No wiec tak… W królewskim mieście Krakowie, pełnym smogu i twardo zarządzanym z drugiego rzędu przez pana kardynała Dziwisza, policja pojmała kolejnego pedofila w sutannie. Już trudno zliczyć który to z kolei. Pacjent ma 47 lat, zaś dziewczynka którą obrał sobie na oblubienicę zaledwie lat 9. Próbował ją wykorzystać dosłownie parę dni temu podczas wycieczki do Zakopanego.
Kiedy sprawa się rypła bo rodzice dziecka pobiegli na policję, natychmiast konieczne kroki podjęły władze zakonu salezjanów, którego członkiem był ów napalony kochanek.
Zareagowali tak jak trzeba, zgodnie z tradycją i zgodnie z zaleceniami władz kościelnych (tymi nieoficjalnymi zaleceniami a nie tymi pod publiczkę). Otóż natychmiast przenieśli duchownego ze Skawy, gdzie czynił on tak zwaną posługę, do ludnego Krakowa. A wiadomo, gdzie więcej ludzi tam i łatwiej się skryć, zniknąć w tłumie, lub w którejś z przepastnych świątyń. Niestety wybieg nie powiódł się, policja przez przypadek być może, ale jednak pedofilia namierzyła.
Co teraz?
No, na razie nic wielkiego. Pedofil siedzi chwilowo w pierdlu, ale to jeszcze nic nie znaczy. Bo być może ujmie się za nim Ziobro, lub też nie uda się udowodnić winy, co w przypadku kościelnych pedofilów nader często się zdarza.
Po konsultacji z emerytowanym biskupem Michalikiem, który takich kryzysowych sytuacjach zawsze jest gotów służyć dobrą radą, opracowano pewnie linię obrony dla owego pasterza łaknącego jagniąt. I tak, wszystko wskazuje na to, że to jednak owa 9-latka zakradła się nocą do pokoju księdza i okrutnie go skrzywdziła, molestując i wielokrotnie gwałcąc. Kiedy więc tylko sprawa przyschnie a ksiądz zostanie oczyszczony z „bezpodstawnych” oczywiście zarzutów, zakon wystąpi do rodziny o odszkodowanie dla członka swej wspólnoty za poniesione cierpienia i straty moralne.
Pamiętacie, jak parę dni temu Hoser przekonywał i wmawiał naiwnym, że problem pedofilii w zasadzie nie dotyczy polskiego kościoła, bo kościół ma takie mechanizmy zapobiegania jakich nikt na świecie nie ma. Oto mamy przykład jak ten system działa.
W zasadzie chodzi o szeroko praktykowany mechanizm szybkiego ukrywania pedofilów i przenoszenia ich na nowe terytoria łowne. Salezjanie tym sznytem właśnie polecieli, acz pewnie coś po drodze spierdolili, bo inaczej księżulo do dziś chodził by na wolności zamiast gnić w areszcie. Sprawdza się też inna zasada mówiąca, że w pierdlu pedofil nie przeżyje czasem doby, natomiast w kościele i 50 lub więcej lat spokojnie potrafi przeżyć.
do obozu z takim
PolubieniePolubienie
„… w pierdlu pedofil nie przeżyje czasem doby…” – chyba jakiś żart!!!
I kto go niby molestuje?!?
Pierdolicie Hipolicie…
PolubieniePolubienie
Z pierdolenia żyjemy i sie dobrze mamy
PolubieniePolubienie