Krótka, obyczajowa historyjka o tym, że pewni ludzie nigdy nie nauczą się, że pewnych rzeczy nie należy robić i pewnych sytuacji unikać.
Eurodeputowany Szejnfeld do oficera politycznego Rachonia:
„..od 15 minut mam nieprzyjemność słuchania tego, co pan opowiada, to jest partyjna propaganda, a nie dziennikarstwo i ja w tym nie będę brał udziału. Przepraszam bardzo widzów. Z dużym szacunkiem do widzów, ale nie z szacunkiem do pana, żegnam”.
Poszło zaś w skrócie o to, że ów Szejnfeld został zaproszony do telewizji rządowej, przyszedł i z miejsca został obrażony przez wspomnianego głupka Rachonia. Więc jak miał nie wyjść?
Ale jest w tym wszystkim jednak pewna cienkość. O dziwo pretensje mam do Szejnfelda i do niego piję mówiąc, że pewni ludzi zapewne nigdy się pewnych rzeczy się nie nuczą…
Otóż pan europoseł Adam, człowiek inteligentny i obecny w polityce od lat, już dawno powinien się nauczyć, że w Polsce nie mamy żadnej telewizji publicznej, tylko najzwyklejszą reżimowa szczekaczka do której porządni i dbający o reputację ludzie pod żadnym pozorem nie powinni przychodzić.
Powinien też bezwzględnie widzieć kto go zaprasza, bo w kurwizji takich imbecylów jak Rachoń jest więcej, acz ten akurat to imbecyl święcący najjaśniejszym światłem. Wstyd w jego towarzystwie po prostu się pokazywać. Innymi słowy dowodzę, że pan Adam Szejnfeld doskonale wiedział gdzie idzie, do kogo idzie i czego ma się spodziewać, a mimo to poszedł, ryzykując zdrowie i wystawiając na szwank swój wizerunek. Więc niechaj teraz ma pretensje do samego siebie.
Od dawna uważam, że polityka polityką, ale przyzwoitość jednak przyzwoitością i uważający się za przyzwoitych politycy opozycji, jak ognia powinni unikać bywania w miejscach podwyższonego ryzyka i bycia tam sfotografowanym w sytuacji mogącej zagrozić powadze ich dobrego imienia.
W tej chwili mamy w Polsce przynajmniej trzy miejsca „publiczne”, potencjalnie niebezpieczne i cieszące się złą sławą: toalety publiczne, domy publiczne i telewizję publiczną, przy czym dwa pierwsze od czasu do czasu dają chociaż jaką taką ulgę i radość, zaś szalet na Woronicza czy Placu, z racji obleśnej babci klozetowej i wszechobecnych kurew, to wielka czarna dziura z gównem i potencjalny wyrok śmierci na tam zachodzących. Strzeż się więc tych miejsc drogi panie Adamie Szejnfeld! (r)
@luminarz poznański. Żródło: strona katedry botaniki Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Ilość samodzielnych prac badawczych: 0. Ilość prac badawczych opublikowanych w międzynarodowych czasopismach naukowych: 0. Ilość prac badawczych opublikowanych przez Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu: praktycznie wszystkie. Pracownik: magister inżynier Paweł Urbański. Zakres obowiązków i kompetencji: kurator zielnika mchów w Zielniku Katedry Botaniki. To chyba wystarczy za cały komentarz w sprawie członka rady wydziału i senatu uczelni.
PolubieniePolubienie
Jeśli ktoś dobrowolnie idzie na spotkanie z człowiekiem penisem, to sam sobie winien.
PolubieniePolubienie
A wręcz przeciwnie. Europoseł Szejnfeld miał okazję na wizji powiedzieć kutasowi Rachoniowi że jest z onegoż Rachonia głupi chuj i okazję tą skrzętnie wykorzystał,
PolubieniePolubienie
No cóż, pamiętam teksty pana Szejnfelda z czasów rządów PO, które były utrzymane w klimatach propagandy sukcesu jego partii. Ja przestałem je czytać, bo, w zasadzie, te sukcesy polegały na zapowiadaniu zapowiedzianego w czym celował ówczesny premier Tusk.
Trafił propagandzista na swego.
PolubieniePolubienie