„Organizacja o nazwie „Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich” przejęła się reportażem TVN pokazującym prawdę o ruchach faszystowskich w naszym kraju” – tak swój felieton w styczniu 2018 roku rozpoczął dziennikarz Wyborczej Wojciech Czuchnowski i zatytułował go „Stowarzyszenie Donosicieli Polskich”. No i się zaczęło. Tym bardziej, że Czuchnowski poszedł za ciosem i rozszerzył charakterystykę rezydentów Foksal 3/5 o dodatkowy, zwięzły acz soczysty opis.
„SDP od wielu lat opanowane jest przez ludzi otwarcie wspierających PiS, którzy legitymacje dziennikarskie wykorzystują do działania w służbie tej partii. Ich znakami rozpoznawczymi są służalstwo i lizusostwo. To po prostu uzurpatorzy. Powinni stracić prawo do używania nazwy zarezerwowanej dla dziennikarzy”
Skowroński z ferajną poczuli się obrażeni. Dokładnie oni i tylko oni, bo dziś do Stowarzyszenia poza owym Skowrońskim i jego zarządem, najpewniej nikt już nie należy. Czyli jakieś trzynaście osób na oko. Ale to w tej chwili mało istotny szczegół.
Obrażeni żądają teraz przeprosin (nota bene zorientowali się, że coś jest nie tak prawie rok po tym jak zostali obrażeni), za – jak się wyrazili – „bezpodstawne oczernianie”. Dodatkowo – to taka moda która przyszła z NBP – oczekują bezwzględnego usunięcia tekstu z internetu (dla zainteresowanych TUTAJ w całości) wraz z komentarzami, bo doszli do wniosku, że komentarze wszystkie jak leci, są dla nich niepochlebne. Wisienką na torcie ma być wypłaty 50+, czyli odszkodowania 50 tysięcy z bliżej nieokreślonymi odsetkami, na bliżej nieokreślone cele.
Wedle moich obserwacji, nazwa Stowarzyszenie Donosicieli Polskich pasuje do tej organizacji jak ulał a w felietonie wyłożono precyzyjnie z czego to wynika. Osobiście zazdroszczę Czuchnowskiemu, że pierwszy wpadł na ten pomysł i użył takiego skojarzenia. Pytanie teraz, czy odczucia te plus idące za tym zniesmaczenia „działalnością statutową” SDP, podzieli również tak zwany wymiar sprawiedliwości. Wszystko zależy od tego do jakiego sądu sprawa ta trafi, no i jaki sędzia zostanie „wylosowany” do jej rozstrzygnięcia. Ten co wstał już kolan, czy może ten co niezmiennie od lat klęczy.
Redaktor Czuchnowski wczoraj na Twitterze usiłował bić się w piersi:
„Idą Święta, w geście dobrej woli spełniam żądanie Stowarzyszenia Donosicieli Polskich (d.Dziennikarzy). Przepraszam SDP za ujawnienie jego prawdziwej nazwy. Załączam list do Prezesa i 50 tys. zł. gotówką w walucie adekwatnej do ducha pozwu, podobnie jak znaczki na kopercie.”
Dla mnie bicie to było nieszczere a nawet wysoce prowokacyjne, i aż się boję, czy w okolicach domu redaktora nie zaczai się za chwilę jakiś spec od wymachiwania gazrurką. Skowroński zna Biereckiego, Bierecki zna metody i ma kontakty. Redaktorze Czuchnowski przez jakiś czas radzę chodzić w motocyklowym kasku.
◊
PS. >>> Andrzej Woyciechowski, niezastąpiony założyciel i długoletni szef Zetki, mówił kiedyś (środek lat 90-tych) „Krzyś to dobry materiał na niezłego dziennikarza, tylko na razie muszę go trzymać mocno za pysk bo inaczej to nic z niego nie będzie”. No i czegoś jednak Andrzej nie dopilnował, za pysk do końca nie utrzymał. (R)
Jaki prezes taka i organizacja.
PolubieniePolubienie
Ależ wszystko w porządku z tym „trzymaniem Krzysia za pysk”. Tyle, ze trzyma go za pysk nie Woyciechowski, tylko ktoś zupelnie inny (zgadnij, kotku, kto? jak pisalł Kisiel). I w ten sposob co prawda nie zrobił z niego dobrego dziennikarza, ale dorego dobosiciela napewno.
PolubieniePolubienie
Nie dopilnował, bo zaraz potem umarł, niestety.
A tak przy okazji – Redaktorze, wywołałeś temat Zetki, może by tak słów kilka na temat planowanego jej przejęcia przez spółkę braci Karnowskich? Podrzucam temat.
PolubieniePolubienie
Przymierzam się 😦
PolubieniePolubienie
Konia z rzędem temu kto udowodni,że w Polinie są jeszcze jacyś omf dziennikarze.Pomimo upływu lat,pamiętam jeszcze pierwsze składy redakcji Przekroju czy Polityki.To byli poprostu fachowcy.
Wszystko się skończyło,gdy OMC dziennikarz „musiał ” wykazać się jako zangażowana mendoweszka.Przez kilka dobrych lat nawet nie robił zbyt dużo błędów ortograficznych jako iż pilnował go Office i zwracał mu uwagę wężykiem.Zatem mógł się skupiać na dopi.dalaniu bliźnim. z
rozdzielnika podsuniętego mu przez redachtora naczelnego.Tymże redachtorom przewróciło się w dupach,gdy stwierdzili,że taki premier sam nie myśli tylko już od świtu sugeruje się np myślami wybranymi red Michnika z GW.Teni układ oszczędza z kolei kupę czasu premierowi który może go
spożytkować np na robienie koło pióra ew konkurentowi z opozycji.A jeśli akurat nie ma weny to zadzwoni do tegoż redaktora i zleci mu na przykład publikację jakiegoś „śledztwa” dziennikarskiego, z którego tenże delikwent będzie się tłumaczył następne 7 lat.Może to być fotka z pochodu 1 majowego na którym obydwoje z rodziców widać na tle trybuny honorowej.To teraz
takie modne.
PolubieniePolubienie