Biskup Szkodoń wszedł w szkodę, a teraz udaje, że to nie on, tylko duch święty a może w ogóle trójca przenajświętsza. Chyba powinienem to pisać z dużej litery, ale jak wiadomo w tym akurat temacie jestem oportunistą. Ktoś urażony mym brakiem szacunku do ortografii, może mnie ścignąć z artykułu 196.
A z tą trójca to jest chyba coś na rzeczy, bo oto jawi mi się ona w składzie następującym: Szkodoń, Dziwisz i Jędraszewski do kompletu. Łączy ich Kraków z pewnością, a także dość specyficzny stosunek do rzeczy doczesnych, nie zawsze godnych pochwały.
No, bo Szkodoń ewidentnie grzebał w majtkach małolaty, i nie sądzę, żeby tylko jednej, zaś Dziwisz na pewno kiedy jeszcze mógł to grzebał w papierach i dbał, żeby prawda o kościelnych pedofilach nie ujrzała światła dziennego (wedle mnie robił jeszcze w chuja Karola). Teraz zresztą dzielnie Szkodonia broni, choć w to, że Szkodoń jest niewinny nie wierzy nikt, jak i nikt nie wierzy w to, że Karol był kompletnym gapą i przygłupem i jakoby o kolegach pedofilach nic nie wiedział i nic nie słyszał.
Z kolei Jędraszewski na tle seksu ma jakąś dziwną, budząca niepokój fiksację i albo nie wyżył się chłop za młodu tak jak należy, albo wyżywał się za bardzo i ciągle wydaje mu się, że jeszcze może choć nie może i to go zapewne wkurwia. Więc jeśli chodzi o pierdolenie, pozostała mu tylko gadka.
Zresztą tak na marginesie, jego bliskie stosunki (nie te, tylko inne) ze świętej niepamięci Paetzem, wydają się zawierać w sobie elementy kto wie czy nie rozwojowej historii. Jednym słowem trójca niepokalana (choć gównem nieźle ujebana). 🕷
Oszczędzasz Dziwisza. Dlaczego? Był tyłodajcą Wojtyły, lub vice versa. Przeczytaj jego wypocino-wspomnienia życia z Karolem.
PolubieniePolubienie