Nie chciałbym być jakoś przesadnie marudny, bo rozumiem, że gawiedź oprócz chleba potrzebuje czasem igrzysk. A niewątpliwie piłkarze zapewnili te igrzyska i naród syty chlebem, wodą i zupą uwarzoną na kościach bohaterskich przodków, jest niewątpliwie szczęśliwszy niż był jeszcze w sobotę.
I tak oto, mamy wspaniały rząd, najlepszy w Europie, mamy PKB że palce lizać, pincet plus mamy, z sukcesami wstajemy z kolan a teraz jeszcze spólnym wysiłkiem awansowaliśmy na mistrzostwa świata w Rosji.
Tak na marginesie, biorąc pod uwag stan naszych stosunków z Rosją, oraz to w którym oni są miejscu a w którym jesteśmy my, to w zasadzie będąc charakternymi i honorowymi, powinniśmy zbojkotować te mistrzostwa.
Powinniśmy im powiedzieć: „patrzcie chuje i kałmuki, awansowaliśmy, pokazaliśmy kim jesteśmy i czym jest polska piłka, ale nasza duma i nasza ewidentna moralna wyższość nad wami nie pozwala nam brać udziału w tej propagandowej ruskiej chucpie. Bojkotujemy te waszą zasraną imprezę. Nie przyjeżdżamy. Za Tupolewa, za Ukrainę, za Sybir i za całokształt!”
To było by naprawdę wyjątkowo honorowe wyjście, tym bardziej, że tak naprawdę, to my nawet grać nie musimy, bo i tak wszyscy co się znają wiedzą, że to my jesteśmy mistrzami świata. Po co te formalności z jakimś turniejem? W razie oporu albo watpliwości, wystarczy, że sejm przygotuje niezbędną uchwałę, a Duda ją z pewnością podpisze, co zresztą obiecał wczoraj w szatni, kiedy wręczał piłkarzom zasłużone Krzyże Walecznych (Lewandowskiemu Virtuti Militari).
Co ciekawe, za ojców tego piłkarskiego sukcesu uważają się między innymi: trener Nawałka (w co wierzę), Robert Lewandowski (co zrozumiałe), sędzia a w zasadzie sędzina Przyłębska (co bezdyskusyjne), klub piłkarski Legia (LOL), no i oczywiście wspomniany tu prezydent Andrzej Adrian Duda, bo polska piłka choć niemiecka (adidas) jest tak okrągła, jak okrągłe jest lico pana prezydenta.
Piłkarze, przynajmniej niektórzy, już dziś rano po złapaniu jakiej takiej równowagi, przyznają jednak, że wczoraj w szatni tuż po meczu było naprawdę bardzo miło, aż tu nagle ni z gruchy ni z pietruchy wtargnął ten Duda i cały nastrój prysnął, odleciał jak sen złoty. Nasz wybitny pomocnik (prosił żeby jednak dla świętego spokoju nie po nazwisku) zeznał nawet, co następuje:
”Pan prezydent wszedł do szatni w tym kibicowskim szaliku, wyraźnie rozbawiony, wszystkich nas poklepywał po czym się dało i bardzo chwalił. No naprawdę był w siódmym niebie. Na koniec dodał, iż ceni sobie naszą postawę, bo mimo trudnych chwil w końcówce meczu pokazaliśmy, kto tu rządzi. Oczywiście przez grzeczność, ale i całkiem szczerze życzyliśmy mu tego samego. Niech pokaże kto tu rządzi!”
Tak więc jedno jest pewne. Spotkanie (to w szatni) upłynęło w miłej atmosferze, choć małym zgrzytem był ten półnagi Lewandowski witający pana prezydenta. Sprawa jednak jest już wyjaśniana i ABW być może jeszcze dzisiaj poinformuje kto za tym stoi, i czy wobec Lewandowskiego wyciągane będą jakieś konsekwencje. Osobiście jestem optymistą, bowiem życie dowodzi, iż majestatu pana prezydenta nic ani nikt nie jest w stanie obrazić.
Zupa uwarzona na kościach bohaterskich przodków. Drugie danie – kacze truchło. Deser, czyli lody, naród degustuje ustami Suwerena (dla niezorientowanych to wiodąca siła polityczna wybrana głosami miażdżącej większości narodu a nie jakieś przypadkowe społeczeństwo), które ten kręci w pocie czoła i ku chwale ojszczyzny.
PolubieniePolubienie