedy minęły lata i wydawało się, że na dobre już chuj bombki strzelił, że było, minęło i se ne wratit, nic już nie da się odzyskać, nic nie będzie takie jak dawniej, niespodziewanie zaświeciło światełko w tunelu. Niedobitki dawnej agentury, prosowieckie kółka parafialne, które przytuliły się do frustratów pominiętych lub wyplutych na margines podczas solidarnościowej rewolucji, tych wszystkich niedocenionych, nieinternowanych, zbagatelizowanych, wszystko, cały ten szlam nagle wypłynął na wierzch, niczym szambo.
Sądzę że nie było to przypadkowe, po prostu ruska praca od podstaw dała wreszcie efekty, tym bardziej, że grunt cały czas był podatny. No i teraz mamy to co mamy, wodzów z IQ Bieruta i ścisłe podporządkowanie się rozkazom płynącym z Moskwy. Przy okazji płacą dobrze, więc życie jest miłe, o niebo milsze niż za komuny, choć towarzysz Jarosław ponoć raczej skromnie żyje, tak jak kiedyś Wiesław na którym się wzoruje.
Jeszcze nie ma w Polsce rosyjskich doradców, tak jak drzewiej bywało, ale przecież to zupełnie inne czasy i nie trzeba tu już żadnych Rokossowskich, bo wszędzie gdzie trzeba są miejscowi, autochtoni, czasem zupełnie nowego chowu a czasem z długoletnim doświadczeniem. Trzeba tylko kontrolować sytuację, i krótko trzymać za mordę. Odpowiednia atmosferę zapewniają trolle, a kontrolowane przez władze media (fakt, nie wszystkie jeszcze, ale nie od razu Kraków zbudowano) dają potrzebny biomasie jedynie słuszny background.
I jak za chwilę zgodnie z wolą mocodawców wymiksujemy się z tej Unii, to znów zamiast ojro, rozliczać się będziemy w rublach transferowych. No i pewnie wrak wtedy do nas wróci, plus tych trzech co to wedle generalissimusa już zapewne Macierewicza, przeżyli i do tej pory trzymani są w Workucie. Vivat Polonia, Polonia Restituta! 🕷
BYĆ MOŻE PRZYDATNE LINKI:
☛ Wyjechał w futerku a wrócił w kuferku
☛ Kaczyńskiemu bliżej do Gomułki, niż Morawieckiemu do Cyrankiewicza
Ot i cała prawda, a towarzysza generała prości ludzie powinni na rękach nosić, ale w zamian uwierzyli Jarosławowi… Ot durny lud i tyle…
PolubieniePolubienie
Z towarzyszem Wiesławem już tak łatwo nie było, był co prawda niepoprawnym idealistą i idiotą…” Był przede wszystkim niezastąpionym krasomówcą. Kaczaszwili jest nieudolnie naśladującym kunszt dialektyka jąkałą. Gdybyśmy mieli wenę, to byśmy palnęli orację. Ale zabrakło nam liter w alfabecie.
PolubieniePolubienie
Jak obserwuję Kaczyńskiego i Morawieckiego, to najbardziej kojarzą mi się z Gomułką i Gierkiem. Taka podobna zmiana pokoleniowa.
PolubieniePolubienie
@Wujcio, nie żartuj. Edward Gietek obiecał, że zmotoryzuje Polskę i słowa dotrzymał. Fiat 126p z polskiej fabryki był dla nas tym, czym dla Włochów Fiat 500, a dla Niemców VW. Mateusz obiecał milion samochodów z napędem elektrycznym i do tej pory nie ma nawet prototypu. On to inna kategoria, niż Edward.
PolubieniePolubienie