duperele EXTRASY

Donos w sprawie permanentnego łamania ustawy o wychowaniu w trzeźwości

Szczególnie bym się nie upierał, ale faktycznie wszystko wskazuje na to, że przesławna komisja Macierewicza praktycznie już nie istnieje. Teoretycznie takie ciało ciągle jest, ale tak jakby go nie było. Cisza.

W POSZUKIWANIU ULOTNYCH ŚLADÓW

Ci, którzy usiłują skontaktować z tym gronem wybitnych ekspertów, natrafiają na zupełnie niespodziewane przeszkody. Telefonów nikt nie odbiera, maile wracają z adnotacją „zły adres”, podobnie korespondencja listowna (wszystkie awiza nie odebrane), w MON nikt nie wie co się z nimi dzieje, gdzie są co robią, czy cokolwiek robią. Mają jeden rutynowy komunikat: „Podkomisja działa, w sprawie szczegółów proszę kontaktować się z jej przewodniczącym (…) Nikt nie odbiera telefonów? Proszę próbować, z pewnością się uda”.

Jedyny istotny ślad wskazujący na to, że smoleńska banda Macierewicza dycha,  że się nie rozpłynęli we mgle, nie rozbili o brzozę, że żyją, to regularne przelewy na konta jej członków. Stała miesięczna wypłata. Płaci im się po 20-30 tysięcy za to tylko, że żyją.

BĘDZIE RAPORT. KABARET TRWA! 

Ostatnimi dniami jakiś ekspert z tej komisji, ponoć wybitny spec, ale od budownictwa, ogłosił gdzieś półgębkiem że mają kolejny ślad dotyczący rzecz jasna wybuchów. Ślad oczywiście „przełomowy”, tak jak „przełomowe” były wszystkie do tej pory ujawnione ślady i dowody, ale ogłoszą to w przygotowywanym raporcie, który będzie gotowy za czas jakiś. Za jaki, nie wiadomo. Ekspert tłumaczy:

„To nie jest konkurs piękności, nie jesteśmy instytucją, która na wyścigi publikuje nowe informacje. Przez długi czas pracowaliśmy nad raportem technicznym, który jest podsumowaniem naszych wieloletnich prac wskazujących na materiał dowodowy pokazujący, że samolot został zniszczony przez eksplozje. Teraz przygotowujemy raport końcowy, to potrwa dłuższy czas”.

Ekspert doprecyzował potem, że raport ów może być gotowy… mniej więcej za rok.

Kochani moi, za rok to PiSu nie będzie i wszyscy będą mieli w dupie nie tylko podkomisję i jej ekspertów, ale zwłaszcza jej fantazyjne raporty. A poza tym od pięciu lat albo i więcej, słyszymy że coś będzie za rok. I jakoś do tej pory nic przełomowego się nie wydarzyło. Poza oczywiście przekonaniem a nawet pewnością, że Antonii cierpi na poważne zaburzenia osobowości i zaawansowaną schizofrenię, a stan zdrowia (a może i wiedzy) pozostałych członków jego zespołu wcale nie jest lepszy.

„OPERACJA KOLSKA” MA SENS

Teoria jest równie fantazyjna jak i raporty komisji, choć mimo wszystko o wiele bardziej prawdopodobna. Nieprawdą jest jakoby w tej od pewnego czasu nowej siedzibie podkomisji na ulicy nomen omen Kolskiej, nikt nie bywa. Tak, drzwi są pozamykane są na cztery spusty, w środku niby zero życia, ale to być może tylko pozory. Otóż siedziba podkomisji, jak zapewne wiecie i co wiele mówi, graniczy przez płot z najsłynniejszą w Warszawie i nie mniej słynną w Polsce, izbą wytrzeźwień. Zmierzam do tego, że członkowie zespołu ekspertów, przynajmniej niektórzy, ci najbardziej aktywni że tak powiem, mają wyjątkowo komfortową sytuację. Lokal jest na uboczu i ze względu na to sąsiedztwo, zapewniona jest profesjonalna pierwsza pomoc. Nikt nie widzi, nikt nie zagląda, można pić na umór!

