Siedzący, ukryty w cieniu purpurat, ten ze zdjęcia powyżej, statystycznie rzecz biorąc jest pewnie pedofilem. Czy widoczne na zdjęciu dłonie przytrzymujące biret, obmacywały dzieci? Tego nie wiemy, bo nie wiemy kto kryje się za tym przebraniem. Przyjmijmy na wszelki wypadek, że to jest jednak złoczyńca, który – również statystycznie rzecz ujmując – za swoje niegodne czyny, może nie ponieść żadnej odpowiedzialności.
∇
W Watykanie dostojni panowie, zawodowi kawalerowie i dewianci, siedzieli przez cztery dni, radzili, wino pili, palili i zdrefili. Bo ponoć kościół to „wielki okręt i do zmiany kursu trzeba dużo wysiłku i energii”. Żeby było jasne, ta zmiana kursu nie będzie też czymś nagłym i gwałtownym, „to nie stanie się jutro, za dwa tygodnie ani nawet dwa miesiące”. Jeśli w ogóle się stanie, a wcześniej ten okręt szczęśliwie dla nas wszystkich zatonie.
MIAŁ BYĆ PRZEŁOM
Tak się mówiło, że ów antyprzemocowy, antypedofilski szczyt w Watykanie będzie przełomem. Na razie ogłoszono, że Kongregacja Nauki Wiary „w ciągu miesiąca lub dwóch” wyda… wskazówki dla biskupów dotyczące tego, jak zapobiegać przestępstwom pedofilii i jak zwalczać proceder permanentnego jej tuszowania. Zajebisty przełom i oczywista kpina, ale chcieliście kabaret to go macie.
Wystarczy powiedzieć, że z Polski na ten sabat przyjechał jedynie Jędraszewski, co oznacza, że gorszego betonu już wysłać nie byliśmy w stanie. Dupy nie ruszył żaden inny biskup, w tym ci, którzy na sumieniu mają krycie pedofilów i permanentne tuszowanie ich przestępstw, jeśli w ogóle czegoś grubszego na sumieniu nie mają, o czym teraz jeszcze nie wiemy, ale z czasem pewnie się dowiemy.
Mamy więc de facto z sytuacją „zero konkretów”.
Nie osiągnięto konsensusu co do zmiany zasad rozliczania i karania biskupów za tuszowanie przestępstw podwładnych. Niby takiego gagatka można usunąć z urzędu (w Polce do takiego odstrzału kwalifikuje się 24 łącznie ze wspomnianym Jędraszewskim), ale sama procedura jest wyjątkowo zagmatwana i nieprzejrzysta i w tym względzie nic nie uczyniono. W zasadzie można takim biskupom skoczyć.
O wiele bardziej przejrzyste a przede wszystkim proste i nieskomplikowane, są nieformalne procedury tuszowania pedofilii. No i mocni są protektorzy tudzież amatorze uciech.
[arcybiskup St.Louis Raymond Leo Burke, arcybiskup St. Louis, należy do największych krytyków papieża Franciszka, krytykuje teorię gender i homoseksualistów, choć – co za księża przewrotność – lubi, gdy zwraca się do niego w rodzaju żeńskim. Chętnie chadza w zdobnych szatach, prawie weselnych sukniach acz nie wiemy komu i jak często daje dupy]
Więc jeśli stawką spotkania miała być wiarygodność kościoła, którą czym prędzej należałoby przywrócić, to niestety mamy do czynienia z pełnym fiaskiem przedsięwzięcia.
MECENAS WOJTYŁA
Niektóre media żywo zainteresowane tematem problemem pedofilii i homoseksualizmu w kościele, zadają nieśmiertelne już, tyleż retoryczne co i naiwne pytanie: dlaczego w otoczeniu Jana Pawła II było tylu pedofilów i homofobicznych księży-gejów? Ano choćby dlatego, że JP II wyraźnie z jakiś powodów sprzyjał i pedofilom i gejom farbujących się dla niepoznaki homofobicznie.
