W podwarszawskiej Zielonce (to chyba matecznik Sasina), w niedzielę miejscowy ksiądz w miejscowym kościele, wpuszczał ludzi cichcem na mszę przez zakrystię. Dla niepoznaki, że niby nikt nic nie widzi i nie słyszy.
Tajne w sumie nabożeństwo, lud przecież wchodził tajnie i konspiracyjne, trwało przynajmniej 1,5 godziny. Zapewne wierni bez przeszkód dzielili się ciałem Chrystusa, przyjmowanym z rąk kapłana, bez obawy jednak o zarażenie, bo przecież ksiądz jak wiadomo ma ręce konsekrowane i nawet jak zaraża to nie zaraża.
Niestety nie wszystkim impreza przypadła do gustu, bo znalazły się w parafii czarne owce, które doniosły policji, że taka dość liczna impreza w kościele się odbywa (nie udało się ustalić czy był tam też ów Sasin), co zdaje się nie do końca zgodne jest z zaleceniami.
Policja zwyczajowo nabrała wody w usta twierdząc, że trwa w tej sprawie dochodzenie. Jak ludzie zapomną, to dochodzenie się zakończy.
Co ciekawe, to nie pierwszy wyskok tego typu w tym kościele, bo pod koniec marca zorganizowano tu tzw. drogę krzyżową, w której uczestniczyło lekko licząc kilkadziesiąt osób. Ten event też póki co pozostał bezkarny.
Zawiadujący tym burdelem proboszcz Seta (tak się nazywa, żadna złośliwość), podenerwowany i spięty, mówi, że to kłamstwo, za którym stoją wiadome siły. I nawet mu się dziwię, bo co ma powiedzieć, że to prawda? 🕷
Panie Naczelniku, to u nas, u nas!! Pan życzy sobie filmik z procesji? Możemy zorganizować? 😉
PolubieniePolubienie
Z powodu epidemii do księdza wchodzimy od tyłu.
PolubieniePolubienie