Scenariusz zazwyczaj bywa taki… Panowie eksperci (o paniach na razie nic nie wiem) przychodzą do biura i będąc w naukowym oczywiście ciągu, piją na umór. Wychodząc ze słusznego zresztą założenia, że „nie wypijosz nie razbieriosz”. Jak już zdrowo „podebatują”, to cieć który pilnuje tego cyrku, przerzuca ich trupy przez płot na teren wspomnianej izby wytrzeźwień. Tamtejszy cieć wlecze zaś trupy na wytrzeźwiałkę. Wszystko full serwis, ale całkiem gratis, bo za wszelkie przyjemności karnie płaci MON. Jak eksperci dojdą do siebie, to operacja się powtarza tylko w odwrotną stronę. Przerzut przez płot i do roboty. Skacowani nieco eksperci wczołgują się na powrót do biura i „debatują” i „smakują” aż do kolejnego zatracenia się. W świat idzie komunikat: komisja pracuje, ale dyskretnie!

No być może, że taki właśnie scenariusz tu działa. To by tłumaczyło zresztą ów brak komunikatów, lub też ten ostatni (plus parę wcześniejszych), ewidentnie pisanych w stanie kompletnego alkoholowego upojenia. Operacja więc przeprowadzki podkomisji z Kloneowej na Kolską ma jak widać swój głęboko ukryty sens!

KELNER, RACHUNEK PROSZĘ

Proszę państwa, te prywatki członków podkomisji pana Macierewicza kosztują nas podatników jakieś 6 milionów złotych rocznie, płatne z budżetu MON. Jak rozumiem stać nas na utrzymywanie owych pajaców i nierobów, fantastów i zawodowych konfabulatorów i nie widzimy w tym procederze nic dziwnego, ani nadzwyczajnego. Najważniejsze, że komisja działa i powoli zbliża się do ujawnienia największej tajemnicy w dziejach XXI wieku. Wszystko w imię prawdy i dla dobra ojczyzny!

PS. Informacja uzupełniająca jest taka, że ponoć pan Antoni jednak nie pije, bowiem wykluczone jest łączenie psychotropów z alkoholem. (R)

8 komentarzy dotyczących “Donos w sprawie permanentnego łamania ustawy o wychowaniu w trzeźwości

  1. I dzięki temu chwalą nas, że wydajemy na obronę odpowiedni procent dochodu narodowego…

    Polubienie

  2. Podejrzewam,że gdy podwładni chcą rozweselić Putina to serwują mu najnowsze doniesienia z Polski.

    Polubienie

  3. w.i.e.s.i.e.k

    Oj tam, donos o stanie trzeźwości.
    Panie wszyscy piją i „suweren to rozumie”
    Tak jak zrozumiał 80 kilka przyczyn katastrofy, które juz wymienił Macierewicz ,a które były nie tylko ze sobą niespójne ale i sprzeczne.Ale tu się kłania logika
    Przecież nikt nie zapyta”głównego Mechesa „w tym stylu
    Panie powiadasz pan ze samolot po wybuchach się rozleciał.Czyli spadał rozczłonkowany?
    To jak to jest, ze czarne skrzynki zamieszczone w ogonie tegoż „rozczłonkowanego”zapisały aż do końca/włącznie z przekleństwem załogi i krzykami pasażerów/całość zdarzenia.
    A mikrofony to rejestrujące były przecież w kabinie.Czy przewody je łączące, a przebiegające od cockpitu do ogona rozciągliwe były jak gumka od majtek?
    No tak, ale tu trzeba mieć pojecie o budowie samolotu.
    Mnie co innego dziwi, ale donosu nie składam.
    Dziwi ze Macierewicza dotychczas nie zaskarżyli i nie oddali sprawy do sądu wszyscy ci co brali udział w codziennej i okresowej obsłudze tego statku powietrznego a nawet w naprawach awaryjnych.
    A to co robili ,przy czym i kiedy z podaniem daty i godziny zapisane jest w dokumentach z wymienieniem użytych części i ich sposobu montażu i zabezpieczenia.
    To lotnictwo a nie tatulowa furmanka.To oni zaglądali w każda szczeliną i zakamarek”macali”kazde złącze i cięgło.
    To ich podpisy widniały w książce pokładowej /która ponoć zaginęła/ Ale przecież techniczne kwestie związane
    z samolotem wpisuje się też do tzw. dużej książki samolotu, z tym że odnotowuje się tam główne naprawy i przeglądy maszyny.
    Nie protestują nie oddają sprawy do sadu ci piloci którzy po każdym przeglądzie wykonywali „lot techniczny” i uwagi z niego tez „dokumentowali w papierach”
    Nie robią tego tez pirotechnicy z BOR którzy wraz ze swymi psami łazili nie tylko po kabinie ale i po skrzydłach w poszukiwaniu materiału wybuchowego. W myśl instrukcji HAD zwanej.I to przed każdym wylotem.
    A ten do tego”paskowy” był i to w licznych miejscach miał być umieszczony w samolocie.I co z tych licznych, nie wykryli ani jednego ?.
    Nie robią tego nawet wartownicy z BOR którzy cały czas warowali przy tym samolocie od czasu podstawienia go na lotnisko.Milcza i siedzą cicho jak pod miotłą A przecież to im,wszystkim tu wymienionym/i nie wymienionym/ należało by postawić zarzuty „o zdradę” o złe wykonywanie obowiązków a nawet o sabotaż.
    A on napluł im w twarze.Posadził o brak fachowości a i o sabotaż ,a oni milczą !!
    Jak jeden maż.Nawet psy pirotechników nie szczekają, nie mówiąc o wyciu.
    Przecież Macierewicz powinien, jak to robi często, złożyć na nich doniesienie do prokuratury ?.
    A on złożył na Tuska i Sikorskiego „za zdradę dyplomatyczna”
    Rozumiesz cos z tego ? Z tego domu wariatów, w którym naczelnym pacjentem jest Antek M.
    A którego „suweren” traktuje jeszcze na poważnie.

