duperele EXTRASY

Męczennik za trzy grosze

Sprawa wywalonego z Ikei za – najkrócej mówiąc szerzenie mowy nienawiści – pracownika ma swój ciąg dalszy, o tyle ciekawy bo dowodzący, że nawet jak hydrze łeb odetniesz, to zdarza się, tak jak w bajkach, że tej hydrze łeb odrasta. Plus minus taką mamy sytuację.

**

Ów eks pracownik, pracownik narodowy bohater / pracownik prawy katolik / pracownik męczennik (niepotrzebne skreślić), jak już trochę otrzeźwiał i ochłonął a akumulatory doładowali mu elektrycy z Ordo Iuris, przeszedł do kontrataku i straszy.

Pan „Tomasz” (ciekawe dlaczego nie Janusz), bo ciągle pod taką ksywką go znamy, oświadcza, że informacje w których „rzekomo nawoływał do przemocy wobec osób o skłonnościach homoseksualnych”, są nieprawdziwe i celowo stawiają go w złym świetle, a nawet dorabiają mu gębę. Dalej już nie oświadcza, dalej straszy.

„… wzywam mojego byłego pracodawcę, firmę IKEA oraz media powielające nieprawdziwe informacje do zaprzestania naruszenia moich dóbr osobistych i kreowania fałszywego wizerunku mojej osoby. W innym przypadku będę zmuszony wystąpić na drogę sądową w celu obrony moich dóbr osobistych.”

Czy informacje są prawdziwe, czy też nie każdy może sobie sprawdzić osobiście, bo zachowały się screeny jego niefortunnego wpisu, a one są nieubłaganie oczywiste i dyskusja nad ich oczywistym sensem jest raczej bezcelowa. W skrócie sens wpisu Obywatela Tomasza był taki: „Biblia i sam bóg nakazują zabijać pedałów, więc nie ma co czekać, niech ulice spłyną ich krwią” – tak ten przekaz ja odebrałem i nie sądzę, żebym był jedynym który tak to zrozumiał. Można powiedzieć, że jest więc po zawodach, trudno się będzie wyprzeć tych słów i przypisać im inny sens, niż ten który mają.

**

Może więc sobie „Tomasz” nadal straszyć sądem, jeśli sprawia mu to przyjemność i wzbudza w nim poczucie oczyszczenia się i zrzucenia z siebie grzechu. Ale w owym oświadczeniu, napisanym zapewne przez zawodowych ortodoksów OI, jest ciekawszy fragment, który wzbudza nawet pewien rodzaj wesołości, przynajmniej u mnie.

„…wpis, za który został wyrzucony z pracy, był moją reakcją na indoktrynację, której od lat byłem poddawany w miejscu pracy. (…) Narzucany pracownikom IKEA stosunek do postulatów ruchu LGBT radykalnie różni się od nauczania Kościoła katolickiego wypływającego z Pisma Świętego.”

Po pierwsze fragment ten dowodzi, że z ortodoksem wspieranym przez innych ortodoksów jakakolwiek dyskusja nie ma oczywiście sensu. Po drugie zaś, chciałbym tu zauważyć, to co być może „Tomaszowi” umknęło, że nie ma żadnego obowiązku pracy w Ikei. A on biedny męczył sie w tej niewoli parę długich lat. Męczennik jak nic!

Idąc dalej twierdzę, że ponieważ człowiek sam decyduje jakiej pracy i u kogo się podejmuje, „Tomasz” zapewne doskonale wiedział, czym jest Ikea i jakie od lat obowiązują w tej firmie zasady. Zdaje się, że Ikea nigdy z tego nie robiła tajemnicy. Więc zatrudniając się tam wiedział co robi i wiedział co będzie musiał robić, jakich zasad przestrzegać. Jednym słowem zasadnicze jest tu pytanie: po kiego chuja tam lazł i się wpychał, skoro jest wiele innych sposobów zarabiania na życie.

Innymi słowy twierdzę, że jeśli ktoś jest prawdziwym katolem, z krwi i kości a nie zwietrzałą purchawą, zaś standardy firmy uwłaczają jego godności, to nie szuka pracy w Ikei, tak jak ortodoksyjny wegetarianin raczej nie pójdzie pracować do McDonalda, albo do rzeźni. No to jest zdaje się dość oczywiste. Więc jak cię chłopie razi to LGBT, to zamiast pierdolić głupoty o szacunku i ochronie godności (wcześniej to zjawisko jak widać nie było ci znane), trzeba było odrobić lekcje i albo w ogóle nie podejmować tam roboty albo się zwolnić. Nie czekać aż zrobi to firma. No, tyle że wtedy nie byłbyś męczennikiem. To nadzwyczaj proste.

**

Jeszcze jedna kwestia jest tu zdaje się nadzwyczaj oczywista: żaden sąd, nawet wydający niezliczoną liczbę wyroków, nie naprawi twojego chłopie wizerunku. Nie pomoże też lekarz, choć czasami warto spróbować i tej metody.

A tak na koniec zastanówmy się, może dla Wiernego Tomasza jest jednak jakaś korzyść z całego tego zamieszania. Nie będę tu oryginalny i nie wykluczam, na przykład miejsca na jakiejś liście wyborczej, bo wybory blisko a męczennicy od zawsze dobrze się w tym kraju sprzedają.

**

PS. Przeprowadzone właśnie badania wykazały, że w samej tylko Warszawie, w Ikei na Targówku i w Jankach, sprzedaż hot-dogów spadła o 0,01%. Czekamy na wyniki jakie zrobiły śledzie i pulpety. Jednocześnie zarząd koncernu informuje, iż na wiosnę 2020 planuje wypuścić limitowaną serię krzeseł z nowej kolekcji „Krzysztof”. (R)

6 komentarzy dotyczących “Męczennik za trzy grosze

  1. Bogdan Palicki

    Wykrakałeś Revelu –
    „Homofob zwolniony z IKEI mianowany „świeckim apostołem”. Episkopat pogrąża się w obsesji LGBT”. ;-((

    Polubienie

  2. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. !!!
    Za czasów mojej młodości krążyła po kraju taka „fraszka” (oczywiście nikt nie odważył się jej wydrukować – wiadomo – była cenzura):
    „piekarz piecze pieczywo,
    piekarka przedzie przędziwo,
    piekarz piekarkę …….doli,
    piekarka prosi – powoli !”
    Za czasów mojej młodości istniały w Polsce – Sądy Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, które zajmowały się orzekaniem w sprawach dotyczących „stosunków pracy i płacy”. W sądach tych – po stronie pracownika, mogły występować związki zawodowe – jako sygnatariusze układów zbiorowych pracy a także często – jako sygnatariusze „zakładowych regulaminów pracy”. Pracownik miał prawo mieć obrońce-adwokata Przepisy „KODEKSU PRACY” mieściły się w książeczce liczącej około 90 stron druku.Sądy orzekały BEZ ZBĘDNEJ ZWŁOKI.
    Obecnie nie istnieją już Sady Pracy i Ubezpieczeń Społecznych – sprawy te przejęły sądy powszechne z całym ich „anturażem” (przewlekłość postępowania, adwokatura, opłaty sądowe itp.itp.).
    Obecne przepisy „Kodeksu Pracy” to „grubaśna” księga, w której często istnieją przepisy wzajemnie się wykluczające lub ze sobą sprzeczne.
    A propos organizacji „Ordo Iuris” – nie ma ona uprawnień „adwokackich” w sprawach pracowniczych !!!
    Jak ktoś ma jakieś pytania – jestem do usług !!!

    Polubienie

    • sobiepansobiepan

      Wielce Szanowny Jahu !!!
      Tą „fraszkę” to przytoczyłem tak „a propos” działalności tej – jak jej tam – „ORDO IURIS” – niech piekarz piecze pieczywo. Cała ta „afera” wywołana jest tylko po to, aby „zakryć” afery, które zamieciono pod dywan. Niech „naród” się „żre” na temat „biblijnych urojeń „pana Tomasza”. Zbyt grubymi nićmi uszyto ten „garniturek” – trzeszczy w szwach.

      Polubienie

    • A.Korczbok-Rożek

      Drobna korekta: w cytowanej fraszce występowała jednak prządka, która właśnie robiła to co do niej należało.

      Polubienie

  3. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!!! – :-))))))
    Przytaczając wyżej znaną mi od lat „fraszkę”, liczyłem na to, że „ludzkość blogowa” podejmie dyskusję na podany przez Ciebie temat „działalności ewangelicznej”. Fraszka bowiem wyraźnie mówi, co kto czynić powinien, a czego nie powinien się tykać. Z pozoru tylko jest też ona „wulgarna”, bo jak się uważnie wczytasz, sam dojdziesz do takiego wniosku. Przy okazji zwróć uwagę na „maestrię” słowa polskiego – wszystkie wyrazy zawarte w treści fraszki zaczynają się na literę „p”. Musiał ja zatem pisać jakiś mistrz słowa rymowanego a nie podwórkowy wierszokleta. Kiedy fraszka powstała – podejrzewano, że napisał ja fraszkowy „mistrz nad mistrze”= sam Jan Sztaudynger – ale ten się wypierał. Nawet Juliana Tuwima podejrzewano, bo pisał on do ówczesnych kabaretów „nie takie teksty”, ale też się wypierał. A przecież fraszka tylko mówi, co kto powinien robić – jeżeli się na tym zna. Jest to „przytyk” do sprawy „pana Tomasza” – bo jak się nie zna na ewangeliach, to niech lepiej ludziom nie mąci w głowach. Wychodzą z tego same „kocołapy”.

    Polubienie

  4. finkelstein

    Niech mu dadzą krzyż żeby przez miasto do Ikei poniósł

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.