Dajcie mi prędko adres tej apteki w Łomiankach, co to w niej pan Misiewicz pomywaczem podłóg był, bo to zdaje się prawdziwa kuźnia talentów. Naprawdę, przynajmniej kilka osób mnie pytało, gdzie jest ta Polska i co to są te Łomianki i jakie warunki trzeba spełnić, by dostać się na staż do owej słynnej apteki, o której nawet palestyńskie portale piszą (a więc od dłuższego czasu piszą o czymś innym, niż tylko o podkładaniu bomb) .
Wieść lotem błyskawicy się rozniosła, że każdy kto zaliczy tam staż, to bez większych kłopotów dostaje ministerialne stanowisko, służbowy samochód i prawie nieograniczoną władzę. A jak się znudzi ministrowaniem, to oczywiście rady nadzorcze stoją otworem, wybierać i przebierać, pod warunkiem wszak pomyślnego ukończenia przyśpieszonego kursu w szkółce niedzielnej ojca Rydzyka. Ale wierzcie mi, to ponoć pryszcz, wystarczy umieć się żegnać, i rzucić parę odpowiednich banknotów na tacę. Jeden weekend i dyplom/licencjat ma się w kieszeni.
Tak więc naprawdę nie dziwcie się, że zaraz w tych Łomiankach kolejka się ustawi. Tym bardziej, że na zdolnych stażystów z otwartymi ramionami czekają też media. Tak po szczeblach kariery pnie się właśnie najsłynniejszy apteczny stażysta, ów pan Misiewicz.
Kiedy zabronili mu się jednak bawić żołnierzykami i z racji ociężałości i zbyt młodego wieku nie pozwolono mu, by zdobywał potrzebne w życiu doświadczenie w zarządzaniu przedsiębiorstwami, postanowił zasilić kadrę kierowniczo-handlową jednej z najwybitniejszych polskich telewizji. Chodzi o Republikę. Teraz będzie dbał o jej wizerunek, oraz przychody z reklamy i sponsoringu. Pewnie jutro zjawi się u Macierewicza i powie: „Antosiu drogi, było już dupci-dupci i buzi-buzi, ale się skończyło. Czas na poważne decyzje. Wyskakuj kochaniutki z miliona, bo ja na procencie jestem”.
I założę się, że za chwilę Telewizja Republika dostanie furę reklam z MON i rozlicznych zakładów zbrojeniowych. No i jak tu nie ustawiać się w kolejce do tej apteki w Łomiankach? ♦ Piszę jak jest, nie ma zmiłuj i nie ma to tamto. (City Yafo, IL – Dizengoff St – Aroma Cafe).
„Jeden weekend i dyplom/licencjat ma się w kieszeni.” Zdaje się, że w zeszłym roku minęło siedem lat odkąd abiturient Misiewicz podjął studia licencjackie na WSKSiM Pryszczyka.
PolubieniePolubienie
Bo to w gruncie rzeczy leniwa bestia jest. Natomiast jak ktoś się postara i zna sens pojęcia „co łaska” załatwi sprawę w jeden weekend… no może dwa.
PolubieniePolubienie
no tak pouczelni grzyba rydza to jest sie odrazu profesorem doktorem nauk wszyskich
PolubieniePolubienie
Jak widać Misiewicz , to taki Leonardo Da Vinci na miarę Wolski.
Prawdziwy wolak na miarę ich sił i środków…
Żona przekonuje mnie, że to może być.. syn ojcadyrektoradoktora sromotnika!
I dlatego jest nienaruszalny i niezatapialny.
Poza tym zna wszystkie mistyfikacje i przekręty macierewicza, związane z podkomisją d/s ” mordu ” w Smoleńsku.
Stanisław
PolubieniePolubienie