    Polubienie

  4. Sobiepan Sobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc.
    Po przeczytaniu Twojego felietonu i komentarza w.i.e.ś.k.a. o katastrofie w sprawie katastrofy – znaczy się – o katastroficznej sytuacji podkomisji d/s katastrofy – ogarnął mnie ponury nastrój. Toż to może trwać jeszcze kilka lub kilkanaście lat, a wtedy cała podkomisja będzie musiała być skierowana na „odwyk”. Nadto – utrata zdrowia przy wykonywaniu obowiązków służbowych, to istotny powód, aby domagać się stosownego i godziwego odszkodowania. No jak nie – jak tak !
    Moim zdaniem pan Antoni od początku popełnia błąd zasadniczy – nie zatrudnia tłumaczy. Powinno być zatrudnionych co najmniej kilku. Jedni tłumaczyli by panu Antoniemu z „ruskiego na nasze”, inni a angielskiego na polski a jeszcze inni wytłumaczyli by dlaczego samolot w ogóle lata. i co trzeba zrobić, aby wylądował. Tak w ogólności, to ten samolot był rosyjskiej konstrukcji, zatem powinien mieć instrukcje obsługi napisaną „fabrycznie” po rosyjsku, ale także po polsku i „na wsiakij słuczaj” – po angielsku. Tego podobno wymagają przepisy. Ale „NASI” ulepszyli ten samolot i zainstalowali tam amerykańskie urządzenia do nawigacji lotem i takie tam różniste „gadające aparaty”. I znów mamy problem instrukcji obsługi oraz INSTRUKCJI POSTĘPOWANIA na wypadek kiedy grozi wypadek.
    Do tego mamy coś co nazywają „INSTRUKCJĄ HEAD” – czyli instrukcją w sprawie przewozu samolotem głowy państwa, marszałków Sejmu i Senatu oraz premiera – tutaj mamy przepisy i krajowe i międzynarodowe. Angielskie słowo HEAD – w prostym tłumaczeniu znaczy GŁOWA (także łepetyna, główka, głowizna itp.) – ale ma też w języku angielskim kilkadziesiąt innych znaczeń (synonimów) – zobacz sam w słowniku.Czasami więc wyraz HEAD wcale nie znaczy ŁEPETYNA.Sam wyraz INSTRUKCJA ma w języku angielskim i języku rosyjskim wiele znaczeń- oto przykłady:
    W języku angielskim INSTRUKCJA to: instruction, guide manual,headcount, service instruction, manuals itp.
    W języku rosyjskim : rukowodstwo po ekspluatacji,nakaz, pamjatka,, nastawlenije i także- instrukcija. Czort jego znajet – czto od kuda !
    A jeszcze jak dodasz język „techniczny” – koniec świata ! Na przykład wyraz „cięgło” ma zupełnie inne znaczenie niż wyraz „cięgno” (komentarz w.i.e.ś.k.a.) a przy tym i cięgła i cięgna mogą być zainstalowane w samolocie, ale działają zupełnie inaczej.
    Czyli – bez tłumaczy – ani rusz, nawet „przy kielichu” nie dogadają się ze sobą. Jeszcze później napiszę po jaka cholerę w podkomisji jest „inżynier budowlany” a nawet profesur. I pan Wacław Berczyński – ten z firmy Boeing, co to im teraz tak spadają te samoloty.

