ŻYCIE

Kultura i dziedzictwo. Nasz towar eksportowy

A to ci dopiero historia! Polscy myśliwi, hobby polegające na bezsensowym zabijaniu zwierząt nazywają „kulturą łowiecką”‚ i chcą – co za kurewski tupet – by znalazła się „na liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO”. Nawet złożyli już odpowiedni wniosek. Gdyby te głąby miały choć trochę rozumu, to z pewnością wiedziałyby, że termin „kultura łowiecka” to najzwyczajniejszy w świecie oksymoron.

KULTURA WIELOWYMIAROWA

Polski Związek Łowiecki tę chorą inicjatywę tłumaczy w ten lakoniczny sposób:

„To ważny krok dla wszystkich myśliwych, którzy każdego dnia kultywują i podtrzymują tę wielowymiarową kulturę”.

Najogólniej i najbardziej obrazowo rzecz ujmując ta „wielowymiarowa kultura łowiecka”, obejmuje zabijanie dzików, jeleni, lisów, ptaków, w zasadzie czego popadnie, najlepiej na oczach dzieci, publiczne patroszenie zwierzyny, pokazowe msze w intencji „ofiar”, plus do tego specyficzna kuchnia, gwara i skłonność do nadużywania alkoholu.

No zaprawdę, będzie miało co to UNESCO chronić. I trzeba mieć nieźle najebane we łbie żeby w ogóle wpaść na taki pomysł i ogłosić go publicznie, mieszając do tego jeszcze etykę, bo ponoć to wszystko takie wyjątkowo etyczne jest jeszcze na dodatek.

MYŚLIWY, OSTOJA KULTURY

Twórcą i animatorem tej „kultury”, jest myśliwy.

Zaś poza wyjątkami (wszędzie zdarzają się wyjątki), statystyczny polski myśliwy, to podpity, albo w trzy dupy pijany (co czasami doprowadza do sytuacji zabawnych, trudno takiemu odróżnić żonę od dzika), opasły cham w gumofilcach, z dubeltówką na plecach. Jeśli coś takiego chronić, to równie dobrze na listę tego dziedzictwa można by wpisać sycylijską mafię.

Oni też zabiją, zresztą nie tylko dziki, jelenie i lisy, też mają swoje wielowiekowe tradycje, w tym gwarę, kuchnię i obyczaje a nawet muzykę. No i wzajemnie się wyrzynają, co w istotny sposób łączy ich nie tylko mentalnie z polską mafią myśliwską. W ramach tego UNESCO będą mogli tworzyć jeden klub.

**

  • [kilka na szybko wybranych tytułów z polskich gazet: „Myśliwy zastrzelił syna na polowaniu” + „Myśliwy zastrzelił psa. Labrador był z właścicielką na spacerze” + „Myśliwy zastrzelił żonę, bo myślał, że to dzik” + „Strzelał do sarny, trafił w dom 3 kilometry dalej. Kula przebiła ścianę” + „Myśliwy pomylił 18-latkę z dzikiem. Postrzelił ją w brzuch” + „Schodził z ambony, odstrzelił sobie głowę” + „Pijany myśliwy zabił kolegę. Pomylił go z jeleniem. Chwilę potem zasnął pod drzewem”. Kultura i dziedzictwo jednym słowem!]

**

CHROŃMY INNE NASZE DZIEDZICTWA I OBYCZAJE

Idąc za ciosem i korzystając z ewentualnej przychylności UNESCO, można by też do umieszczenia na ich liście dziedzictwa zgłosić takie polskie obyczaje, jak chociażby:

  • obyczaj bicia żon i konkubin (tu niektórzy panowie z prawicy mogliby obszernie uzasadnić ten wniosek, sypiąc przykładami wprost ze swojego środowiska),
  • oraz – skoro mówimy o fobiach i przywarach – koniecznie trzeba zawnioskować, o uznanie za światowe dziedzictwo zjawiska modlenia się do brudnej szyby, oraz narośli na drzewie, uznawanych od wieków przez zaczadzoną i wyjątkowo odporną na wiedzę, ale znaczącą część obywateli, za znak od boga, czyli cud.

Jeśli ktoś ma jakąś inną propozycję, proszę o pilne dorzucenie do listy. Wnioski przygotowujemy w przyszłym tygodniu. (R)

3 komentarze dotyczące “Kultura i dziedzictwo. Nasz towar eksportowy

  1. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. !!!
    Dotknąłeś BARDZO TRUDNEGO TEMATU…BARDZO……..BARDZO TRUDNEGO !!! Sam nie wiem od czego by zacząć, aby włączyć się do dyskusji, bo temat jest obszerny. Aby się „rozpędzić” w tej dyskusji, na początek przyznam Ci rację….ale później nie za bardzo. Nie chodzi przy tym wcale o „polskie tradycje”, bo to co opisujesz zdarza się wszędzie – jak nie „w tej” to w „innej” formie – ludzie zabijają siebie nawzajem – przez własna głupotę albo z czystego wyrachowania. Najczęściej z tego drugiego powodu. No więc przyznaję Ci rację, że w Polsce – ale nie tylko – istnieją „myśliwi”, którzy „nie myślą”. Zdarza się kilka lub kilkanaście razy do roku, że taki „myśliwy” pomyli własnego kolegę z „dzikiem” lub własną żonę z „żoną” jelenia. Jest o wiele tragiczniej, kiedy taki „myśliwy” zasiądzie za kierownicą własnego lub ukradzionego samochodu – jak podają statystyki – giną dziesiątki tysięcy przypadkowych ludzi. I co…. i nic…..proceder trwa w najlepsze a nawet ma tendencje rozwojowe. A wszelkiego rodzaju wojny – toż to jest to samo….tylko na o wiele większa skalę. Mamy nawet „bohaterów wojennych”, którzy dostają za to medale, albo stawiają im pomniki. Trochę sobie pogalopowałem, ale robię to celowo, bo temat jest tak obszerny, że można pisać o tym tygodniami lub latami. Niektórzy też to robią i wcale nieźle na tym zarabiają. I co….. i nic…… tak „trwa” od tysiącleci. No to zacznijmy „z innej beczki” – bardziej „naukowo”. Może by zacząć od „łańcucha pokarmowego” i Matki Ewolucji.Świat – nasz ZIEMSKI świat, jest tak urządzony, że jeden zjada drugiego. Wszystkie „żywe” istoty wzajemnie się pożerają w nieustającej trosce o „trwanie gatunku”. Co nie – jak tak !!!!
    Takie najdrobniejsze draństwo jak wirusy i bakterie jest pożerane przez jakiś tam plankton. Ten ostatni, pożerany jest np. przez drobne ryby, drobne ryby pożerane są przez większe ryby a nawet wieloryby. Ludzie pożerają wszystkie i te drobne i te grube. Tkwimy w łańcuchu pokarmowym. Nawet tu i ówdzie zaczyna brakować ryb. Albo wszelkiego rodzaju jednokopytne i parzystokopytne – ludzie wybili bizony, żubry i tury a nawet kozy i owce – te „dzikie”, to teraz założyli sobie „fermy” i takie ‚świńskie miasteczka”. Nie radzę tam zaglądać – smród, brud i ubóstwo – byle szybko i pod nóż lub topór. A jeszcze im tam do paszy dosypują różne „suplementy”, aby szybciej rosły. Postaw się teraz w roli dziadka – to na mnie zwalili obowiązek wytłumaczenia wnukom – jak w sklepie „robi się mięsko” lub „cielęce parówki”. KOSZMAR !!! Codziennie na ZIEMI zabija się miliony a nawet miliardy różnych żywych istot, po to aby inne miliardy żywych istot mnożyły się – jak króliki. W ten sposób „trwamy” – pytanie – jak jeszcze długo ??? Jest też jeszcze „rezerwa strategiczna” – owady. Podobno aż 30% ziemskiej „biomasy” stanowią owady. W Azji i tamtejszych okolicach już „żrą”- wszelkie „pasikoniki”,mączniaki, a nawet karaluchy stanowią tam „delikatesy” – a jaki przyrost naturalny mają od pożerania tych owadów. Gdyby tak u nas – deficyt budżetowy można by zmienić w czysty zysk – zamiast 500+ – torebka pasikoników.
    Jak widzisz z tego Szanowny Jahu – są problemy. Co za znaczenie ma, że ktoś tam na polowaniu za dużo wypił.

    Polubienie

  2. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!!!
    Ta fotka na Twitterze pt. „Ulica Zdradzieckiej Mordy” – to szlagier sezonu !!! Autorowi fotografii – nagroda roku !!!
    „Zapisałem” sobie to w „zakładkach” – wystarczy popatrzeć, aby poprawić sobie humor. B R A W O !!!

    Polubienie

  3. ka-mi-la789

    Wolskie dziedzictwo kulturowe numer jeden: napierdalanie pałami kukły pejsatego Żyda w chałacie. Przez dzieci, bo przecież tradycję trza przekazywać kolejnym pokoleniom.Choć w sumie to tylko namiastka, ale cóż – żywych Żydów w (k)raju nad Wisłą trochę mało się ostało, coby kultywować tradycje pełnowymiarowe. Koniecznie też trzeba uwiecznić dla potomności szmaty z napisem „zakaz pedałowania” i wycie „chłopak dziewczyna normalna rodzina”. A, i zlizywanie pianki z kolan przewielebnego jak również solidarna obrona pedofilów w czarnych kiecach (i gwałcicieli w ogóle) z jednoczesnym zaszczuwaniem ich ofiar w zespołowym wykonaniu całej wsi. No, i kwintesencja polskości – niewierzący praktykujący. Choć to chyba temat na osobny wpis.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.