EXTRASY SZUM&POCHODNE

Jak to jest z tym „Air Kuchciński”

Wcale bym nie lekceważył na pozór idiotycznej tezy, że loty marszałka Kuchcińskiego do domu pod Rzeszowem, miały status „misji specjalnej”. Myślę, że po ujawnieniu, przynajmniej przez niektóre media, wyczynów marszałka w znajdującym się po sąsiedzku, rzeszowskim domu schadzek, każda próba powrotu marszałka do domu, to misja specjalna. Jak ciężka jest to misja i czym się wiąże, wie zapewne każdy facet, który przynajmniej raz wystawił żonę do wiatru, a ona na nieszczęście się o tym dowiedziała.

**

Niczego tu nie tłumaczy, to znaczy teorii mej nie burzy, ta ujawniona jakoby obecność owej żony na pokładzie rządowego Gulfstreama, bo obecność tę stwierdzono zdaje się tylko podczas ostatniego, namierzonego przez wrogów lotu.

Niewykluczone więc, że pan Mareczek chciał ową wystawioną do wiatru (to nawet nie wiatr, tylko huragan o imieniu „Roksana”) żonę przekupić, udobruchać, wynagrodzić jej stresy, zminimalizować wkurw i dlatego właśnie zafundował jej lot luksusową rządówką. „Choć kochanie, przelecisz się samolotem, każdy przynajmniej raz w życiu musi to zrobić, zwłaszcza w klasie biznes. Zobaczysz też kim jest twój mąż i co możesz ewentualnie stracić gdyby ci do głowy jakieś głupie myśli przyszły. Było, minęło nie ma o co kopii kruszyć”.

Dzieci na wszelki wypadek też powoził, bo zawsze lepiej jak w sytuacji kryzysowej ma się kogoś jednak po swojej stronie, a nie po przeciwnej.

No tak mniej więcej mogło być. Oczywiście są to tylko oparte na kruchych faktach przypuszczenia, które tak tu sobie snuję bo każdemu przecież snuć wolno.

**

I jeśli by w tych przypuszczeniach brnąć dalej, to nie jest również wykluczone, a wedle mojej chorej wyobraźni jest prawie pewne, że te dużo wcześniejsze loty do Rzeszowa (dokładnej liczby nie znamy), miały również status lotu HEAD, bo chodziło o wizyty u Roksany (a swoją drogą, patrzcie jaka zastanawiająca cisza w tej sprawie). To bez wątpienia była „misja specjalna” i to specjalnego znaczenia. W zamówieniu samolotu zawsze stało jak byk: „Informuję, że Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński zamierza udać się w misji oficjalnej z Warszawy do Rzeszowa, a następnie powróci z wykorzystaniem wojskowego specjalnego statku powietrznego”. To rozwiewa wszelkie ewentualne wątpliwości.

Daję też wiarę oświadczeniu samego pana Marka – chodzi tu o zwykłą męska solidarność – że „wszystkie podróże, które realizuję, mają charakter wizyt służbowych. Transport, w tym także połączenia lotnicze, jest związany z zadaniami służbowymi, wykonywanymi przeze mnie nie tylko w Warszawie, ale także na terenie kraju oraz poza jego granicami”.

Machnąłbym już na to ręką, tylko jeszcze jedna rzecz bardzo mnie tu interesuje. A mianowicie, kim tak naprawdę jest i jaką istotną rolę z punktu widzenia „interesów państwa” odgrywa owa 14 czy 15-letnia Roksana, że aż trzeba było na spotkanie z nią rządowym samolotem lecieć? Ktoś coś wie, ktoś coś rozumie? (R)

16 komentarzy dotyczących “Jak to jest z tym „Air Kuchciński”