On sam był homofobiczny aż do bólu i wcale tego nie krył, co sugerować by mogło, że sam coś tam miał na sumieniu. Nie ma jak na razie dowodów, że mógł być homopodatny (wręcz przeciwnie, wedle plotek i nieoficjalnych relacji gustował ponoć mocno w paniach i bywało, że nie odmawiał sobie przyjemności), a prawie pewne jest, że nie był dzieciolubny.
Trudno więc zrozumieć, dlaczego człowiek tak obsesyjnie nieznoszący gejów, tak zdecydowanie występujący przeciwko homoseksualizmowi, mógł otaczać się gejami i jednocześnie milczeć jak grób w kwestii wykorzystywania seksualnego dzieci.
Ogromna większość kardynałów z jego otoczenia to byli przecież aktywni homoseksualiści a inni to aktywni pedofile. Wiedział o nich? Okłamywał siebie? Oni okłamywali jego? Nie ma dziś dobrej odpowiedzi. Faktem jest tylko to, że pracował z gejami i pedofilami, niejednokrotnie skutecznie chroniąc ich.
KORPORACJA POBOŻNYCH SEKSOHOLIKÓW
W kościele od zawsze działał i działa nadal dość prosty mechanizm. Jak tłumaczy jeden z byłych księży, nie wypierający się zresztą swojej orientacji, sprawy mają się tak.
„Kiedy masz naście lat, powiedzmy 17 albo 18, mieszkasz w małej wiosce albo burej mieścinie na południu, wschodzie albo w innym tego typu cywilizacyjnym zadupiu, jeśli stopniowo odkrywasz swój homoseksualizm, twoje życie powoli staje się koszmarem. Prześladują cię kumple, bo jesteś inny niż oni, nie interesujesz się dziewczynami, własny ojciec cię odrzuca, matka płacze po nocach ze zmartwienia. Jesteś nikim, zwykłym śmieciem i doskonale o tym wiesz. Co wtedy robisz? Uciekasz do seminarium! Tam prawie wszyscy są tacy jak ty. Za chwilę stajesz się pełnoprawnym oficerem kościoła, gdzie prawie wszyscy znów są tacy jak ty. Znalazłeś wreszcie swoje miejsce”.
Przez całe lata, bardzo długo, była to dość naturalna droga dla gejów a kościół właściwie ratował im życie.
Generalnie więc homoseksualiści, oraz niestety pedofile, lgną do kościoła, ukrywają się pod jego skrzydłami, od stuleci. Jest ich mnóstwo w seminariach, w instytucjach wokół papieża, biskupów, arcybiskupów, kardynałów. W zasadzie im wyższy stopień hierarchii kościelnej, tym większy procent gejów. Watykan to ich prawdziwe królestwo, to oni de facto tam rządzą, oni rozdają karty, każdego są w stanie wywyższyć i każdego zniszczyć. Z papieża Franciszka już zrobili niebezpiecznego schizofrenika, ogarniętego manią prześladowczą.
Mimo istotnych przemian obyczajowym proceder ten trwa i ma się dobrze. Obowiązuje bezwzględna solidarność środowiskowa, oraz utrwalona przez wieki święta zasada, że jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. A naiwny Franciszek uważa, że jest w stanie to bagno osuszyć. (R)
Nad czym tu debatować? Ekskomunika od zaraz! Tylko czy Franciszek się odważy?
PolubieniePolubienie
Pobcijac tym zbokom fjutki, i sprawa zalatwiona
PolubieniePolubienie
Dobre zdjęcie ,pokazuje jak ten Człowiek jest samotny będąc na tym urzędzie.
PolubieniePolubienie
A nie wpadła Wam do głowy myśl taka
Gdyby tak oni powiedzieli
„zwalczamy i wyrzucamy z zawodu”to kto by wtedy „sprawował od ołtarzy??”
To jest juz taka skala ze nie byłoby nic.jak powiadał Kononowicz od biskupów po ostatniego proboszcza”
PolubieniePolubienie