Wirus paniki

Koronawirus szaleje. W Polsce mamy zdaje się coś około 40 „podejrzanych” i ani jednego potwierdzenia, co mimo to doprowadza do drgawek prawie wszystkich. W głoszeniu pierdół i sianiu paniki prześcigają się media. Wszystkie jak leci. Za chwile na ulicach postawią zasieki a czołgi będą pilnowały szpitali.

No to sięgamy po inne dane, w zasadzie z tej samej parafii, które jednak nie robią na nas kompletnie żadnego wrażenia i które programowo olewamy. Pan minister zdrowia również.

W okresie pomiędzy 16 a 22 lutego tego roku, czyli o ubiegły tydzień chodzi, odnotowano w Polsce 211.983 przypadki zachorowań na grypę (lub podejrzenia zachorowania). Jeszcze raz słownie i w zaokrągleniu: dwieście dwanaście tysięcy! W wyniku powikłań zmarło 9 osób.

Z kolei w okresie pomiędzy 1 września 2018 a 15 marca 2019 zachorowań było 3.337.044, oraz 108 trupów.

Nie mówię tym samym, że koronawirus jest zjawiskiem mało groźnym i można go bagatelizować, tak jak bagatelizujemy grupę… Plus ujemny albo dodatni jest taki, że na grypę mamy szczepionki, niby chroniące, z których i tak prawie nikt „poza lewakami” nie korzysta, z powodów których nie chce dociekać. Więc wszystkich sensatów, od panów ministrów po panów redaktorów prosiłbym jednak o chwile zastanowienia.

Jakoś tak też przez skórę czuję, że ten jedyny jak na razie ponoć – plotkuje się o tym od wczoraj – zdiagnozowany jednak przypadek koronawirusa w Polsce, zostanie publicznie ogłoszony jutro, czyli w sobotę. No i w ten sposób zaplanowana właśnie na sobotę konwencja wyborcza Kidawy-Błońskiej skutecznie zostana przykryta i wyciszona. Ale to oczywiście przypadek. 🕷