  1. Ale pieniadze za te rodzinne loty juz przekazal na Caritas, wiec znowu just krysztalowo czysty

    Polubienie

  2. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. !!!
    Tak sobie myślę, że wszystkiemu jest winna KANIKUŁA a nie ROKSANA. Już w starożytnym Rzymie – w okresie kanikuły – przypadającej w ichnim kalendarzu na okres dni od 22 czerwca do 23 sierpnia – cesarz zarządzał organizowanie igrzysk. Skąd się to wzięło ?
    Otóż Rzymianie uważali, że w tym okresie Słonce znajdowało się w gwiazdozbiorze PSA (Wielkiego Psa), co po łacinie pisze się CANICULA – a znaczy dosłownie – PIESEK (a nawet suczka). Największą gwiazdę tego gwiazdozbioru – Syriusza – Rzymianie nazywali Psią Gwiazdą. W późniejszych latach przyjęło się nazywanie okresu letniego Kanikułą. Niektórzy twierdzili, że w okresie KANIKUŁY (upałów) – ludzie dostają obłędu (nie mylić z popędem) – różnie to bywało. Starożytni Rzymianie – nie bacząc na nic – chlali wino całymi dzbanami.
    W Polsce – jak to w Polsce, ludzie częściej różnią się poglądami niż mają takie same. Już choćby w wymowie słowa kanikuła. Na wschodnich rubieżach (wschodniej flance) Rzeczypospolitej oni tam mówią „KANIKUŁY”. Czysty rusycyzm, bo po rosyjsku „kanikuły” to wakacje. Natomiast Anglicy nazywają KANIKUŁĘ – dog days – psie dni.
    A teraz przełóżmy to na „prozę życia”- czyli naszą rzeczywistość. Gdybyś tak musiał Szanowny Jahu siedzieć w dusznej sali sejmowej w wykrochmalonej koszuli i „pod krawatem” – cały dzień a nawet jeszcze dłużej i powtarzać w kółko – „kto jest za” – „kto jest przeciw” i „kto się wstrzymał” – też byś dostał „blem – blem” – no jak nie !!! Podobno na wysokości 10.000 metrów jest znacznie chłodniej niż w sali obrad Sejmu. Tedy panu marszałkowi się należało nieco ochłody. I gdyby nie zabierał do samolotu całej familii – nikt by gęby nie darł. O wiele skromniejsza była pani Szydłowa – latała sobie „solo” z Warszawy do Krakowa, tylko ten odcinek z Krakowa do Oświęcimia był pechowy – ale to tylko jeden raz.

    Polubienie

    • w.i.e.s.i.e.k

      Jeszcze bardzie Wiece Szanowny Sobiepanie
      Chlali powiadasz,ale takie ktore dzis by do ust nie włozył
      Najbardziej znanym w Cesarstwie tanim winem, dosładzanym miodem, rozcieńczanym wodą, bo inaczej nie dało się go pić, było mulsum. Pił je plebs i żołnierze. Niewolnikom dawano okropność zwaną iora.
      Produkowano je z resztek masy winogronowej będącej pozostałością po właściwej produkcji wina i z łodyg kiści winnych. I dzisiaj Włosi używają tę przegniłą bezwartościową masę winną do produkcji grappy,
      Te dobre dawne wina rzymskie nie zachwycałyby chyba naszych podniebień, bo nie dojrzewały tak jak dzisiejsze wina, nie umiano ich klarować dość skomplikowanymi współczesnymi metodami, były ciężkie, zbyt wysoko alkoholowe, nie znano potrzeby i sposobu jego leżakowania, chociaż już widziano, że niektóre wieloletnie wina smakują lepiej niż ich świeży produkt. Większość win szybko zamieniało się w ocet. By wydłużyć zdatności do spożycia uciekano się niekiedy do prymitywnych metod stosowanych przez Greków, jak mieszanie ich z żywicą, czy z jakimiś związkami chemicznymi. Rzymianie pili prawie wyłącznie wina białe, a na południu kraju jest zbyt gorąco, by rosły tam białe (faktycznie zielone) winogrona. Nie znali metody produkowania win białych z winogron czerwonych przez oddzielanie skórek gron przed rozpoczęciem fermentacji. Gdy brakowało win białych odbarwiano wina czerwone siarczaną parą. Trudno mi nawet wyobrazić sobie jak ten zasiarczony preparat dało się pić. Inną metodą konserwacji wina było umieszczanie jego pojemników pod sufitem gdzie gromadził się dym z paleniska.
      cd