    Polubienie

  5. w.i.e.s.i.e.k

    Jest /a raczej było wtedy/gorzej niż myślisz Wielce Szanowny Sobiepanie
    Oto kilka tylko przykładów:
    Prezydent jeszcze nie podjął decyzji Mówiono na pokładzie
    Jeśli on był taki szybki w decyzjach, dotyczących własnej bądź co bądź d…y to jaki był by szybki w decyzjach istotnych dla „suwerena” Strach się bać gdy np „obce czołgi” pod Warszawa a on /wódz naczelny/nie podejmuje żadnej decyzji.
    Albo to drugie. Gienieraly, urzędnicy a nawet sam „Szef Bezpieczeństwa Narodowego”,którzy powinni mieć w pamięci jeszcze te katastrofę z Casą ,pchają się do jednego samolotu /zaproszeni/ przez Kancelarie,aż proszą się o zbiorowe nieszczęście.
    A pierwsza lepsza babina wioząca jajka na targ, jest od nich mądrzejsza powiadając
    „Stary ale wszystkie jajka nie pakuje się do jednej kobiałki.Rozłóż je do paru”
    No i ostatnie a można jeszcze wiele.
    Ten przelot traktowany był przez wysoko postawionych oficjeli jak „wycieczka zakładowa na grzyby”
    Jakaś tam wódeczność serwowana na pokładzie,jakieś takie szwendanie się po samolocie z zaglądaniem do kabiny By podziwiać widoki i to w trakcie gdy już samolot był „konfigurowany” do lądowania,co dziś nazywają przelotem.
    A będący na pokładzie /podobno nie w kabinie” najwyższy z najwyższych „gienieral” od lotnictwa” nie powiedział dość.
    Piloci podczas lądowania muszą ale to muszą mieć spokój.Takie szwendanie po cockpicie ich rozprasza jest niedopuszczalne i aż prosi się o katastrofę.
    Nie wyobrażam sobie ,/gdybym był generałem i to ze stażem lotniczym / by znając warunki meteo „przed nosem” nie powiedziałbym dcy samolotu.Chłopaki odchodzimy na zapasowe,za duże ryzyko a decyzje i „tłumaczenie się” Prezydentowi biorę na swoja mężną a” wyorderowaną pierś” Bom ja mężnym i bojowo wyedukowanym „gienieralem” jestem.
    Jesli oni tacy szybcy w decyzjach,takie przemyślane decyzje podejmowali wtedy z widomym skutkiem dla siebie to jakie decyzje podejmują teraz ich następcy z „widomym”skutkiem dla suwerena.
    Co mądrzejsi juz to zaczynają dostrzegać i postrzegać.Resztę się kupuje lub gratisowo daje klapki.By się przypadkowo nie rozglądali.Po sąsiadach.
    Pozdrawiam

    Polubienie

  6. Sobiepan Sobiepan

    w.i.e.s.i.e.k. !!! Nooo…. z gęby mi to wyjąłeś….:-.)))))) bo myślę tak samo. „Wycieczka na grzyby !!!!! ” – to jest to !!! Przeraża, że taka „amatorszczyzna” bierze się do rządzenia krajem. Przeraza także, ze 70% Polaków ma to w tym miejscu, gdzie plecy przestają się ładnie nazywać. Zdaje mi się, że były minister – pan Sienkiewicz miał racje – kiedy zajadając „ośmiorniczki” w knajpie „U Sowy & Przyjaciele” powiedział, że Polska to „państwo teoretyczne”. Siedzę właśnie (nie pierwszy raz !) przy kalkulatorze licząc przychody i rozchody budżetowe – w świetle „chwalby” pana premiera. No i rezultat jest taki, że coś mi tu „curva” nie gra. Wymieniłem nawet baterie w liczydle – nie pomogło !

    Polubienie

  7. Sobiepan Sobiepan na 17-03-2019 w 11:39
    Chłopie ta Ty bierz przykład z Prezesa NBP !!
    Tam sie „curva” nie tylko nie wymienia baterii .Ale „tym bateriom curva” dobrze płaci Oto tajemnica sukcesu.I wszystko sie zamyka domyka.Przychody,dochody a nawet wkłady.Bez kalkulatora ale z kalkulacją.

    Polubienie

  8. Sobiepan Sobiepan

    W.i.e.s.i.e.k. !
    Jak tak dalej pójdzie, będą musieli uruchomić „trzecią zmianę” i „pieniądzów” trochę – lub mnóstwo trochę dodrukować. Z VAT-u już się nie da nic wycisnąć lub „uszczelnić”. Tych „:hydraulików” od uszczelniania też mają kiepskich – już ponad trzy lata „uszczelniają” i „durch” im coś wycieka.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.