Dzwoni do mnie stary kumpel z Kremla ( no tak dziwnie nasze losy się ułożyły) i mówi: „Ty Revel, co ten Kaczyński takiego powiedział, że Władymir od wczoraj ze śmiechu się pokłada. On tak rży, że nijak nie możemy się dowiedzieć o co chodzi. Słowa nie jest w stanie wydusić. Nic, tylko się zaśmiewa. Więc sprawdź i powiedz mi o co chodzi”. Koniec rozmowy.
Sprawdzam szukam i mam! Otóż wyobraźcie sobie, że Kaczyński dał wywiad dla niemieckiej bulwarówki „Bild”, który redakcja umieściła – ostatecznie to tabloid – obok reklamy środka na erekcję i substytutu diety dla utytych pań (naga dama była nieco niżej).
Wywiad, jak wywiad, wuc sporo nagadał na Rosję, że piszą historię na nowo (LOL, jakbyśmy my nie pisali!), że nas mordowali, wywozili i nieźle nam dokładali do pieca. Taki standard rzec można, absolutnie nic odkrywczego, w zasadzie od zawsze znana prawda. Tu nieco podkolorowana, tam znów lekko wygumkowana, ale w sumie broni się, nie takie już rzeczy inni wygadywali. Nawet wątek o należnych nam reparacjach (a tak a’propos… Niemcy już coś panie Mularczyk zapłacili, czy nadal się ociągają? Dla brata na wszelki wypadek pytam), raczej nie powinien jakoś szczególnie rozbawić Putina. Tym bardziej, że oni mają już gotowy inny plan: zażądają od nas reparacji za przegonienie Niemców i w rzeczy samej trudno będzie ten fakt zakwestionować. Brnę jednak dalej i szukam tego zabawnego wątku, tej przyczyny rozbawienia Władymira, jestem nawet gotów się poddać, aż tu nagle…
BINGO!
Oto Kaczyński mówi:
„…ja chętnie porozmawiałbym z prezydentem Rosji, ale najpierw musi on oddać wrak”.
Tak, właśnie to, te parę słów musiał też Putin przeczytać i to go kompletnie rozwaliło. Zaczął pokładać się ze śmiechu.

Wyobrażacie sobie pewną komiczność sytuacji? Oto w niemieckiej gazecie i to jeszcze pośledniego sortu, Kaczyński stawia warunki Putinowi! Bo przeanalizujmy, co tak naprawdę mówi Kaczyński.
„Łaskawie przyjmę na audiencji tego chuja – tak w prywatnych rozmowach go nazywa – ale niechaj wpierw powaruje na wycieraczce, niech prosi, aportuje, niech stoi przed drzwiami, niech u pani Basi zapisze się w zeszycie i niech czeka aż go wezwę, niczym Andrzej czeka. Ale nie przekroczy progu mojego gabinetu bez naszego wraku w zębach. Inaczej wypierdalać!
Więc czy dziwicie się, że Putin umiera ze śmiechu czytając to co ja przeczytałem i rozumiejąc to tak jak ja zrozumiałem? Dzwonię więc do tego kolegi i mówię jak jest, że już wiem o co chodzi, wszystko zrozumiałem, a on mi na to:
„Reve, dzięki za pomoc, aleśmy sami już do tego doszli. Władymirowi nieco odpuściło i powiedział o co chodzi. Jak to usłyszałem to też zajadów od śmiechu dostałem. Władymir dla jaj kazał nawet dzwonić do Warszawy i zapisać się na listę oczekujących. Chyba lista nie jest dłuższa niż do waszego specjalisty chirurga czy okulisty? Jak sądzisz w pół roku się załapiemy? No naprawdę zabawny jest ten wasz karakana”.
Koniec rozmowy.
Nie zdążyłem mu więc powiedzieć, żeby jednak nie przyginał, że kolejki w NFZ rzeczywiście długie, ale pan Kaczyński czekać nie musi, więc rozumie sytuację i Władymir pewnie długo czekał nie będzie, góra dwa, trzy miechy. A poza ty, Putin to też w sumie karakan, taki niewysoki generalnie jest. No i że obaj są po operacjach. Putin po dwóch operacjach plastycznych, Kaczyński po dwóch operacjach kolana. Jak się spotkają będą o czym mieli gadać. No dobrze, tylko co z tym nieszczęsnym wrakiem, w zasadzie to już wrakiem wraku? 🕷

To chyba była próba zamachu na Putina, aby umarł ze śmiechu…
PolubieniePolubienie
w aplikacji mobilnej nie widać Pani Iwonki. 😉
PolubieniePolubienie
Hmmm… ja widzę 😎
PolubieniePolubienie