      Polubienie

    • sobiepansobiepan

      W.I.E.S.I.E.K !!!
      To prawda – co piszesz, a właściwie cząstka prawdy o winie i sposobach jego wyrobu. Stare porzekadło mówi: ..od czasów gdy Grecy wynaleźli wino a Fenicjanie pieniądze – zawsze idzie się dogadać”….To też nieprawda – wino i piwo produkowali już Sumerowie a po nich Babilończycy. Prze co najmniej 2 tysiące lat wino produkowali starożytni Egipcjanie i to prawdopodobnie stamtąd trafiło ono do Grecji a później Rzymu. Arystokracja – jak byśmy to dzisiaj określili, piła WINO, zaś cała reszta – w tym niewolnicy takie różne popłuczyny po winie – dzisiaj nazwali byśmy je „jabolami”, albo jeszcze czymś gorszym (siki ciotki Weroniki). No cóż – Coca Coli wtedy nie znano, a woda z akweduktów często nie nadawała się do picia z powodu zanieczyszczeń. Niewątpliwie jednak Rzymianie uczynili z wina lub jego popłuczyn – „napój europejski”. Można by tak pisać i pisać o winie – nawet chrześcijanie roszczą sobie jakieś prawa autorskie, bo przecież NOE schlal się winem, które mu dostarczyły jego córki. Co by tam nie gadać – lubię DOBRE wino w rozsądnych ilościach.I raczej półsłodkie lub słodkie a nie te różniste wytrawne kwasioły.

      Polubienie

    • ka-mi-la789

      Z tym, drogi Sobiepanie, że Noe miał tylko synów (chyba że znasz jakąś wersję tego scenariusza inną niż powszechnie obowiązująca). Córki miał Lot i jego rzeczywiście schlały, ponieważ pan Bozia w swoim przenajświętszym wkurwie na Sodomę i Gomorę nie wziął pod uwagę, że laski mogą mieć ochotę na pobarabarzenie (albo miał ich potrzeby głęboko) i zlikwidował im wszystkich samców w zasięgu wzroku. Moim prywatnym zdaniem potraktowały go o wiele za łagodnie – za jego zachowanie w Sodomie, kiedy chciał je oddać do zabawy rozjuszonej swołoczy, powinny mu co najmniej jaja urżnąć i do gardła wepchnąć. Ale to temat na zupełnie inną dyskusję.

      Polubienie

    • sobiepansobiepan

      KA -MI – LA 789 !!!
      Szanowna KA – MI – LO, tak !!! Masz rację !!! Bardzo dziękuję za ta poprawkę i za to, ze w ogóle czytasz, co tam sobie naskrobię !!!! Jest też faktem, ze od kilku miesięcy nie miałem Biblii w ręku bo to wszechstronne bezbożnictwo i mnie ogarnęło. A może i upały oraz odwodnienie !
      Co do tej „rozjuszonej swołoczy”….hmmmmm…… nasz religijny naród jak gdyby zaczął stosować wzorce opisane przez proroków w Biblii – jak choćby w tym….noooo…..Białymstoku. I dlaczego (kurde) nazywaja to „Białymstokiem” a nie „Czarnymstokiem”. Pozdrawiam !!!

      Polubienie

  3. „Interes państwa” sanacji moralnej jest w tym przypadku zbieżny z interesem marszałka „Członka” Kuchcińskiego w aspekcie zabezpieczenia drożności kanałów przepływu informacji genetycznej transmitowanej powrózkiem nasiennym. Trawestując popularną onegdaj koncepcję politologiczną: naród transmituje płyny fizjologiczne wyrostkami kopulacyjnymi swoich przedstawicieli.

    Polubienie

    • sobiepansobiepan

      H A L !!!
      Ten tekst brzmi zbyt „naukowo” – czy nie możesz prościej ???? A już ten „powrózek nasienny” – czysta „sodoma” albo jeszcze gorzej !

