POLITYKA

Cukiernik Morawiecki

Premier Morawiecki był wczoraj niezwykle zajętym człowiekiem i zwyczajnie nie miał czasu świętować rocznicy Wolnej Polski. No i powiedzmy też szczerze, że to nie ich święto, Jarek nie kazał świętować więc nie świętują. Wstydzą się, że ich przy tym nie było, wtedy 30 lat temu, więc skoro nas tam nie było, nie myśmy to wywalczyli, no to co tu świętować?

Morawiecki nie kroił więc wczorajszego urodzinowego tortu z innymi ważnymi osobistościami, bo po pierwsze do nich nie dorósł i na ich tle to zwykły amator na smyczy; po drugie zapewne nie lubi tortów; a po trzecie, jak sam powiedział woli „pracować nad tym, żeby tort dla całego społeczeństwa był jak największy, niż kroić tort razem z elitami III Rzeczpospolitej.” Jak widzicie mali ludzie, mało wyszukane mają argumenty, aby małość swą nimi zakryć. Cukiernik się znalazł!

Morawiecki powiedział też, że on w tym Gdańsku to świętował inne ważne i jego zdaniem najważniejsze wydarzenie.

„Byłem w Gdańsku w poniedziałek, na wspaniałej uroczystości, konferencji poświęconej 40. rocznicy wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce. Nie byłoby Solidarności i późniejszego 4 czerwca 1989, gdyby nie pierwsza pielgrzymka papieża w 1979 roku”.

Oczywiście wszyscy z perspektywy czasu możemy to już ocenić i wiemy – wszyscy poza Morawieckim – że z tym Wojtyłą, to banalne dość uproszczenie, czyli chuja prawda. Bo tak samo jak dzisiejsze elity, które reprezentuje między innymi ten premier, kwestionują rolę Wałęsy w sierpniowej rewolucji, tak samo my, elity zdecydowanie jednak innego sortu, od zawsze kwestionujemy rolę jaką jakoby miał odegrać Wojtyła w „wyzwoleniu” Polski.

Przypisano mu tę zasługę, na wyrost i na wszelki wypadek, by Wielki Polak był jeszcze większy, by zadowolić jego próżność, by za życia połaskotać go po jajeczkach, co uwielbiał i czego nieustannie się domagał, gdy tymczasem jemu jeśli w ogóle o cokolwiek chodziło, to nie o taką Polskę mu chodziło. Nie wolną, tylko katolicką, taką jaką mamy, rydzykową.

Zaś co do Polsatu… Nasz agent w wewnętrznych strukturach stacji donosi, że takiego kociokwiku jak ten przed przyjazdem wczoraj wieczorem Morawieckiego, to dawno nie było, a w zasadzie nigdy nie było. Armia agentów kręcąca się po korytarzach od popołudnia, policjanci z psami (tak, tak…) przeszukujący wszystkie możliwe zakamarki, od piwnic po trzecie piętro, zakaz wchodzenia do stacji na godzinę przed przyjazdem „obiektu” (to ich podsłuchany slang) i wychodzenia do momentu ewakuacji „obiektu”… No pokazówka i teatr na trzy fajerki. Czego oni kurwa się tak boją?

Kiedyś jak na Ostrobramską przyjeżdżali inni ważni goście, w tym prezydent (ten prawdziwy), to wszystko odbywało sie spokojnie, dyskretnie, bez paniki, agresji służb i batalionu zbrojnych agentów. No, ale widocznie ta władza nie ma zaufania ani do suwerena, ani nawet do usłużnej dość, spolegliwej i dbającej o dobre samopoczucie gościa telewizji.

Plotki mówią też, że premier nie miał czasu na Gdańsk również dlatego, bo musiał obskoczyć jeszcze na urodziny syna, czy coś takiego. Więc pilny i szybki lot śmigłowcem do Wrocławia i z powrotem, żeby do tego Polsatu zdarzyć na seans bajek i bzdur. Zero szans na cokolwiek innego. A tak swoją drogą, pytanie dość istotne skoro przy temacie jesteśmy: czy pan premier Morawiecki to na swoje dzieci kasuje te 1500+ zeta, a za chwile 2 pełne plus tysie, czy może jednak oszczędził nam podatnikom chociaż tego wydatku? Ostatecznie stać go na taki gest. (R)

1 komentarz dotyczący “Cukiernik Morawiecki

  1. sobiepansobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. !!!
    TAK – masz racje ICH tam nie było to i „świętować” nie mają czego. Był Lech Kaczyński, którego „dopuścił” do okrągłego stołu – Lech Wałęsa. Lech Kaczyński nie był jednym z „negocjatorów”, którzy decydowali o czymkolwiek. Był uczestnikiem – powiedział bym -„personelem pomocniczym” i niczym więcej. I tego Jarosław Kaczyński nie wybaczy Lechowi Wałęsie do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej. Jaki tam był Lech Wałęsa, taki był – jak sam o sobie mówi,” prosty chłop ze wsi”, ale na ludziach się znał – szybko poznał się na Jaroslawie Kaczyńskim. I to by była cała „historia”. Co się działo i co się mówiło przy „okrągłym stole” w Pałacu Namiestnikowskim – widziała i słyszała cała Polska a także cała Europa. Nie potrzeba więc współczesnych „recenzentów”.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: