EXTRASY KULTURA&MEDIA

Kwestia fantazji a nie oczytania

Czasy nastały takie, że tak zwany Trybunał Konstytucyjny (nie będę go dokładnie opisywał, bo jeszcze ktoś oskarży mnie o lżenie jednego z naczelnych – przynajmniej w teorii – organów państwa) zamienił się w rodzaj klubu dla początkujących i zaawansowanych.

Wedle relacji Newsweeka, odwiedzają go różni tacy mniej lub bardziej poskładani. Był tam już Mularczyk, był Ziobro plus przydupas Ziobry Warchoł nomen omen, był razy kilka szperajęcy w papierach Kamiński, był z wykładami profesor Krasnodębski (załatwiając przy okazji robotę dla pociotka), oraz był nawet redaktor Bronisław Wildstein. Jeśli kogoś w tej wyliczance pominąłem – a napewno pominąłem, bo lista odwiedzających  i lustrujących jest zaprawdę długa – to serdecznie przepraszam, bo moim zamiarem nie jest poniżanie poprzez niewymienienie, tylko niewymienienie poprzez brak miejsca i sensu wymieniania w krótkiej tej notatce.

Nie ukrywam że szczególnie zainteresował mnie ów Wildstein, choć może nie tyle on sam – bo cóż interesującego może być w Wildsteinie – o ile pani prezesowa agentowa Przyłębska, która owego Wildsteina z honorami wprowadzała na salony Trybunału.

Kolega Bronisław Wildstein przybył bowiem tu z wykładem zatytułowanym „Porewolucyjna Europa i prawo”, co jest o tyle bez znaczenia, że w tego typu eventach nie chodzi wcale o temat, a tylko i wyłącznie o kasę, czyli honorarium jakie za „wykład” się dostaje. Więc jak już Bronisław przybył i otrzepał uliczny pył z nienagannie w kancik zaprasowanych dżinsów, rozanielona prezesowa Przyłębska (sława naganiacza Wildsteina zdecydowanie przerasta bowiem samego Wildsteina) przedstawia go przybyłej na wykład gawiedzi (była prowadzona lista obecności) jako – cytuję – „jednego z największych polskich pisarzy”.

I to mnie właśnie zaciekawiło a nawet setnie rozbawiło.

Bo wedle mojej wiedzy, pan Wildstein do największych pisarzy nie należy, gdyż liczy sobie jakieś metr siedemdziesiąt z hakiem i nawet mocno przygarbiony i przyciśnięty chorobą do ziemi pisarz Pilch, mimo tych ułomności, wzrostem go przewyższa. Więc bez przesady proszę. Bo gdyby tak na przykład przywołać tu Rylskiego, to byśmy mieli do czynienia z prawdziwą przepaścią. To jest dopiero wielki pisarz. Nie wie więc zaprawdę pani prezesowa co mówi i aż dziw bierze, że w życiu swym nie widziała naprawdę wielkich mężczyzn.

Zachodzi jednak podejrzenie, całkiem uzasadnione, że prezesowa agentowa Przyłębska mówiąc o wielkości wcale nie miała na myśli wzrostu fizycznego wyrażanego w centymetrach, tylko wzrost artystyczny, którym rzeczywiście wielkość niektórych pisarzy można mierzyć. I tu mamy też problem, rzec można zasadniczy, będący wynikiem specyficznej fantazji pani Julii nie zaś oczytania..

Przykro mi to powiedzieć, ale mam przekonanie graniczące z absolutną pewnością, że pani prezesowa Przyłębska należy do tego grona Polaków, którzy w ubiegłym roku (za ten rok danych oczywiście jeszcze nie ma) nie przeczytali ani jednej książki. Takich analfabetów i tłumoków jest aż 63 procent!

Pani prezes należy więc do specyficznej „elity” narodu. Gdyby cokolwiek przeczytała, w tym koniecznie jakąś książkę Bronka, to nigdy by publicznie nie wygłosiła tezy o wielkości pisarza Wildsteina. Pomijam szczegół taki, że próba przeczytania jakiejkolwiek książki Wildsteina, może skutecznie i trwale zniechęcić do czytania czegokolwiek przez następne 3-4 lata a może nawet i do końca życia. Więc wszystkim innym, którzy cokolwiek jeszcze czytają, branie do ręki książek Wildsteina serdecznie odradzam.

Reasumując więc, bardzo źle to świadczy o Trybunale, jeśli jego prezes nie czyta książek, jakichkolwiek i kogokolwiek, a jednocześnie wygłasza z dupy wzięte i mijające się kompletnie z rzeczywistością twierdzenia z dziedziny literatury i krytyki literackiej. Ograniczanie swej aktywności czytelniczej tylko do lektury poleceń i instrukcji z Nowogrodzkiej, nie przyczynia się niestety do rozwoju intelektualnego i niewiele wnosi do życia emocjonalnego nawet tak intelektualnie uprzywilejowanej osoby jak pani prezesowa agentowa Przyłębska.

5 komentarzy dotyczących “Kwestia fantazji a nie oczytania

  1. Grazia

    Niestety ale to przykra prawda !!!

    Polubienie

  2. Czy na pewno dobrze użyto w blogu „napewno”?

    Polubienie

    • Wypielęgnowany Pielęgniarz

      Jak dla mnie napewno (na pewno) to nie ma znaczenia

      Polubienie

  3. Ale może ten Wildstein jest za to NAJWIĘKSZYM kawalerem Orderu Orła Białego na wyrost???

    Polubienie

  4. No cóż, Wildstein przynajmniej pije swoje. A Pilch? No taki bogaty to chyba nie jest 😁

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: