POLITYKA

Jarek kapłan narodu

Antropolog Paweł Dobrosielski przeanalizował przemówienia Kaczyńskiego wygłaszane podczas rytualnych miesięcznic. Na ów miesiączkowy rytuał składają się msza, przemarsz biomasy, skandowane hasła, intonowane pieśni, rekwizyty takie jak znicze, krzyże, portrety, kwiaty oraz słynna drabinka z Lidla z której wygłaszane są owe kacze przemówienia.

Już Zygmunt Freud przekonywał, iż rytuał to sposób radzenie sobie z niepokojem, lękiem a czasami z traumą. Bo rytuał daje poczucie kontroli i panowania nad sytuacją. W to wszystko wpisuje się Kaczyński ze swoimi fobiami i pogłębiającą się schizofrenią.

RYTUAŁ I PRAWDA

• „Jest najważniejszą postacią tego rytuału. Co ciekawe, jednocześnie uśmierza i podsyca lęk, który stoi za tym publicznym widowiskiem. Uśmierza, bo zapewnia, że uda się dojść do prawdy i przywrócić rzeczywistość na właściwe tory, a zarazem podsyca, przywołując w swoich przemówieniach figurę wroga, który wprowadza chaos (…) Jest reżyserem rytuału smoleńskiego, działa jak demiurg, jak kapłan. Wszystkie jego przemówienia z ostatnich kilkunastu miesięcy były bardzo krótkie, bardzo proste i skonstruowane identycznie. I niezmiennie składały się z czterech elementów – drogi, prawdy, wroga i zwycięstwa”

• „Pojęcie „prawdy” w przemówieniach Kaczyńskiego jest jak absolut – totalne, niedefiniowalne, całościowe, niepoddające się analizie, wszechogarniające. Z drugiej strony prawda wzbudza całe spektrum emocji, a lista czynności, które się na niej wykonuje, jest długa. Do niej „się dąży”, „wzywa się o nią”, „pragnie”, „walczy”, „wykuwa”, ona może „budzić strach” czy „rodzić nadzieję”. To pojęcie bardzo wygodne do manipulacji”.

WRÓG

Na przeszkodzie w dojściu do prawdy, jedynie prawdziwej i jedynie słusznej stoi oczywiście wróg. Ów wróg jest potężny, ale jest też słaby, bo się boi „prawdy”. A jak do tej prawdy dojdziemy, co oczywiście jest bezdyskusyjne – mówi Kaczor – to go z łatwością pokonamy. Wrogowie są zawsze. On wie, jacy to wrogowie. Wie, ale nie powie.

• „W retoryce Kaczyńskiego znowu mamy do czynienia ze sprzecznością. Ten wróg jest niebezpieczny, kontroluje media, „chce zniszczyć nasze życie”. Utrudnia dojście do prawdy, jest bardzo podstępny. A z drugiej strony – jest słaby, nie uda mu się, już prawie został pokonany. „Zaufajcie nam, a my go pokonamy” – zapewnia Kaczyński (…) Istotne jest jeszcze to, że poprzez figurę wroga Kaczyński ustanawia wspólnotę, która ciągle jest w opozycji. PiS ma przecież wszystkie dostępne instrumenty władzy, a mimo to, wedle retoryki prezesa, wciąż jest wróg, który przeszkadza. O tym wrogu Kaczyński opowiada w atmosferze insynuacji. Zresztą insynuację w polskim dyskursie publicznym prezes doprowadził do perfekcji”. (…) Ta insynuacja ma służyć też temu, by nawiązać ze słuchaczami porozumienie. I wywołać u nich zachwyt własną przenikliwością. Umacnia wspólny kod, buduje wspólnotę wiary i emocji. „Wiadome siły, aha… ja i pan prezes myślimy podobnie”.

Ale po nocy, jak to zwykle bywa, nastanie dzień. A dzień oznacza zwycięstwo!