      Polubienie

    • w.i.e.s.i.e.k

      Dopiero w średniowieczu zakonnicy wpadli na pomysł żeby wino przechowywać w beczkach w piwnicach czy jaskiniach, w których panowała stała, dość niska temperatura. Był to początkowo sposób chronienia go przed złodziejami czy barbarzyńcami. Upłynęło trochę czasu zanim zorientowali się, że jest to najlepsze miejsce do dojrzewania wina. W starożytnym Rzymie znana była jeszcze inna metoda konserwacji polegająca na gotowaniu wina i aromatyzowaniu go różnymi ziołami. Te wina z dodatkami ziół posłużyły do stworzenia wiele lekarstw, na przykład wino nectaule zawierało oman o właściwościach wykrztuśnych, inne wina miały w sobie mirt, były skuteczne na kolkę i problemy ginekologiczne i tylko to wino mogły pić Rzymianki; przypuszczam, że często symulowały chorobę, by napić się wina bez obawy chłosty czy nawet zabójstwa.
      I nie mów tego zonie, ale,
      Wino w Rzymie mogli pić tylko mężczyźni. Kobiety, którym udowodniono picie wina, karano chłostą, a nawet śmiercią. W naszej mentalności pocałunek kobiety i mężczyzny w usta to akt miłosny, jego geneza jest dość prozaiczna – mężczyźni wracający do domu całowali żony w usta by się przekonać czy nie piły. Obecnie role odwróciły się: najczęściej kobieta całuje mężczyznę, by się eksperymentalnie dowiedzieć czy pił i by móc ustalić stopień opilstwa.

      Polubienie

  4. Lejb Finkelstein

    15 tysięcy za 23 loty? To jakaś kpina. Wyliczono że jeden lot – paliwo, piloci, ochrona, wszystkie pobocza – to najmarniej 200 tysięcy ze sporym hakiem. Razy 23 daje jakieś 4 miliony sześćset najmarniej. Więc z tymi 15 tysiącami to oni sobie z nas jaja po prostu robią.

    Polubienie

  5. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. !!!
    No i mamy „aferę”- tym razem „lotną”. Powoli i z oporami ale dowiadujemy się, gdzie to i z kim latał pan marszałek. Bo najpierw mówili, ze nigdzie nie latał, potem przyznali się, że latał, ale tylko 6 razy. Dzisiaj w Onecie wszyscy krzyczą, że aż 23 razy, a jak zbadają „od początku kadencji” – może być więcej. Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu – niejaki pan Grzegrzółka zapodał nawet, ze pan marszałek za wszystko już zapłacił (na cele charytatywne) i wszystko jest „w porzo”. Wydaje mi się, że ktoś tu robi nas w „balona” – wielgachnego balona. Chodzi o te koszta przelotu. Przecież chyba „ktoś” wystawił Sejmowi FAKTURY za te przeloty – w dodatku typu „HEAD”. Zjem własny kapelusz – bez popijania wodą, jak to było 560 zł za jeden przelot – wystarczyło by na 10 minut lotu i pan marszałek zrobił by „bęc”- w dodatku z całą familią. Poslowie PO informują nadto, że oprócz tego pan marszałek brał „kilometrówki”z kasy Sejmu. No jawne „cyckanie Państwa” – jak określili to opozycyjni posłowie. Cyckaniem bym tego nie nazwał, ale oszustwem na najwyższym szczeblu – to i owszem. I pomyśleć – druga osoba w Państwie. Trudno sobie wyobrazić, co robią ci „pomniejsi” – cyckać nie cyckają, ale doją tą „krowę+” – na cztery cycki !
    W krajach „cywilizowanych” wynajęcie „aero-taxi” kosztuje około 4500 euro za jedna godzinę lotu – stąd łatwo obliczyć, że lot „tam i nazad” pana marszałka kosztował przynajmniej 9.000 euro (bez kosztów procedury HEAD).
    Kiedy euro przeliczymy na złotówki – po aktualnym kursie 4.28 zł/.euro wychodzi nam 32.520 zł za jeden kurs – tam i nazad. TUTTI QUESTO – to wszystko !!!

