Słowo na niedzielę. Co wącha Jędraszewski i Lisicki

Polska robi wiele, by być sławną, by nie schodzić z czołówek gazet, by pisały o niej agencje I wytykały palcem. Bezsprzecznie duży wkład w ten pijar ma polski kościół a zasadniczo jego co najznamienitsi liderzy. Bezkonkurencyjnym liderem (Gądecki, bierz się chłopie do roboty) jest na ten moment biskup Jędraszewski.

**

Niewielki fragment z Reutersa: „An archbishop in Poland has warned of a „rainbow plague” amid ongoing tensions in the country over gay rights.”.

Wspomina o nas jak widać wielka światowa agencja i zaraz czujemy się lepiej, prawda? Odczuwamy wreszcie naszą podmiotowość, rozpiera nas duma, bo jednak o nas piszą, a skoro o nas piszą to znaczy, że wreszcie jesteśmy kimś, bo gdybyśmy byli nikim, małymi, nie liczącymi się chujkami, to by o nas nie pisali. Wstajemy z kolan, a że przy okazji walimy łbem w sufit, no cóż…. Łeb mamy jak sagan, wytrzyma!

Co powiedział Jędraszewski (nota bene przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego) a co cytuje zresztą nie tylko Reuters? Powiedział – o czym zapewne wiecie bo nadal jest o tym głośno – wiele głupich rzeczy, w tym między innymi te trzy zdania:

„Czerwona zaraza już po naszej ziemi całe szczęście nie chodzi, co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha, neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa”.

Jędraszewski jest pewnie zachwycony, bo jest fame! I to jaki! Cały świat się z nas śmieje, nawet Klepacka tego famy może mu pozazdrościć.

**

Wychodzę jednak z założenia, że tego typu głosy trzeba jednak lekceważyć, zwłaszcza, że jak powszechnie sądzę wiadomo, Jędraszewski to wyjątkowy kretyn i dzban a dowody swego kretynizmu, debilizmu – jak zwał tak zwał – daje wręcz codziennie. Można przywyknąć. Poza tym przejmowanie się i ekscytowania zdaniem każdego kretyna, zwłaszcza w koloratce, jest tyleż bezprzedmiotowe co i pewnie niezdrowe. Kretynów na najwyższym dziś świeczniku mamy bez liku, jeden więcej nie robi już szczególnej różnicy.

Skróćmy jednak tę dyskusję i napiszmy wprost:

Jest zaraza która chce opanować za wszelką cenę nasze dusze, serca i umysły. I nie przebiera w środkach. TO CZARNA ZARAZA!

I na takim ustaleniu można by na dziś skończyć dyskusję. Poza jednym małym post scriptum…

**

Paweł Lisicki, łysiejący, wydawałoby się inteligentny na pozór człowiek a też nie wiadomo dlaczego robiący z siebie idiotę. Bo broniąc kretyna Jędraszewskiego mówi, że jego głos „można nazwać głosem proroczym”. I brnie dalej:

„Krytycy arcybiskupa Marka Jędraszewskiego nie rozumieją, że mocne nazwanie rzeczywistości jest charakterystyczne dla wypowiedzi prorockich: Ezechiela, Izajasza, Jeremiasza, Ozeasza, Amosa. Możemy też mówić o bardzo mocnych wypowiedziach Pana Jezusa, który z tą właśnie frazą prorocką pojawia się w Ewangelii. Mocne nazwanie zła, mocne jego potępienie, jest ewidentnie częścią przesłania ewangelicznego. A więc nie tylko miłość, pokój, porozumienie, ale również napiętnowanie zła i mocne nazwanie tych, którzy za to zło odpowiadają”.

Niestety, nie mam wiedzy na temat stanu zdrowia redaktora Lisickiego, czy pije, co pije, co ćpa i co wdycha, ale wygląda na to, że wszystko jak leci, bez pamięci łączy środki nasenne i odurzające, popijając je alkoholem. No bo dajcie spokój, trzeba być chyba od wielu dni naćpanym, żeby z krakowskiego kretyna robić proroka i przyrównywać go do Jeremiasza czy Izajasza, a nawet do Jezusa. Czyli jak widzicie, nie tylko debile w koloratkach są groźni. (R)