Bo nam dziś u ramion karabiny rosną!

Komunikat brzmi: w wojsku w trzy lata udało się zrobić więcej niż przez długich osiem lat Platformy Obywatelskiej. Tak podsumował rządy PiS w polskiej armii szef MON Mariusz Błaszczak. Ktoś, coś szczegółowiej ma do powiedzenia na ten temat, bo ja to się szczególnie na obronności nie znam.

Podaję to info w rocznicę stanu wojennego, bo nic tak nie krzepi w ten dzień, jak wiadomość o dobrej kondycji i gotowości wojska polskiego, po raz kolejny zresztą odrodzonego.

Najbardziej mnie zaciekawiło a nawet urzekło to, że Uroczyste Podsumowanie odbyło się gustownym hangarze na Okęciu, zaś za oprawę scenograficzną uroczystości robiły wielkie zdjęcia. Naprawdę piękne i budzące szacunek, oraz respekt też budzące.

Wystarczy powiedzieć, że na 19 z 20 powieszonych zdjęć, głównym i w sumie jedynym bohaterem był oczywiście… minister Błaszczak. Bo po prostu armia kocha ministra, minister kocha armię!

Warto więc zauważyć, że na tym właśnie polu, zrobiono najwięcej, bo do tej pory leżało ono odłogiem.

Nie pamiętam mówiąc szczerze, żeby ostatni normalny minister, ten nie wasz dla jasności (Antek oczywistych względów się nie liczy), tak chętnie się fotografował. Po mojemu ten Siemoniak wyraźnie tu się ociągał i zaniedbywał, rażąco nie wykonywał planu. Więc mamy teraz jakościowy skok do przodu.

I to żadne tam śmichy-chichy, to istotny po mojemu element gotowości bojowej armii. Bo umówmy się, że z powodu braku choćby śmigłowców, armat, okrętów i rakiet (z butami też kiepsko), żołnierz przed ewentualną walką, zawsze będzie sobie mógł spojrzeć na portret ulubionego ministra, wielbionego i darzonego niespotykanym dotąd zaufaniem, a to podniesie z pewnością jego morale i zachęci do walki.

Wróg ze strachu już pewnie sika pod siebie.

No, a dalej to były już tylko słowa, słowa, słowa… Piękne i podtrzymujące na duchu.
I tak…

Teza numer 1: to dzięki tej władzy udało się wydobyć siły zbrojne z marazmu ostatnich lat (głośny śmiech proszę)
Teza numer 2: polska armia i polska doktryna obronna stoi w tej chwili na mocnych podstawach, a wojska obrony terytorialnej to perła w naszej koronie (jeszcze głośniejszy śmiech, rechot na granicy wymiotów).
Teza numer 3: mamy nowoczesne i najlepsze wyposażenie w historii.

Jako marny koszarowy dowcip brzmi w związku z tym komunikat pana ministra, że właśnie podpisał kontrakt na zakup z fabryki Łucznik 20 tysięcy pistoletów, które na pamiątkę słynnej polskiej broni jeszcze sprzed II wojny światowej zostały nazwane Vis. Ruscy to tak się w tej chwili nas boją, że ze strachu sikają po nogach, zaś kamizelki kuloodporne uszczelniają dodatkową warstwą gazet.

Problem w tym, że moglibyśmy je, te Visy wyprodukować gdybyśmy mieli blachę, ale nie mamy też kul. Zakładając, że te przejściowe problemy uda nam się jakoś pokonać, to dalej nie jest jasne czemu te pistolety miały by służyć, czyli kto z kim i dlaczego miałby się nimi strzelać. No bo przecież w walce o honor byłyby one jedynie przydatne. Powiedzmy na Polu Mokotowskim.

A największe osiągnięcie ostatnich trzech lat, poza spektakularnym rozłożeniem wszystkich planów modernizacyjnych? Jak myślicie, co to takiego? Strzelajcie!

Odpowiedź: Zorganizowanie defilady z okazji święta 15 sierpnia, „którą na żywo oglądało około 150 tys. osób, oraz Marszu dla Biało-Czerwonej 11 listopada”. Czyż duma was nie rozpiera i nie rośnie wam serce?! Kurwa, w temacie obronności, zajebiste mamy sukcesy!

Najlepsze zostawiłem na koniec.

Oto minister na wszelki wypadek obiecał w armii podwyżki, ale to akurat żadne zaskoczenie, bo z tym idzie im zdecydowanie najlepiej. W rozdawaniu równych 500+ są prawdziwymi mistrzami.

No i jeszcze prawdziwa wisienka na torcie… Otóż Błaszczak z dumą poinformował, że właśnie wydał rozkaz nakazujący żołnierzom śpiewanie hymnu podczas uroczystości państwowych. No i jak my nie mamy wygrać wojny? Nikt nam nie podskoczy! Jak nie macierewiczowy apel tych niby poległych pod Smoleńskiem, to hymn Błaszczaka. Nigdy nie mieliśmy nowocześniejszej i silniejszej armii. (R)