    Polubienie

  6. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. !!!
    Niejako „na kanwie” ostatnich wydarzeń z panem marszałkiem, zastanawiałem się intensywnie – z czym my tu mamy do czynienia. Takie zwyczajne „fiu-bzdziu”, chwilowe zaćmienie umysłu, którym nie należy sobie „zaprzątać” głowy – czy też „lege artis” – według norm prawnych- czyste przestępstwo i to z premedytacją, a także wielokrotną recydywą .Ustawodawca stanowi bowiem, że KAŻDE NARUSZENIE PRAWA jest przestępstwem lub zbrodnią i podlega karze. Nikt też nie może się tłumaczyć (nawet tłumok) – nieznajomością prawa. NA PEWNO NIE MOŻE się tak tłumaczyć marszałek Sejmu, czyli osoba kierująca najwyższym w państwie ORGANEM STANOWIĄCYM PRAWO. MUR i BETON !!!
    Jeżeli dobrze przyjrzeć się sprawie z punktu widzenia prawa, to mamy tu do czynienia z dość szerokim spectrum tych naruszeń – to nie jest JEDNO PRZESTĘPSTWO ale kilka – jak trzeba, to mogę ten aspekt sprawy rozszerzyć. Kradzieży można bowiem dokonać przez MALWERSACJĘ. Prawie każde prawo – w tym również polskie definiuje kradzież jako: POTAJEMNE ZABRANIE CUDZEJ WŁASNOŚCI.
    W tym miejscu warto przytoczyć kilkanaście synonimów słowa „kradzież” – a jest ich w języku polskim sporo, a nawet bardzo dużo – oto przykłady : buchnięcie, capnięcie,chapnięcie, gwizdniecie, podiwanienie, podwędzenie,
    przywłaszczenie, skubniecie, świśnięcie, zachachmęcenie, zagrabienie, zakoszenie, zrabowanie, zwiniecie, szaber,malwersacja, sprzeniewierzenie, złodziejstwo,łupiestwo, plądrowanie, skok na kasę, defraudacja, przekręt, lewizna, przestępstwo, nadużycie finansowe. Nie wymieniam wszystkich synonimów, ale już te – przytoczone wyżej świadczą, że „proceder” kradzieży ma u nas „:bogatą przeszłość” i związane z tym „nazewnictwo”. Gdyby w jakimkolwiek innym kraju zdarzyło się to, co zdarzyło się u nas – było by tam „trzęsienie ziemi”, rozwiązanie parlamentu, trybunał stanu, sądy powszechne, cofniecie immunitetów i „takie tam” czynności.
    A u nas – zwyczajny poseł – bez żadnego trybu – nakazał MARSZAŁKOWI SEJMU zapłacić „na cele dobroczynne” 560 złotych. Koniec…kropka…. i po sprawie !!!!! A Świat i Europa na nas patrzy….bo „myśmy „som ostojom” prawa i sprawiedliwości”.

    Polubienie

  7. mroczny sedes

    Mam wrażenie, że Caritas wszystkich podpuszcza żeby kradli. A jak kogoś złapią to Caritas jest do przodu. 😉

    Polubienie

  8. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!!
    Tak prywatnie Ci powiem, że atmosfera wokół „Air Kuchciński” – gęstnieje a nawet „pęcznieje”. Dziennikarze wściubili nosy w „papióry” i okazało się, że ta „linia lotnicza” była bardziej „lotna” – doliczono się już ponad 109 lotów a niektórzy twierdzą, że jeszcze coś tam się znajdzie. Pewnie panprezes się okropnie zdenerwował, bo aż mu mowę odjęło. Panu marszałkowi też coś stanęło „kością w gardle” – nie potrafi wykrztusić ani słowa. I to wszystko na dwa i pól miesiąca przed wyborami. Widzi mi się, że pan marszałek wróci do ulubionego zawodu – ogrodnictwa a Caritas nabije taka kasę – jak nigdy dotąd. I pomyśleć – pan marszałek był taki „z cicha pęk” a tu okazuje się, że hoooo…hooooo……hooooo……umiał latać koło swoich spraw.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: