ŻYCIE

Kawałki życia: Wałęsa, Rodowicz i piskundel

Zgodnie z oczekiwaniami i przewidywaniami, pojawiły się „nowe fakty” o Lechu Wałęsie. Prawdopodobnie za obietnicę pozostawienia nietkniętej emerytury, były esbek zeznał co następuje: „Wałęsa był przede wszystkim bardzo nachalny, nieustępliwy. Cały czas żądał od pracowników, którzy się nimi zajmowali, załatwienia jego prywatnych spraw na Stoczni. Cały czas się kłócił, wchodził w konflikty. Załatwiał sprawy prywatne podczas przekazywania rzekomych informacji”. 

Esbek – Frączkowski się wabi – zeznał również, że Wałęsa dzięki SB otrzymał w 1972 roku mieszkanie na Stogach. Wszystkie te „nowe” i jak najbardziej „sensacyjne” ustalenia ujawnione zostały w „Magazynie Śledczym Anity Gargas” co oczywiście jest bezdyskusyjnym gwarantem rzetelności, tak zresztą jak człowiekim honoru i nieposzlakowanej tudzież bezdyskusyjnej uczciwości jest z pewności ów major SB. >>> Nie wiem kto odnalazł tego Frączkowskiego, kto mu udzielał instrukcji i kto napisał mu te zeznania (gwarancje emerytalne dawał pewnie sam Błaszczak), ale wiem że po raz kolejny się okazuje, iż prawda esbeków to prawda objawiona a Biblia przy tym to jednak chore rojenia naćpanych skrybów.

Maryla Rodowicz zapowiada, że wystąpi w przeniesionym na wrzesień festiwalu opolskim. Teoretycznie mnie to raczej nie interesuje, bo Maryla Rodowicz to po pierwsze nie mój segment, a po drugie od dawna jest tylko cieniem artystki, choć po tej deklaracji z pewnością artystka „lepszego sortu”. Stoczyła się lub też – jak ktoś woli – awansowała do ligi słusznych narodowych artystów dobrej zmiany, czynnie wspierając tym samym reżim i jak pamiętacie, uczestnicząc w awansie do świata kultury szansonisty remizowego Martyniuka. Teraz wbija jeszcze gwoźdź do własnej trumny, decydując się na kolaborację. Takie więc diwy (dziwy?) nie są w stanie z oczywistych powodów wzbudzić ani mojego zainteresowania, ani tym bardziej szacunku. Chcę tym samym powiedzieć, że porządni ludzie nie występują dziś w Opolu. Szkoda, że Maryla Rodowicz tego nie rozumie.

Pani współczujemy. Co prawda to blondynka, ale selfi z palantem to nawet blondynkę może skompromitować

I jeszcze krótki wypad do zoologa… Chodzi o posła PiS Tarczyńskiego (w razie watpliwości to ten na foci, to coś po lewej, w różowym futerku którego nie widać). Otóż ten przebieraniec szczekał, kiedy na mównicy była posłanka Platformy walcząca o prawo wprowadzania psów do sejmu. Nie wiem czy pomysł z psami w sejmie jest dobry, ale wiem napewno, że posłanka Kinga Gajewska-Płochocka, inteligentnie buraka z PiS zgasiła. „Panie pośle, pan nie szczeka, bo o pana prawa też będę musiała walczyć, żeby pan mógł wejść do Sejmu”. Niestety, problem w tym, że wedle mojego rozeznania, nie ma dostatecznie grubej smyczy i odpowiednich rozmiarów kagańca, by psa Tarczyńskiego bez obaw po sejmowych korytarzach przy nodze prowadzać. Bo wyrywne to, jakieś takie parchate i zdziczałe. A tak w ogóle, to zastanawiam się po kiego wdawać się w dyskusję z facetem, który ma mózg wielkości swojego lewego jądra?

10 komentarzy dotyczących “Kawałki życia: Wałęsa, Rodowicz i piskundel

  1. kurwa, Reve! i znowu zepsułeś mi drugie śniadanie:-/ pasztety dobre są na kanapce (dwie kromki z masłem i wkładką, żeby była jasność), a nie na monitorze… z tej traumy nie wygrzebię do południa…

    Polubienie

  2. Anonim

    Ciekawostka biologiczna. Blondynka z ch….m.

    Polubienie

  3. A na jakiej podstawie twierdzisz ze to cos posiada jadra?

    Polubienie

  4. PiSSman z jądrem i mózgiem? Mało prawdopodobne. Natura nie lubi być rozrzutna.

    Polubienie

  5. A kto to jest jakaś Gargas, detektyw guziczek w spódnicy.

    Polubienie

  6. Pytanie: Ale dlaczego wielkości lewego jądra?
    Odpowiedź: Bo nie ma prawego!

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.