Publicysta Grzegorz Sroczyński wziął się za ocenę (TOK FM) zarządzania telewizja publiczna przez Juliusza Brauna. I o dziwo, być może nawet wbrew obowiązującym tu zasadom i wbrew tradycji, zgadzam się z nim bez większych zastrzeżeń. Tak to co wyrabiał pan Braun to syf i kiła, plus rozbój na prostej drodze, acz – uczciwie przyznajmy – nie tylko pan Braun to robił.
Tak to widzi Sroczyński:
„On puszczał w prime time filmy w rodzaju „American pie 2” z moim ulubionym numerem o spermie w szklance piwa i debilne kabarety z żartami o pierdzeniu. I wpisywał to wszystko w misję”
Niestety, tak było. Debilne kabarety są bo zawsze były ulubioną formą przekazu dla debilnych zazwyczaj widzów, stanowiących większość widowni telewizji publicznej, zwłaszcza zaś mega debilnych Jedynki i Dwójki. W tym też sensie zupełnie nie dziwi, że obecna światła władza w postaci prezesa Kurwskiego, z notorycznego pierdzenia uczyniła misje narodową. Tyle że nie pierdzą już obciachowe kabarety, pierdzi z sukcesami sama telewizja.
Pierdzenie Wiadomości jest na tyle doniosłe i na tyle śmierdzące, że mdleć przy nich to normalna sprawa a ich sława mołojeckich pierdzielców, zaczyna powoli wychodzić poza granice kraju.
W zasadzie pierdzeniem i psuciem powietrza (nie ma powoli czym oddychać) zajmują się w TVP wszyscy, o każdej porze dnia i przy byle okazji. Pierdzeniem, kadzeniem, seksem analnym czyli włażeniem w dupę nawet bez wazeliny (nie dość że śmierdzi to jeszcze boli), oraz robieniem loda na kolanach, w przysiadzie i w rozkroku. To jest nowa misja narodowej telewizji i gdzie tam jakimś marnym kabaretom do poziomu tego, narodowego kabaretu z Woronicza.
» ZOBACZ RÓWNIEŻ :: TVP pikuje. Najgorszy wynik w historii.
Może i Braun był jełopem, ale chociaż Wiadomości tak nie śmierdziały jak dziś śmierdzą. Smród jest tak potężny że aż strach otwierać telewizor.
PolubieniePolubienie