POLITYKA

Jak wykuwa się Oś

CZŁOWIEK z ludu, charyzmatyczny wódz narodu, prawdziwy lider Solidarności i piekielnie skuteczny polityk wizjoner, ale jednocześnie skromny intelektualista z Żoliborz, spotyka się oto z największymi tego świata.

To wspaniała sprawa, bo w ten właśnie sposób buduje się istotne sojusze, dzięki którym poniewierana do niedawna przez Europę Polska, zaczyna grać w pierwszej lidze.

Zresztą gdzie tam w pierwszej lidze. To już ekstraklasa, to najwyższy światowy poziom, gdzie nawet Niemcy przestają się liczyć. No tak to mniej więcej sprawy się mają po spotkaniu na Nowogrodzkiej lidera włoskich narodowców i kryptofaszystów Mateo Salviniego z przywódcą polskich [ — ocenzurowano —] ale coraz lepiej rokujących.

Czekając na ostateczne wykrystalizowanie się tej nowej Osi, zwracam nieśmiało uwagę na jeden drobny szczegół, który być może umknął uwadze ogółu, mnie jednak nie tylko bardzo zastanowił, ale nawet zbulwersował.

Oto poniżej mamy dwa zdjęcia z tego samego spotkania, pstrykane z tego samego kąta pokoju.

Jedno, to z lewej pochodzi z oficjalnego profilu Salviniego, drugie, to z prawej pochodzi ze strony PiS. Widzicie jakieś istotne różnice?

Podpowiadam mało spostrzegawczym. U Salviniego widoczny jest szanowny pan profesor Legutko. Uśmiechnięty nawet i zadowolony, co u tego typu ludzi rzadko się zdarza.  Tymczasem na zdjęciu u pisiorów ten wybitny i zasłużony intelektualista cudownie znika. Co jest kurwa grane!? Czym podpadł Legutko i dlaczego Prezes go już nie kocha tak jak do niedawna zapewne kochał, komu się naraził, gdzie dał dupy, w jakich okolicznościach i jakich przykrości może się jeszcze spodziewać? Jeśli ktoś zna odpowiedź, proszę o szczegóły.

To przykre wydarzenie, lub – w co wolę wierzyć – niezamierzona i przypadkowa zupełnie koincydencja zdarzeń, musi być dla profesora, z ego dłuższym niż włosy, prawdziwym ciosem.

Bo przecież powiedzmy sobie szczerze, za stołem mamy zgromadzony cały najznakomitszy i najpiękniejszy kwiat odrodzonej, polskiej dyplomacji, a tu nagle profesor, wielce zasłużony dla polskiej racji stanu w tajemniczych okolicznościach zniknął. Nawet pan Bielan jest, ale on jest wszędzie gdzie tylko ktoś fotki cyka.

Ba, na centralne miejsce załapała się również piździaw Anders a w związku z tym widoczna jest na obu fotach. To świadczy o jej pozycji, ale przede wszystkim jest twardym dowodem na to, że po tygodniach intensywnych poszukiwań, jednak się odnalazła. Jednak pani senator „ja nie będę leciała economy class” doleciała bez większych kłopotów wreszcie do roboty. Co swoją drogą jest ewenementem, bo nie często to się zdarza.

Więc tak naprawdę Kochani Moi macie dwie zagadki do rozwiązania. Co się stało z Legutką i dlaczego tak się stało, oraz co się stało i co się wydarzyło, że Andersowa wreszcie zjawiła się w robocie i dlaczego spotkanie z faszystą było dla niej takie ważne. Zapytał bym też Andersa co on na to, ale niestety szanse mam znikome. Odpowiedzi proszę nadsyłać mailem. (R)

6 komentarzy dotyczących “Jak wykuwa się Oś

  1. Sobiepan Sobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. !!!
    Spostrzegawczy jesteś, ale tak całkowicie to nie !!! Tych różnic na fotkach jest więcej, a niektóre budzą poważny niepokój, albo — jak to w dyplomacji – mogą świadczyć „we wte albo w przeciwną stronę”. O obecności w tych „rozmowach” pani Andersowej, dość „siarczyście” wypowiadają się komentatorzy na forach internetowych i nie tylko tam.Powiadają,że tata pani Anders „w grobie się przewraca” – (znaczy się – pan generał Anders). Przebył on „daleką drogę” z Syberii aż pod Monte Cassino, aby grzmocić hitlerowskich faszystów i różnistych „mussolinistów”, a córcia siada z „takimi” przy jednym stole i naradza się w sprawie przyszłości Europy. Brzmi komicznie – prawda !!! WINA PANAPREZESA – absolutnie nie ma talentu do dobierania sobie kobiet do „uprawiania polityki”. Co, którą dobierze, to poruta !!! Albo wizualna, albo mentalna – a czasami obydwie na raz. Albo ta róża, którą „nie wiadomo kto” podarował Salviniemu – też symbol – „Rot sind die Rosen” powiadają Niemcy – „Czerwone są róże”. Budzi to jakieś skojarzenia – ta czerwień.
    A co do wyeliminowania postaci profesura LeGutki z fotografii „pisowskiej” – sprawa jest oczywista ! On się „wyłamał”. Zauważ Szanowny Redaktorze, że wszyscy akolici oraz sam panprezes mają ręce złożone (splecione) w tzw. „małdrzyk” – jak do modlitwy. Tylko ten LeGutko „krnąbrny jakiś – położył „lapa na łapę” i udaje „inność”. Odbiło mu – czy co ???
    Jest jeszcze więcej różnic na fotkach, ale nie będę o wszystkich pisał – niech Szanowni Czytelnicy i Komentatorzy tez „cóś” dorzucą. Np.- kto siedzi vis a vis pani Andersowej (z innych servisów wynika, że kobieta – to kto ona jest ?

    Polubienie

  2. Sobiepan Sobiepan

    P.S. – tak tylko sobie dodam, ze „odpowiednie służby” powinny – od zaraz, czyli „od natychmiast” przesłuchać tą tłumaczkę panaprezesa – póki wszystko jeszcze pamięta. Bo jak „służby” zajęły się przesłuchiwaniem tłumaczki pana Tuska (po 10 latach), to okazało się, że ona już nic nie pamięta. Mądry Polak po szkodzie – czy jakoś tak !

    Polubienie

  3. Alex R.

    Na prawym, córa p.Andersa pokazała, że Ona też jeszcze może błysnąć bielą zębów. Nie tylko p.Salvini 🙂 Śmiem twierdzić, że na tym jej błyskotliwość się kończy. Dodatkowy plus dla S. tak na szybki rzut okiem, młodszy od niej 🙂 Prezes błyszczał bardziej radośniej intelektualnie, ma się rozumieć, po prawej:) a w konkurencji zębowej, zachował skromność bardziej na lewej fotce:)

    Polubienie

  4. Sobiepan Sobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Z tych „rozmów” o osi, nic nie wyjdzie !!! Zauważ, że na obydwu zdjęciach – rozmowy odbywały się „na suchy ryj” – nawet wody sodowej, na „zapitkę” nie podano. To jak to tak – a gdzie słynne włoskie powiedzenia „in vino veritas” !!! Dyplomata – dopiero jak sobie „golnie” – zaczyna mówić prawdę.

    Polubienie

  5. Mieszczka.com

    Włoch i Polak dwa bratanki.

    Polubienie

  6. Sobiepan Sobiepan

    Mieszczka.com !!! :-))))))) – chyba „lekko” przesadzasz z tymi „bratankami” – byłbym w tej sprawie bardziej „al dente” – jak to powiadają Włosi, a nawet mocno „al dente”. Zapominasz bowiem o „sumach neapolitańskich” królowej Bony, która uciekając z Polski po śmierci męża Zygmunta I Starego – „przytuliła” sobie prawie cały nasz skarbiec koronny. Nie dość, że „przytuliła” to jeszcze udzieliła „pożyczki” Filipowi Habsburgowi – ówczesnemu królowi Hiszpanii. Było to dokładnie 430 tysięcy złotych dukatów – suma ogromna a już nieprawdopodobnie ogromna, kiedy doliczymy do niej oprocentowanie długu za ostatnich (mniej więcej) 500 lat. Połowę obecnej słonecznej Italii dało by się za to kupić. Jak mi nie wierzysz – zajrzyj sama do kart historii. Najśmieszniejszym jest w tej sprawie fakt, ze istnieją – jak najbardziej – skrypty i weksle dłużne w tej sprawie i nikt ich nie anulował. Czyli Pankaczyński mógł by temu Salviniemu posłać do Rzymu komorników i zostawić go o jednej koszuli i skarpetkach. Dług – rzecz święta – trzeba spłacać. Rodzina Sforzów we Włoszech też o tym powinna pamiętać. Nie chce mi się dalej grzebać w historii, ale jak już jestem „przy temacie” to i Francuzom można by posłać komorników, tu z kolei za „sumy bajońskie”. Też sporo grosza – „in statu nascendii” było to 20 milionów franków w „szczerym złocie”. Za kwotę tą „cysorz” Napoleon gwarantował Polsce, że tzw.Księstwo Warszawskie będzie istniało „na wieki wieków”, albo jeszcze dłużej. Tymczasem już w 1806 roku padło, a po Kongresie Wiedeńskim przestało istnieć. No to należy się zwrot gotówki, bo „kontrahent nie wywiązał się z własnego zobowiązania. Nie upieram się, że to ma być „gotówka” – mogą spłacać w helikopterach „caracal” albo w samolotach „:mirage” – ostatecznie w „airbusach”.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.