• „Przemówienia zawsze kończy kategoria „zwycięstwa”. „Bądźcie pewni, że zwyciężymy”. To zwycięstwo, wyrażające się w koncepcjach „wielkiej Polski”, „dobrej zmiany”, „wspólnej sprawy”, „wiekopomnego upamiętnienia”, „doniosłej chwili”, jest zawsze zwieńczeniem rytuału. Bardzo często pada w tym kontekście słowo „godność”, które wydaje mi się szalenie istotne. Nie znam niestety odpowiedzi na pytanie, dlaczego Polacy tak bardzo pragną być wielcy, dlaczego tak łakną tej godności. Skoro godność tak często pojawia się w przemówieniach Kaczyńskiego jako punkt odniesienia, to oznacza, że się wielcy i godni nie czujemy. Czujemy się upokorzeni, niedocenieni, sfrustrowani. Godność to rodzaj ideologii, która przesłania nam inne pożądane cele indywidualne i społeczne”.

KAPŁAN

• „Kaczyński jest kapłanem narodu, który wygłasza kazanie. Jego przemówienia składają się zresztą z retoryki przypisanej kazaniom. Z niedopowiedzeń, z określeń typu „w dzisiejszym dniu w szczególny sposób powinniśmy się pochylić i zadumać”, z silnego nacechowania emocjonalnego, tonu pouczającego i wzywającego do działania. Wreszcie cały ten rytuał smoleński jest wydarzeniem parareligijnym. To wypełnienie mitu politycznego. To mit, który pozwala odróżnić „nas” od „wrogów”. Tworzy on i wyjaśnia podziały i temu w ostatecznym rozrachunku służy. Bierze się z lęku. Ma bardzo wyraźnie podzielić dyskurs publiczny na „my” i „oni”.

• „Retoryka złożona ze słów „droga, prawda, wróg, zwycięstwo” może się kojarzyć z terminologią wojenną. Powiedziałbym szerzej. Ona nie tyle jest wojenna, co totalitarna, korzysta z totalitarnych mechanizmów, z tej samej retoryki. Miała ona wytworzyć pewną wspólnotę nakierowaną na cel, wspólnotę homogeniczną, podążającą za wodzem, zmobilizowaną w poczuciu zagrożenia, podporządkowującą indywidualne dążenia dobru publicznemu”.

• „Jako kulturoznawca nie zajmuję się psychologią, nie badam intencji i motywacji, rekonstruuję jedynie procesy społeczne. Trudno mi więc powiedzieć, na ile to jest świadome. Nie siedzę w głowie Jarosława Kaczyńskiego. Nie wiem, czy to jest cyniczne, czy wynika z lęku, czy z traumy. (…) Widzę, jak na moich oczach dzieją się teorie, o których uczę studentów. Jednak rytuał ma to do siebie, że jego potencjał sprawczy się wyczerpuje. Uważam zatem, że rytuał smoleński prędzej czy później się skończy. Choć jego elementy składowe będą nadal wykorzystywane w działalności politycznej Jarosława Kaczyńskiego”.

2 komentarze dotyczące “Jarek kapłan narodu

  1. Koko14

    Iście profesjonalna analiza w wykonaniu Profesjonalisty tego psycho- pato-fenomenu pseudo politycznego czarowania i zamawiania czarowanych ludzi. Szczegolnie zadziwiajaca jest prostota i sztampa, czyli powtarzalność budowy tych krotkich przemówień. Przemowienia musza byc proste i przede wszystkim krotkie, zeby sluchacze pojeli i nie stracili cierpliwosci.

    Polubienie

  2. Szpila

    Nie powinno dziwić a jednak dziwi :jak bardzo ludzie nie myślą, nie potrafią wyczuć intencji prezesa ,całego pisowskiego naczalstwa .Jakby w Polsce zabrakło nagle zdroworozsądkowo myślących.”Peselki” nie zauważają zawłaszczania państwa począwszy od maluczkich(czyli edukacji) a na ekonomii i gospodarce kończąc.Aż tak propaganda potrafi okpić naród?

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: