Jarosław Kaczyński w swoim nadzwyczaj długim życiu potykał się o zjawiska, które rozpatrywać możemy jedynie w kategoriach cudu. Tak kochani moi szubrawcy, to się w głowie nie mieści, co ten facet przeszedł i jakie nieprawdopodobne historie przydarzyły mu się w życiu.
∇
Żeby nie szukać daleko… Parę dni temu, obłożnie chory prezes Jarosław, kulejący wrak człowieka, w zasadzie już bez nogi, był w stanie tak krytycznym, że za skarby świata nie mógł się stawić w sądzie na proces z Wałęsą. Zwolnienie przysłane do sądu w zasadzie nie pozostawiało żadnych wątpliwości: to już trup, choć ciągle dychający, ale jeśli dożyje jutra, to stanie się prawdziwy cud, dowód w ewentualnym procesie beatyfikacyjnym. Sąd to łyka, bo sąd jest pełen zrozumienia i współczucia dla umierających.
Ale nie minęło parę godzin i stał się cud kolejny! Prezes nie tylko przeżył, ale cudownie ozdrowiał i i żwawo ruszył na wyborcze tournee po polskim interiorze. Tak cudownego ozdrowienia dawno w Polsce nie odnotowano, acz przyznajmy szczerze, że w sumie to nie jedyny – choć najświeższy – i być może nawet nie największy cud jaki zdarzył się w życiu Kaczyńskiego. Powiedzmy, że to – biorąc pod uwagę chronologię wydarzeń – CUD NUMER SIEDEM. Oto sześć pozostałych, równie zdumiewających co i nieprawdopodobnych.
∇
CUD NUMER JEDEN CZYLI POCHODZENIE
To absolutnie cudowny przypadek, który świadczy o tym, iż od początku w swym życiu Jarosław (no i Lech, ale on już z różnych powodów się nie liczy), miał tyle szczęścia co i rozumu. Chodzi o jego ojca Rajmunda, jednostkę wybitną zdaje się, który dzięki temu zrobił zawrotna karierę. Znacie pewnie problem doskonale.
Kiedy po wojnie żołnierzy AK bezpardonowo rozstrzeliwano, zamykano w pierdlach, rażono jaja prądem i wyrywano paznokcie, a jeśli mimo to udało im się jakoś przeżyć, to skutecznie wykluczano ich potem z życia społecznego, w tym samym czasie żołnierz AK Rajmund Kaczyński pływa w maśle niczym pączek. Dostaje od stalinowskiej władzy wypasioną willę na Żoliborzu, czyli coś, co na tamte czasy jest poza zasięgiem nie tylko szarego obywatela, ale i większości średniego szczebla establishmentu pezetpeerowskiego. I żeby tylko to!
Ów żołnierz AK, wedle mitu nawet prominentny, przy okazji mąż sanitariuszki AK, łapie się również na posadę wykładowcy na Politechnice Warszawskiej. Rozumiecie to: akowiec, zapluty karzeł reakcji jak wtedy mawiano, będzie uczył młode pokolenie Polaków. To nie jakiś ponury żart, to czystej wody cud! Dzięki temu nadprzyrodzonemu zjawisku, Rajmund i Jadwiga żyją sobie dostatnio z jednej pensji wykładowcy politechniki, baraszkują w sypialni okazałej jak na tamte czasy willi, a wszystko to w czasie, gdy Polską za pomocą figuranta Bieruta rządzi towarzysz Stalin. Klękajcie niedowiarki cuda istnieją i się zdarzają!
CUD NUMER DWA CZYLI DZIECI SZCZĘŚCIA
Oto niczym nie niepokojona para, a jest rok 1949, tak się w pewnym momencie wyluzowuje, że rodzą się z tego wszystkiego bliźniaki. Ponoć nie do końca chciane, ale to zupełnie inna historia. Od początku mają z wiatrem i z górki, acz pojawiające się tu i ówdzie plotki (dziś już pewnie nie do zweryfikowania) o molestowaniu jakoby Lecha przez Jarka, mogły nieco tę sielankę psuć.
W każdym razie, kiedy na przełomie lat 50-tych i 60-tych większość poakowskich dzieci, albo ciągle opłakiwała swoich rodziców (bywa, że i w sierocińcach), lub też czekała kiedy ich wreszcie wypuszczą z pierdla, dwa orły z Żoliborza są wolne od tego typu stresów. Ba, zabawiają się w reżimowej – tak jak i dziś – Telewizji Polskiej, a nawet zostają gwiazdami kina.
CUD NUMER TRZY CZYLI ŚPIOCH
Kiedy wybucha stan wojenny, Jarosław Kaczyński jako jedyny prominentny ponoć działacz opozycji, jeden z zaufanych ponoć doradców Lecha Wałęsy, a w świetle „nowych dokumentów” najprawdziwszy z prawdziwych twórca (obok brata) Solidarności i ojciec Wolnej Polski NIE ZOSTAJE INTERNOWANY! On zaspał, przez nikogo nie niepokojony na kanapie u mamy i kimał tak do późnego popołudnie. Te tłuki z bezpieki po prostu o nim zapomnieli, po niego nie przyszli i w ten sposób cudem się ów mózg podziemia przed internatem uratował. No jak nie cud, skoro cud!
CUD NUMER CZTERY CZYLI TWARDY JAK STAL
Jak sobie potem bezpieka o nim przypomniała, ale jednak niezbyt nachalnie i bez ciśnienia, to zaproponowała mu podpisanie lojalki. Tu Jarosław okazał się twardy niczym stal. Zdecydowanie odmówił – to jego wersja – podpisania papierów i w ten sposób stał się oto ten cud czwarty. Bo jako jedyny opozycjonista, który czegoś tam odmówił drażliwej na tym punkcie władzy PRL, jak gdyby nigdy nic zostaje zwolniony do domu. Podwożą go nawet pod furtkę samochodem, dłoń serdecznie ściskają, wymieniają uśmiechy i grzeczności, pełny Wersal.
Nie wiem czym mógł zaimponować oficerom SB Jarosław Kaczyński, że ci po odmowie podpisania lojalki wypuścili go wolno i nigdy już nie nękali. Tak, w latach 1982-1989 nikt go nie ciąga po komisariatach, nie przesłuchuje, nie napada. Inni tego szczęścia nie mają. Czyli cud!
CUD NUMER PIĘĆ, KONSEKWENCJA CUDU CZTERY
Jarosław Kaczyński żyjący w spokoju przez całe bez mała lata 80-te, jako jedyny ważny przecież opozycjonista, ma nie dość, że wyjątkowo cienką teczkę (być może to konsekwencja niezgody na podpisanie lojalki), to na dodatek teczka ta, a w zasadzie zamknięte w niej papiery są… całkowicie sfałszowane. Wszystkie te trzy lub cztery świstki tam zawarte, to jedna wielka blaga tworzona na kolanie przez esbeków. Znacie kogoś takiego i taki przypadek, bo ja nie.
Więc znowu zdarzył się cud. Nie jest wykluczone, że cud ów był do potęgi drugiej, bo zaskakująco długo pan prezes zwlekał potem z ujawnienim tej swojej teczki, wcześniej gorąco a nawet agresywnie nawołujący wszystkich innych do lustracji. Zrobił to dopiero po awanturze jaką wywołały media i nie wykluczone, że w międzyczasie cudem wyparowały z tej teczki co bardziej interesujące dokumenty. Stąd ta jej objętościowa skromność. Ale to tylko moje przypuszczenie.
CUD NUMER SZEŚĆ CZYLI SMOLEŃSKIE CUDOWNOŚCI
To, że Jarosław Kaczyński nie wsiadł do Tupolewa, należy traktować jako wyjątkowo cudowne ocalenie, efekt szóstego a może NAWET siódmego zmysłu, którym Jarosław Kaczyński jest obdarzony. W kategoriach cudu – tego samego wedle mnie – należy też rozpatrywać tajemnicze zniknięcie zapisu rozmowy telefonicznej między braćmi, zwłaszcza w czasach kiedy generalnie nic nie ginie. Można też dowodzić całkiem skutecznie myślę, że dzięki temu szczęśliwemu i cudownemu smoleńskiemu zbiegowi okoliczności, stał się cud kolejny, a mianowicie narodził nam się nowy Chrystus Zbawiciel, który zginął za nas co prawda na na krzyżu, ale w samolocie. Ale umówmy się, samolot jako żyw krzyż mocno jednak przypomina. Jednym słowem cud na cudzie cudem pogania.
∇
No i teraz podsumujmy towarzysze i obywatele. Zachodzę ja ci w głowę – i o pomoc proszę – jaki jest związek między niebywałem, cudownym wręcz szczęściem Rajmunda Kaczyńskiego, obdarowanego przez stalinowski PRL willą i dobrą pracą, karierą filmową bliźniaków, oraz odstąpieniem od internowania Jarosława Kaczyńskiego w stanie wojennym? No i dlaczego jego teczka nie dość, że cienka jak schabowy w moim bufecie, to na dodatek jeszcze sfałszowana? Czy ktoś wie, czym tak bardzo zaimponował ludowej władzy żołnierz AK Rajmund Kaczyński, że władza otoczyła opieką jego i jego rodzinę i dała niepowtarzalną szansę niebywałego awansu.
Mam też apel do starych towarzyszy z PiS, pomóżcie w imię prawdy, prawa i sprawiedliwości, rozwiązać wszystkie te zagadki z cudownego życia waszego wodza. (R)
Matka powstanka warszawska. Tyle, że walczyła pod Starachowicami.
PolubieniePolubienie
https://www.facebook.com/Kanonizacja-Kaczyńskiego-130019394559265
lech kaczyński żyje..tej informacji udzielił mi M.Pompeo w USA. Operacją kierował Macierewicz. Lech odgrywa rolę rabina w Izraelu..miałem wgląd w zdjęcia.
kamil p
PolubieniePolubienie
NIe obrażaj przywódcy swego bo będziesz miał gorszego
PolubieniePolubienie
Jeśli chodzi o dobór zdjęć, to ty Revel masz wyjątkowy talent. Nikt jak ty nie potrafi obrzydzić pacjenta
PolubieniePolubienie