
Informacja o wydanym wyroku pojawiła się kilka dni temu, ale ja zwyczajnie o sprawie zapomniałem i nijak do niej się nie odniosłem. A uważam, że powinienem, bo półtora roku temu mniej więcej o historii owej wspominałem, ujawniając nawet imię i nazwisko domniemanego wtedy szpiega. Nadrabiam więc zaległość, nie dlatego, że to jakaś strasznie istotna i bulwersująca sprawa, tylko dlatego, że wyrok i jego konsekwencje są zdecydowanie zabawne.

Przypomnijmy… Rosyjskim szpiegiem jest w tym przypadku podpułkownik Zbigniew Jedliński, były już oficer Departamentu Wychowania MON, który zawodowo trudnił się głównie wizytowaniem izb pamięci w jednostkach, oraz wręczaniem kwiatków i nic nie znaczących orderów różnej maści kombatantom. Jego wiedza była więc prawdopodobnie tak rozległa i dotyczyła wyjątkowo pilnie strzeżonych tajemnic armii, że oczywistym było zainteresowanie Jedlińskim przez ruski wywiad.
Ściśle tajne dane, które wyjątkowo kręciły Ruskich, dotyczyły między innymi liczby kombatantów, a także jaki odsetek z nich ma problemy z prostatą a jaki z regularnym wypróżnianiem się, a także, który z dowódców dyma na boku i który lubi wódkę ciepłą, który zimną a który w ogóle nie pije. Taka była mniej więcej ta tajemna wiedza którą pan podpułkownik (ciągle) Jedliński posiadł i którą sprzedawał za grube jak się zaraz okaże pieniądze.
» PRZECZYTAJ RAZ JESZCZE :: Wyjątkowy skandal na Monte Casino
Czujny kontrwywiad jednak go namierzył i zwinął w 2014 roku a sąd wydał teraz sprawiedliwy i surowy wyrok.
Jaki jest ten wyrok?
To 6 lat więzienia w tym 5 lat pozbawienia praw publicznych, oraz – uwaga – przepadek czyli konfiskata zarobionych na szpiegowskim procederze pieniędzy, czyli… 16,5 tysiąca złotych. Kasa tak wielka, że z wrażenia o ścianę wprost rzuca. Dodatkowa dolegliwość która spotkała „szpiega” to także przepadek… telefonu komórkowego! Nic poza tym.
Jeśli uważacie, że żartuję z tym wyrokiem, to oświadczam, że to nie żart. To krystalicznie czysta prawda. Jednym słowem straszny wyrok dla strasznie niebezpiecznego szpiega za zdradę najpilniej strzeżonych tajemnic polskiej armii i polskiego państwa. Przy Jedlińskim Kukliński to pewnie pikuś i bardzo małe miki.
Ja rozumiem że szpiegostwo to naganne generalnie zajęcie, ale rozumiem również, że nie należy sobie z tego robić jaj. I nie chodzi mi o to, że wyrok jest kuriozalny. Chodzi mi raczej o to, że ktoś chciał sobie poprawić statystyki i wypiąć do orderu pierś i z nierozważnego pułkownika zrobił kabaretowego zdaje się szpiega. Jednym słowem żart który mnie kompletnie nie śmieszy, choć śmieszy jak cholera.
Jaki kraj taki i szpieg
PolubieniePolubienie