Otóż, nie skłamię bardzo jeśli powiem, że z prawdziwą satysfakcją, a i pewnie z dumą donoszę Szanownemu Państwu Obywatelom Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, że oto powstała Rada Dyplomacji Historycznej! Musicie przyznać, że brzmi pięknie i jeszcze piękniejsza przyświeca jej idea. (wersja noir: idiotycznie brzmi jeszcze bardziej idiotyczna przyświeca jej idea). Otóż ta rada będzie teraz „wskazywać MSZ kierunki szerzenia za granicą wiedzy historycznej na temat Polski”. Bo chodzi o to, jak zaznaczył wicewaszczykowski Dziedziczak, by realizować za granicą „skuteczną dyplomację historyczną opartą na prawdzie”. Niestety Dziedziczak nie zdefiniował czym jest owa prawda i jak ją pojmują tacy jak on i jego szef, oraz szef jego szefa.
Teraz coś śmiesznego, bo pewnie na to najbardziej czekacie.
Otóż pan Dziedziczak zaznaczył, że owa Rada Dyplomacji Historycznej to miejsce, gdzie „świat autorytetów, instytucji kultury, instytucji historycznych może rozmawiać z przedstawicielami MSZ o dyplomacji historycznej oraz zaproponować i wypracować pewne rozwiązania na wiele lat do przodu”.
Niestety niezależnie od tego jak ładne słowa by dobrać i precyzyjnie cyzelować zdania, powagę przedsięwzięcia wybitnie osłabia a ideę skutecznie ośmiesza, obecność w owym dostojnym „świecie autorytetów” pana (choć nie tylko jego) Macieja Świrskiego ksywka „Świr”, prezesa równie ześwirowanej Reduty Obrony Dobrego Imienia. Czyli wszystko poniekąd w normie. Bo nawet jak PiS (teoretycznie) dobrze coś wymyśli, to w trakcie realizacji i tak dokumentnie spierdoli.
Idźmy jednak dalej, brnijmy w ten historyczny grajdoł.
Historycy, ci co w jakikolwiek sposób usiłują się jeszcze buntować, i zachować pion, chcą zorganizować zjazd, by podyskutować o niebezpiecznym zjawisku upolityczniania historii i być może jakoś temu przeciwdziałać. Przekonują:
„Z dużym niepokojem obserwujemy zmiany zachodzące w obszarze naszych zainteresowań naukowych. Historia najnowsza podlega postępującej ideologizacji, mitologizacji, instrumentalizacji i wręcz banalizacji”.
Ponieważ to eleganckie towarzystwo z zasadami, więc wystosowali również zaproszenia do historyków o poglądach – delikatnie mówiąc, żeby bez potrzeby nie obrażać – zbliżonych do poglądów PiS. Chodzi o Andrzeja Nowaka i Jana Żaryna. A ci strząsnęli to z siebie niczym niepotrzebny pył na marynarce z Lidla. I bezbłędnie (bezmyślnie?) zdiagnozowali problem: „nie mamy najmniejszej wątpliwości, że idzie tu o polityczno-propagandowy wydźwięk, o wiec, nie o naukę”.
Tak więc profesorowie na służbie PiS zbojkotują wrogą i nie służącą polskim interesom imprezę, bowiem wychodzą z założenia, że z prawdą mamy do czynienia tylko wtedy, kiedy my ją kolportujemy i prawdziwa jest ta prawda wtedy, kiedy my ją akceptujemy.
Zapamiętajcie: liderzy polskiej nauki, panowie Nowak i Żaryn, którzy prawdopodobnie doskonale wiedzą, że są wyjątkowo pożytecznymi idiotami, którzy bez szemrania mają uzasadniać i uwierzytelniać rządową niegodziwość historyczną. Mam nadzieję, że chociaż biorą za to przyzwoitą kasę.
Nie „pożyteczni” lecz użyteczni idioci. Rozróżnienie o tyle istotne, że jego autorowi, Leninowi, chodziło o to właśnie, iż są oni użyteczni dla realizacji celów sowieckich,a także dlatego, że o ile panowie Nowak czy Żaryn są niewątpliwie użyteczni dla PiS, to pożytku z nich nijakiego.
PolubieniePolubienie
Pożyteczny, czyli przynoszący pożytek lub przydatny do czegoś. Zaś użyteczny to to samo, plus jeszcze ktoś pomagający komuś w czymś. Wolę ten pierwszy termin, czyli pożyteczny bo odwoływanie się do sensu zaproponowanego kiedyś przez pana Lenina mogłoby mnie brzydzić, lub narazić zupełnie niepotrzebnie na karę za propagowanie symboli lub idoli komunizmu. Pozdrowienia łączę 🙂
PolubieniePolubienie
Rada Dyplomacji Historycznej? Nie wiem co to takiego, ale zapowiadali powołanie Wydziału Dyplomacji Historycznej w MSZ. Jak przystało na niedołęgi pisowskie, gówno w tej sprawie zrobili. Zdaje się, że cały „Wydział” tworzy jeden „specjalista”. Był na ten temat artykuł u Urbana. „Dyplomatołki historyczne”, str. 6., nr 37.
PolubieniePolubienie
Wiem, ze jestem upierdliwy, ale to przywilej starców. podobnie jak upór. Dlatego będę się upierał przy Leninie, tym bardziej, że jeden z bliźniaków (a może obaj) cytował go obficie w swej pracy doktorskiej, a Jarosław Wielki wyraźnie wzoruje się na leninowskiej teorii partii i państwa. Więc z tej strony chyba nic ci nie grozi.
PolubieniePolubienie
Będzie to trzecia „prowda ” księdza Profesora Tischnera.
PolubieniePolubienie
Zbigniew
Ponieważ jest to „– populistyczny blog dla antyinteligenta –” nie możesz tu być tak wzorowo uczesany i przylizany brylantyną.
Już tłumaczę: ksiądz profesorem to przykład wyjątkowo wrednego oksymoronu, i pasuje jak wół do karety. Nigdy nie pozwoliłbym sobie nazwać jakiegoś egzorcystę czy biskupa profesorem.
Powiedzieć: pan Tischner – jest wystarczająco grzeczne.
PolubieniePolubienie