Promocja książki „Obudzić naród do wielkości. Wystąpienia Janusza Kurtyki przed Parlamentem RP 2005–2010”, była okazją do wzruszających wspomnień i pucowania historii, tak aby na nowo błyszczała. Zresztą owa promocja odbyła się w miejscu do tego najwłaściwszym bo w Centrum Edukacyjnym IPN. A IPN na pucowaniu i odpicowywaniu historii zna się jak mało kto.
◊
Prezes Kaczyński z tej doniosłej okazji zdradził głęboko do tej pory skrywaną, rodzinną rzec można tajemnicę.
„Był nie tylko człowiekiem wielkich dokonań, ale także wielkich nadziei, jakie z nim wiązali inni. Mój śp. brat kierował swoje oczy w stronę Janusza Kurtyki, widząc w nim przyszłego prezydenta RP”.
Pięknie powiedziane i jakaż piękna była to perspektywa. Była, ale sie zmyła!
No cóż, jeśli poruszamy już wątek wielkich dokonań i wielkich nadziei, nie zaszkodzi przy okazji wspomnieć, że wiedząc o wielkich jego dokonaniach, wielkie nadzieje wiązały z nim także rozliczne – wedle plotek – kobiety. Bowiem prezes Janusz, był nie tylko mistrzem nastroju, patetycznych gestów, patriotycznie wzniosłego słowa, ale również zwyczajnej, męsko-damskiej nawijki. Wszyscy którzy go znali potwierdzają, że był to czaruś jak się patrzy, nikt ponoć nie bajerował tak jak on, a że jeszcze wyględny dość był a jakże, więc kobiety po prostu na jego widok sikały po nogach. Nawet nie musiał się odzywać.
Znam nazwiska najbardziej posikanych i zapewniam, że niejedna z nich widziała w prezesie może niekoniecznie tak jak Lech przyszłego prezydenta, ale z pewnością przyszłego męża. Niestety pech chciał, że straciła nie tylko Polska.
Żeby choć jakimś szczegółem na koniec błysnąć, to przypomnę może zapominalskim, że słynny dziś redaktor, który w programach telewizyjnych bezlitośnie chłoszcze słowem swym wszelakich zaprzańców, zdrajców i totalsów, objął w posiadanie czas jakiś temu, a nawet rewitalizował, jedną właśnie taką grupie i teraz resztki z pańskiego stołu po Januszu a potem po Agencie ze smakiem zlizuje.
Ale to być może nieistotny szczegół, skupmy się raczej na lekturze i na jej godnym, pełnym powagi i refleksji przeżywaniu, pamiętając wszak, że patriotyzm w Polsce nie jedno po prostu ma imię. (R)
Boże ty mój, Rachoniowa, takie rzeczy?
PolubieniePolubienie
Pierwszy raz perypetie alkowiano-polityczne Rachujowej przykuły moją uwagę w trakcie konsumpcji tego artykuliku:https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/292560,1,hejke-katarzyna-hejke-krzysztof.read
PolubieniePolubienie
No dobra, a Anżej to kogo ugniata czy ujeżdża, poza tą co ujeżdża? Wiadomo coś?
PolubieniePolubienie
Dudaczewski nie ma na to czasu, bo czeka zawsze w napięciu, czy nie będzie telefonu z instrukcjami od portiera z Nowogrodzkiej [ —- ]
PolubieniePolubienie
Ta pseldo dzienikarka rachoniowa,to nizly kawal d..y,ale sztraszana debilka.
PolubieniePolubienie